niedziela, 22 marca 2015

- twenty four -

Coraz mniej dni zostało do świąt, a jednocześnie i do krótkiego odpoczynku siatkarzy. Zapewne wyczekiwali tego podobnie jak uczniowie w szkołach. Ja też zdecydowanie nie miałam nic przeciwko odpoczynkowi w przytulnym łóżku. Pracowałam do tej pory na zwiększonych obrotach, załatwiając sprawy bieżące, jak i nadrabiają zaległe sprawdziany. Nauczyciele na szczęście okazywali mi wyrozumiałość, gdyż Aśka od początku poinformowała ich, co mi się przytrafiło. Także teraz wychodziłam już na prostą, o ile można za to uznać uciekające dni, dzielące mnie od matury. Wiedziałam, że nie uniknę nerwów.
Skrę Bełchatów pochłonęły mecze wyjazdowe, więc nie sprzyjało to spotkaniom z Aleksem. Serb nie omieszkał zasypywać mnie w zamian wiadomościami i telefonami. Nawet jeśli czułam się fatalnie, to on momentalnie przywoływał uśmiech na moją twarz. Zawsze bolała mnie szczęka od śmiechu, gdy kończyliśmy rozmowę.

- Cześć Mely! – usłyszałam radosny głos w telefonie.
- Cześć, Satanie.
- Hahaha, nie zapomniałaś.
- Jakbym mogła. Opowiadaj – zachęciłam bruneta.
- Och, nic ciekawego. Trenujemy jak zawsze. Dzisiaj mecz, pojutrze wylot do Słowenii. Tyle się dzieje – wymieniał.
- Żałuję, że dzisiaj bez transmisji.
- Ja żałuję, że tak mało czasu, żeby się spotkać – przyznał atakujący, czym bardzo mnie rozczulił.
- Spokojnie. Wytargujemy jakąś chwilę, zanim odlecisz do siebie - próbowałam myśleć pozytywnie.
- Nie sądziłem, że będę tak strasznie tęsknić - westchnął smętnie, a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Wzięłam kilka wdechów, ale i tak czułam przyspieszone bicie serca.
- Mi też ciebie brakuje...
- Naprawdę? – ewidentnie się ucieszył.
- Przecież nie ma kto nade mną skakać. Rodzicom się już odechciało – zażartowałam, bojąc się dalszych sentymentalnych wyznań.
- Już ja bym się tobą zajął, dziewczyno – wymruczał, wywołując u mnie gęsią skórkę.
- Aleks!
- Już dobrze, już dobrze. Nie piszcz, bo ogłuchnę – rzucił pospiesznie Serb z nutą rozbawienia. Nie miałam wątpliwości, iż wcześniej działał z premedytacją.

Odniosłam wrażenie, iż bardzo szybko staliśmy się sobie niezwykle bliscy. W końcu pół roku temu w ogóle nie mieliśmy o sobie pojęcia. Teraz Aleksandar stanowił jakąś część mojego życia. Wcześniej nigdy nie podejrzewałam siebie, żebym była zdolna do stworzenia takiej relacji.
Jednak teraz większość moich myśli  kierowała się ku Joannie. Wysłuchałam od niej opowieści o spotkaniu w centrum handlowym, aż żałowałam, że nie pojechałam tam z nią. Miałby kto strzelić Bartkowi w twarz. Ludzie, którzy krzywdzili moich bliskich, automatycznie mnie do siebie zrażali. Nie ukrywałam swojego zawodu co do osoby przyjmującego.
Szukałam wielu sposobów na poprawienie nastroju przyjaciółce. Przede mną nie musiała i nie potrafiła ukrywać zmartwień. Trudno się dziwić jej obniżonemu samopoczuciu.
- Wiesz co? Po co on tyle gadamy. Pokazał doskonale, że nie jest tego wart. – Uścisnęłam Asię mocno.
- Jestem zbyt wspaniała, żeby się tym przejmować. Masz rację – odpowiedziała, w końcu się uśmiechając.
- Teraz, pani wspaniała, wymyśl coś na obiad – ponaglałam, czując burczenie w brzuchu.
Brunetka wstała ze swojego łóżka, zamierzając przejrzeć zawartość lodówki w kuchni. Zanim zniknęła w korytarzu, rozdzwoniła się moja komórka. Aśka zerknęła na wyświetlacz, szczerząc się nagle szeroko.
- Proszę, proszę. Aleksik się stęsknił.
- Nie miał za czym. Rozmawialiśmy wczoraj, dzisiaj wysłałam mu kilka SMS – tłumaczyłam, chwytając telefon w dłonie.
- Odbierz, nie będę wam przeszkadzać. – Mrugnęła okiem i zamknęła za sobą drzwi.

- Słucham?
- Hej, moja ulubiona Polko – rzucił do aparatu, a ja wychwyciłam w tle dźwięk telewizora.
- Jakie tytuły, mój ulubiony Serbie. Chociaż… Jest jeszcze Djoković… - udałam, że się zastanawiam i naprawdę mam wątpliwości. Nie czekałam zbyt długo na efekt.
- Ekhem! Sądzisz, że jest przystojniejszy, sympatyczniejszy, zabawniejszy i bardziej uroczy ode mnie? – zapytała z lekkim oburzeniem Aleksandar.
- A nie? – droczyłam się.
- Udam, że tego nie słyszałem. Przemyśl dobrze, zanim odpowiesz jeszcze raz.
- W końcu to nie on tak troszczył się o moje zmarznięte dłonie – przyznałam szczerze, trochę się roztkliwiając w myślach.
- A to nie wszystko na co mnie stać – zniżył głos brunet.
- Nie oczekuję specjalnego traktowania.
- Stary, nie bajeruj jej tak, tylko powiedz, o co chodzi – krzyknął gdzieś w oddali Cupković, na co zaśmiałam się  serdecznie.
- To masz do mnie jakiś interes?
- Od razu interes. Mam zaproszenie dla ciebie i Asi na wieczór w boskim towarzystwie – oświadczył zadowolony z siebie.
- Dzięki za dobrą prezentację – usłyszałam jego kumpla. – Też możesz iść z nami.
- Cupko! Pamiętaj, co ci mówiłem o twoim zachowaniu!
- Och, Mely. Musisz wiedzieć, o co mu chodzi. Tak naprawdę to boi się mojego uroku osobistego i cały dzień słyszę: łapy z dala od Melanii – przyjmujący parodiował atakującego, a ja pękałam ze śmiechu.
- Oddawaj telefon, ty gnido! – wrzeszczał Aleksandar. – Mely? Nie rozłączaj się. Momencik.
Potem słyszałam tylko okrzyki w ich języku i odgłosy szamotaniny. Oby się za bardzo nie uszkodzili wzajemnie.
- Jesteś? – wydyszał Atanasijević do słuchawki.
- Tak, a wy żyjecie?
- Jasne. Należało mu się. Mam nadzieję, że swoją głupotą poprawi humor Asi – odparł chłopak. Czyli to teraz my mieliśmy pomagać jej.

_ _ _

- Aśka! – krzyczała Melania, zbiegając po schodach.
- Podpaliłaś zasłonki czy co? – spytała gospodyni.
- Nie, załatwiłam nam towarzystwo na wieczór – oznajmiła zadowolona z siebie szatynka.
- Nigdzie nie idę!
- Oczywiście, że idziesz. Odmówisz dwóm serbskim przystojniakom?
- Jak to? – zaskoczona Stałecka zawisła nad patelnią.
Spodziewała się raczej jakichś podchodów do pogodzenia jej z Bartkiem. Na chwilę straciła rezon, zanim domyśliła się, o kim mówiła jej przyjaciółka. Bardzo ujęło ją to, że nie mieszała ją w konfrontacje z Kurkiem i chyba w przypływie wdzięczności za odmienne towarzystwo, postanowiła ulec namowom.

Zdecydowali się na lokal w Łodzi, żeby nie dusić się w ogromie ciekawskich spojrzeń w Bełchatowie. Nie wszyscy kibice posiadali tyle taktu, by zostawić im odrobinę prywatności. Siatkarze czekali na parkingu, natychmiast rozpromieniając się na widok dziewczyn, wysiadających z samochodu. Przywitali się serdecznie, przy okazji przedstawiając sobie Konstantina i Joasię.
- Naprawdę 60 cm? – powątpiewała szatyna przy wyborze pizzy. – Chyba wy to będziecie jedli.
- Nie ma problemu, co nie, Atan? – Przybili sobie piątki.
Dziewczyny z wielkimi oczami wpatrywały się w kelnera stawiającego przez nimi ogromny obrotowy talerz. Niby siedzieli tu w czwórkę, a panowie byli sporymi osobnikami… Melania spoglądała na Aleksa ochoczo pałaszującego pierwszy kawałek. Siedział naprzeciwko niej. Chyba w końcu wyczuł jej wzrok, bo uśmiechnął się  znad talerza i szturchnął ją kolanem. Bez wahania oddała mu kuksańca, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy.
Cupko zagłębił się w rozmowie z Asią o ich wspólnym ulubionym serialu, lecz nie umknęło jego uwadze zachowanie towarzyszy.
- Zobacz, chyba ciekawiej jest pod stołem – rzucił głośno do brunetki.
- Dobrze, że się nie rzucają na siebie. Skoro to przyjacielski wypad, to się powstrzymajcie, gołąbeczki – powiedziała, uważnie obserwując purpurowiejącą twarz przyjaciółki.
- Ale… - zaczęli oboje na raz, na co ich znajomi wybuchli śmiechem.
Do końca wieczoru śmiali się już w czwórkę. Głównie dlatego, że atakujący i jego przewodniczka nie chcieli być ponownie oskarżani o zajmowanie się sobą. Tak jak kręcił się talerz z pizzą, tak oni zmieniali miejsca, zwłaszcza dla żartów osobie powracającej z toalety. Chochliczy nastrój nowopoznanych znajomych przyczynił się do sytuacji, gdy Aleksandar został zmuszony do siedzenia koło Melanii.
Dziewczyna dziwiła się nagłemu przyspieszeniu serca, znajdując się tak blisko Serba. Przysunął się do niej bardziej, nałożył na jej talerz kawałek pizzy i korzystał z każdej sekundy tej sytuacji. Lubiła opowieści chłopaków dotyczące ich młodości i wspólnych wybryków. Nawzajem przypominali sobie szczegóły, rozbawiając towarzyszki do łez.  W międzyczasie Ziemborowska oparła dłonie na siedzisku ławy. Niepostrzeżenie dla wszystkich chłopak chwycił jedną z nich w swoją. Uspokajająco gładził palcami skórę Melanii, uśmiechając się pod nosem. Ona wychwyciła u niego ten wyraz twarzy i sama lekko się rozluźniła.
Niechętnie wstali od stolika, dziękując sobie wzajemnie za miłe spotkanie. Pokonali razem ciemności na parkingu, odnajdując własne pojazdy.
- Nie przejmuj się Kurkiem. Kiedyś dorośnie i zrozumie błędy. Faceci tak mają - rzucił Konstantin do Stałeckiej. Ta uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- W końcu to nie jedyny fajny facet na świecie. W Skrze też nie, co nie?
Przytulili się na pożegnanie, życząc przy okazji Wesołych Świąt.
- A tobie to chyba muszę podziękować za uczłowieczenie kumpla – zaśmiał się szatyn, podchodząc do drugiej dziewczyny.
- Było aż tak źle?
- Kobieto, nawet sobie nie wyobrażasz. Jestem Aleks, król dżungli  - ponownie żartował z kolegi, cudem unikając ciosu w ramię.
- Myślę, że gorzej już nie powinno być – odparła.
- Dobrze, że jesteś, Mely. Nie zostawiaj go już – rzucił cicho Serb do jej ucha.
_ _ _

Przechadzała się korytarzem galerii, przyciągając spojrzenia kupujących. Cóż, anielskie skrzyła i biała sukienka to nie był codzienny strój, zwłaszcza przy panującej na zewnątrz zimie. Łódzkie centrum przygotowało wiele atrakcji dla dzieci, a ona najzwyczajniej w świecie pracowała jako pomocnica świętego Mikołaja. Wypatrywała rodzin z dziećmi i opowiadała niezliczone historie, byle tylko zachęcić małoletnich do zabawy i poddania się świątecznemu nastrojowi. W końcu kto nie chciałby złożyć oficjalnego zamówienia na prezenty bezpośrednio u Świętego?
W ręku trzymała koszyk z czekoladowymi cukierkami na zachętę. Twarz lekko bolała ją od ciągłego uśmiechania, ale nie robiła przecież tego za darmo. Wyciągnęła rękę ze słodyczami do przebiegającego chłopca.
- Zapraszamy do chatki Świętego Mikołaja.
- Prawdziwego? - Dziecko patrzyło na nią z powątpiewaniem.
- Najprawdziwszy. Możesz mu opowiedzieć, co chciałbyś dostać pod choinkę. usiąść na kolanie albo w saniach - wyliczała.
- Barteeek, mogę iść do Świętego Mikołaja? - wykrzyknął szatynek, a ją nagle zmroziło. Mała twarz kogoś jej przypominała.
- Nie sądzę, żebyś zasługiwał na prezenty, byłeś chyba niegrzeczny, nie sądzisz? - siatkarz zmierzwił włosy brata, na co ten zareagował głośnym protestem.
- Wcale nie! Ty byłeś gorszy! - odwdzięczył się kuksańcem w brzuch, gdyż po prostu tylko tam sięgał.
- Z tym akurat się zgodzę - mruknęła pod nosem Asia.
- Kogoś mi ten anioł przypomina - zaczął się zastanawiać na głos Bartosz, puszczając dłoń dziecka, które od razu pobiegło w stronę Mikołaja. - Nie powinnaś mieć przypadkiem ogonka i różków?
- Zostawiłam ten strój dla ciebie, chyba, że urosły ci już prawdziwe - odgryzła się.
- Jestem nieco sporych rozmiarów, nie sądzisz? No i mam swój własny ogonek - przekrzywił jej aureolę, którą miała wplątaną we włosy.
- Ugh... - strąciła szybko jego rękę, przywracając rekwizyt na poprzednie miejsce. - Nie dotykaj mnie.
- Coś ty taka nietykalska dzisiaj? Wstałaś lewą nogą, czy co? - uniósł zabawnie brew, na co ona mimowolnie chciała się uśmiechnąć. - Aniołek nie powinien mieć takich humorków.
- Zobaczyłam ciebie, to wystarczyło - zdobyła się na gniewne spojrzenie i szybko ruszyła przed siebie.
- Poczekaj, Aśku, no - zawołał za nią i w kilku dużych krokach znowu był obok. - Przepraszam. W ogóle. Wiesz - plątał się.
- Nic mnie już to nie obchodzi. Spokojnie. Rób sobie ze swoją panienką, co chcesz - rzuciła dziewczyna obojętnym tonem.
- Asia, no - marudził pod nosem jakieś przekleństwa, zastanawiając się, jak może wpłynąć na zdanie dziewczyny o nim. - To nie.. My wcale.. Cholera.
- I ty zdałeś maturę z polskiego? W takim razie w tym momencie przestałam się martwić o swoją.
- Oj, przestań, proszę cię - mamrotał. - Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła?
- Nie wszystko da się naprawić. Daj sobie spokój, było, minęło - klepnęła go w ramię, chcąc się oddalić.
- Wiesz - zaczął powoli po chwili ciszy. Aśka starała się udawać, że nie zwraca na niego uwagi, ale skupiony wyraz twarzy i poważny głos siatkarza zaintrygowały ją. - Po prostu gubię się w tym wszystkim. Zależy mi na tobie, w pewien sposób również na niej. Ale nie wiem zupełnie, co robić. Pierwszy raz czuję się tak... Nie chcę być nie fair wobec nikogo, choć wiem, że w ogóle mi to nie wychodzi. Pewien jestem tylko jednego: zranienie ciebie jest ostatnią rzeczą, którą chciałbym zrobić.
Spojrzała na niego. Milczeli przez jakiś czas, tylko się w siebie wpatrując. Z tego stanu wyrwały ją dzieci, próbujące sięgnąć po słodycze. Zajęła się nimi z firmowym uśmiechem, a potem z powrotem odwróciła do szatyna.
- Dziękuję za szczerość. Sam przyznasz, trochę się namieszało ostatnio. Lepiej nie mąć sobie jeszcze bardziej w głowie. Najpierw ogarnij sytuację z Dominiką. Na dobry początek - uśmiechnęła się lekko.
- Dziękuję - również wygiął wargi w górę, choć nadal niepewnie. - Nie będę ci już może przeszkadzał. Pracujesz przecież, a ja muszę złapać Kubę, żeby się gdzieś nie zgubił.
- Ten dzieciak jest mądrzejszy od ciebie, bez obaw - zaśmiała się. - Udanych zakupów i wesołych świąt - pomachała na pożegnanie.
- Skoro tak mówisz - wzruszył ramionami, rozbawiony. - Wesołych!

           Patrzył chwilę za znikającą białą połyskliwą suknią. Trochę mu ulżyło po tej rozmowie. Naprawdę zależało mu na jej dobrym zdaniu co do jego osoby. Bartosz uśmiechnął się do siebie, napawając nadzieją, że nie wszystko jeszcze stracone.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _


Wiecie, co odkryłam? To ostatni odcinek, który był gotowy i napisany w całości. Reszta jest w rozsypce xD
Przepraszam z góry, jeśli bym miała jakieś opóźnienie. Jednak obiecałam sobie regularność, to tego się trzymam :)
Nie wiem ile jeszcze, ale na pewno jesteśmy znacznie za połową.

Trzymajcie się ;)

6 komentarzy:

  1. Oj, ktoś nam się zakochał i nie chce do tego przyznać. Ale Malenia jest taka urocza w tym wypieraniu tego uczucia :). Nasz Satan nie wiele lepszy :). Cupko nie uderzył mnie piłką, więc też jest spoko :D.
    Świetnie, że Asia i Kurek porozmawiali i dziewczyna dała mu dobrą radę. Może jednak jakoś naprawią swoje relacje?
    Czekam na kolejny i pamiętaj! Ja jestem grzeczna :*
    Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba Ci się nieco święta pomieszały, Marts :D Nie spodziewałam się Mikołaja w marcu, ale jako student - nie pogardzę, dobry i Mikołaj zamiast Zajączka :D
    Wypad na pizzę jak najbardziej efektywny - Aśku zyskała nowego kolegę, a Atan nieco się ucywilizował. Król Dżungli, hah. Wyobraziłam go sobie na lianach.. Nie, nie, NIE! :O (Be my Jane! xd)
    Bartek z młodym na zakupach? Boru zielony, to nie mogło się skończyć dobrze. Oby z mniejszego K. wyrosło coś fajniejszego. Choć gęsto się Bartek tłumaczył, nie powiem. Użył argumentów nie do zbicia: "W ogóle", "Wiesz" i najsilniejszy "Cholera". A ja nie wiedziałam, jakie jeszcze wymyślić argumenty pisząc rozprawkę na maturze... :D
    Ty wiesz, czego ja się nie mogę doczekać ^^ Winter is coming...
    Całuję, An. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czułe rozmówki przez telefon, no no! <3
    Cupko ma genialne teksty, swoją drogą Asia miała świetnego towarzysza do odreagowania kurkowych stresów.
    "Wcale nie! Ty byłeś gorszy" brat Bartka poznał się na nim.
    Ale że też Kurek jakoś się przemógł i opowiedział o swoich uczuciach, i to na trzeźwo.. malutki szacun.:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Już ja sobie wyobrażam w jaki sposób Aleks chciałby zająć się Mely....i ona chyba to poczuła nawet prze telefon:)
    Bartosz dostał dobrą radę i ciekawe czy ten jego malutki móżdżek zacznie pracować na nieco większych obrotach...

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak Aleks już Ty na pewno zająłbyś się Mel w każdym tego słowa znaczeniu! Ale wiesz, że ja mogłabym spijać z ich dzióbków te wszystkie miłe słówka - ale to takim romansem pomiędzy nimi jedzie, a Ci dalej tylko uśmieszki, spojrzenia - ALEKS! JA CZEKAM NA TWÓJ SERBSKI TEMPERAMENT! POKAŻ TEGO KRÓLA DŻUNGLI! (i od razu mam na myśli cytat "Ja Tarzan, Ty Jane" :D )! No i mamy Cupka, to też takie pocieszne stworzenie, że tylko wziąć i za poliki go wytarmosić robiąc"a ti, a ti, a ti ti"! A Kurek to niech wyjdzie i mi się nie pokazuje dopóki nie podejmie jednej decyzji, w gwoli ścisłości ja tylko jedną do siebie dopuszczam :D

    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj Aleks,Aleks^^ Działaj chłopie! Nie pozwól by Mel zbyt długo na ciebie czekała:) Albo na odwrót;d Dobrze, że Aśka wyjaśniła sobie parę kwestii z Bartkiem:) Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń