niedziela, 8 marca 2015

- twenty three -


Aleksandar nie zamierzał pozwolić Melanii wracać do domu na własną rękę. Wizyta jej przyjaciółki u Kurka mogła się skończyć niewiadomo kiedy. Nie widział żadnego problemu w odpaleniu samochodu i małej wieczornej podróży. Szarmancko pomógł towarzyszce ubrać płaszcz oraz przepuścił ją w drzwiach, potem otwierając przed nią te samochodowe.
- Nie musisz tak nade mną skakać – zaśmiała się szatynka.
- Nad kimś muszę – odparł.
- Wczoraj mnie wypytywali o ciebie…
- Rodzice? – spytał zdziwiony Serb.
- Cóż, chyba mama podglądała przez okno mój powrót, a przynajmniej samochód – tłumaczyła.
- Och, rozumiem. Mam nadzieję, że nie miałaś problemów – zmartwił się.
- Co ty, z tatą wszystko załatwiłam – dziewczyna poklepała ramię bruneta, upewniając go.
- To dobrze. Wiesz, że ja to wszystko z troski…
- Wiem, Aleks, wiem – uśmiechnęła się ciepło do niego, dotykając jednocześnie jego dłoni.
- A jak u ciebie w szkole?
- Hmm… Wszystko w porządku. Teraz to tylko temat matury albo studniówki – Melania zrobiła kwaśną minę.
- Coś nie tak? – zauważył atakujący.
- Nie… Po prostu… Trochę działa mi na nerwy to zamieszanie. Najchętniej nie poszłabym wcale – przyznała zrezygnowana.
- Dlaczego?
- Naprawdę, szkoda o tym gadać, Aleks. Cyrk na kółkach.
- Jeśli nie masz partnera, to… - Atanasijević próbował coś zaproponować.
- Nie, nie musisz. Nie wymagam tego. Aśka ma kogoś załatwić – zaprzeczyła szybko dziewczyna.
Właśnie takiej rozmowy się obawiała. Największym marzeniem dla niej był bal u boku bruneta, ale nie miała wystarczająco odwagi, by wprost go zaprosić. Przecież to brzmiało zobowiązująco, przynajmniej dla niej. On miał mecze, treningi, wyjazdy. Nie zamierzała marnować jego wolnego czasu w ten sposób. Chyba zbyt mało ich łączyło, aby takie zaproszenie wypadło naturalnie. Ostatnim argumentem było to, że jeśli zjawiliby się razem, to Aleksandara i tak oblegałyby wszystkie dziewczyny po kolei.
- Mely?
- Tak? – Skończyła rozmyślania i spojrzała na towarzysza.
- Dobrze się czujesz? – zerknął na nią z ukosa.
- Tak, tak. Wiesz, skoro mama przesiaduje w oknie, to pożegnajmy się w samochodzie.
- Ale…
- Proszę – powiedziała, patrząc na chłopaka błagalnie. – Przynajmniej to zostanie między nami.
- W porządku, tylko uważaj na tych kamieniach w ciemności – dodał.
- Troskliwy jesteś, bardzo. Dziękuję za odwiezie i dobranoc. – Szatynka odpięła pas, gdy zatrzymali się na podjeździe.
- A ja dziękuję za kolejny miły dzień. Poczekaj – zaczął grzebać w kieszeniach. – To dla ciebie.
Zaskoczona wpatrywała się w wyciągnięty w jej stronę podarek. Para uroczych, ciepłych rękawiczek. Skąd on je wytrzasnął? Kiedy?
- Aleks, jesteś niemożliwy. Dziękuję.
Uśmiechał się tak słodko, w swoim stylu. Nie mogła się na niego napatrzeć. W podzięce ucałowała jego policzek, a on przytrzymał ją przy sobie, przytulając ostrożnie. Mimo lekkiego zaskoczenia, również go objęła.
- Skoro mama miała nie widzieć, to musi mieć czego - mruknął Serb.
- Tak, tak, Przytulanko.
- Kiedy się zobaczymy? – spytał chłopak, odsuwając się nieznacznie, by móc spojrzeć na Melanię.
- A kiedy byś chciał? – odparła przekornie.
- Jutro – wypalił, wywołując u niej śmiech. – Tak na serio to gramy Ligę Mistrzów, pod koniec tygodnia wyjedziemy na mecz do Kielc, a potem pewnie od razu na rewanż do Lubljany.
- No to możemy w tym tygodniu, jeśli byś chciał, bo później dostaniecie przerwę świąteczną – zauważyła.
- Och, racja. Chociaż ja obchodzę w styczniu, to chciałbym się i tak wybrać do rodziny – przyznał Aleksandar, przypominając o swoim wyznaniu.
- No tak, Kościół Prawosławny. Wybacz, wyleciało mi z głowy.
- Nic się nie stało, mała – pstryknął ją w nos.
- Satan, ty sobie uważaj!
Zrobił z ust dzióbek i cmoknął w powietrzu. Dziewczyna pokręciła głową z politowaniem. Autentycznie, jak z dużym dzieckiem.
- Więc jakoś się dogadamy, a dzisiaj dobranoc. – Ponownie tego wieczoru chwyciła za klamkę.
- Teraz moja kolej – rzucił szybko siatkarz i dał towarzyszce niespodziewanego buziaka w policzek.
Nie potrafiła nie odwzajemnić uśmiechu bruneta. Wnosił do otoczenia tyle optymizmu i radości, aż chciało się z tego czerpać garściami. Już teraz wiedziała, że będzie tęsknić podczas tej długiej przerwy, a przecież dopiero zaczęli etap spotkań na żywo. Melania w życiu by nie zrezygnowała z prawdziwego kontaktu z Atanasijevićem. Coraz bardziej jej na nim zależało. Jej myślenie przestawiło się na „kiedy znów”. Kiedy ponownie ją przytuli, kiedy otrzyma kolejne buziaki na powitanie, czy pożegnanie, kiedy ponownie zatonie w czekoladowych oczach atakującego? Czy to już zakochanie?

_ _ _


Brunetka naprawdę nie zorientowała się, kiedy zaczęła tak po prostu flirtować z siatkarzem. Flirtować, phi! Przecież Kurek ją pocałował! Od tego czasu nie widzieli się sam na sam, więc nie mógł sobie tak poczynać. Zamiast tego Joanna wymieniała z nim wiadomości, a te również zdecydowanie nie były oziębłe i czasem dalekie od przyzwoitych.
Wyciągnęła się na łóżku, wiedząc, że za chwilę musi wstać do szkoły. Wystarczyło pomęczyć się do końca kwietnia, potem matury, a po najdłuższych wakacjach dołączyć do grupy studentów. Na głowie miała jeszcze partnera studniówkowego dla Melanii, ale jej zaklepany już Igor, pewnie załatwi jakiegoś kolegę. Wszystko zbliżało się wielkimi krokami.
Bardzo odległy głos w głowie wydusił z siebie propozycję zabrania na studniówkę Bartka, ale ta myśl, tak przeraziła Stałecką, aż zerwała się z łóżka i pognała wykonać poranną toaletę. Też pomysł… Zbyt dużo czasu poświęcała na dumanie o przyjmującym, takie przyjęła wytłumaczenie. W końcu to jej przyjaciółka bardziej się miała ku sobie z Atanasijevićem niż ona i…
- Asia i Bartek... - mruknęła sama do siebie. - Na pewno lepiej brzmi niż Bartek i Dominika.
Dziewczyna stuknęła się otwartą dłonią w czoło. Zaczynała powątpiewać w swój sta umysłu. Ostatecznie przyznała, że nadszedł dzień, w którym trochę nauki dobrze jej zrobi. Nie samym Kurkiem żyje człowiek. Nawet jeśli kiedyś miałaby wyjść za dobrze zarabiającego sportowca, nie chciała być na czyimś utrzymaniu. Zda maturę, pójdzie na studia, a jeśli facetowi będzie zależało, to gdzieś go upchnie w swoim terminarzu.
To kuzyn przedstawił jej przemiłego Igora, z którym na szczęście się dogadała. Tak oto odhaczyła pozycję partnera  z przedstudniówkowej listy. Pójście na bal z Kurkiem równałoby się i tak z samotnym spędzeniem wieczoru. Z pewnością oblazłyby go jakieś harpie. Jemu pewnie by to schlebiało. Phi, pies na baby.
- Cześć Mely – zawołała na widok przyjaciółki.
- Hej. Od razu mówię, że nie mam na nic ochoty.
- A tobie co? – Brunetka szturchnęła towarzyszkę.
- Mama wypytuje o Aleksa, doszukuje się czegoś, czego nie ma. Przedawkowała romanse – odparła szatynka ze smutną miną.
- Wiesz jakie są mamy. Nie denerwuj się aż tak. To, co łączy cię z Aleksem, jest tylko twoje.
- Dzięki, kochana.
- Nie ma za co. On zwariował na twoim punkcie – zaśmiała się Asia.
- Co ty. – Ziemborowska nie dowierzała, zawstydzając się lekko.
- Myślę, że wnosi dużo radości do twojego życia. Lubię widzieć, że jesteś szczęśliwa.
- A jestem?
Dziewczyny spojrzały na siebie przeciągle. Obie czytały w swoich twarzach. Joanna widziała wszystko, co chciała.
- Powiedziałabym nawet, że za… - zaczęła brunetka, ale koleżanka zatkała jej usta dłonią.
- Ani się waż!
- Tylko mnie w tym utwierdzasz – wymruczała spomiędzy palców Melanii. – Spikniecie się do końca roku? Nie… Z waszym tempem nie zdążycie do końca sezonu.
- Aśka! Żebym ja kogoś o tempo nie spytała – pogroziła.
- Zacznijmy od tego, że Bartek jest zajęty. Chyba…
- Taki wielki chłop, a z kobietą sobie poradzić nie może – bulwersowała się Mel.

_ _ _


Nie ulegało wątpliwościom, iż relacje siatkarza z Dominiką nadawały się do brazylijskiego serialu. To ona zrywała z nim kontakt po przegranych, a potem jak gdyby nigdy nic wracała, oczekując przyjęcia z otwartymi ramionami. Kurek wiele razy w ostatnim czasie dochodził do wniosku, że najwyższa pora skończyć ten cyrk. Problem w tym, iż do dziewczyny nie docierały proste słowa „to koniec”.
Myślał, że kompletnie zrazi blondynkę to drugie miejsce w Pucharze Świata, ale chyba doszły ją słuchy o awansie. Nie była orłem w dziedzinie siatkówki i innych sportów. Naprawdę, nie to liczyło się dla szatyna najbardziej. Uświadomił sobie wiele rzeczy, dzięki weekendowi z Joanną. Uśmiechnął się do wyobrażenia brunetki w swoich myślach.
- Słuchasz mnie?
Natychmiast ocknął się, trącając lekko nogą stolik. Kilka kropel jego kawy wypłynęło z filiżanki na talerzyk.
- Przepraszam, nie zauważyłem, że już przyszłaś – rzucił lekkim tonem.
- Świetnie, po prostu świetnie. Powiesz mi, o co ci chodzi? Czemu taki jesteś? – Blondynka żywo gestykulowała z oburzenia.
- O co ci chodzi? Tak w ogóle, to cześć.
- Właśnie ci powiedziałam, że tak dalej być nie może – wyrzuciła z siebie.
- O, tyle to ja też wiem – żachnął się.
- Świetnie, że chociaż z tym się rozumiemy. Myślę, że trzeba ratować nasz związek. Wyraźnie się mijamy.
- A jest co ratować? Może lepiej rozstańmy się raz na dobre - zaproponował, wprawiając towarzyszkę w osłupienie.
- Ty chyba żartujesz?! – wykrzyknęła Dominika.
- Nie, spójrzmy na to jak dorośli ludzie. Wyraźnie do siebie nie pasujemy. Minęła początkowa fascynacja i nic nie pozostało.
- Bartek, wprowadzę się do ciebie, będziemy spędzać więcej czasu razem. Nie poddawaj się tak łatwo – kobieta przybrała rozpaczliwy ton.
- Domi – pochylił się nad stolikiem i złapał ją za rękę. – Do tej pory traktowałaś mnie jak zabawkę, porzucając, wracając i żądając samych sukcesów. Jestem już tym zmęczony, zrozum. Rozejdźmy się w spokoju.
Miał wrażenie, że ona zaraz się rozpłacze. Wcześniej bez skrupułów wykorzystywała go w każdy możliwy sposób, a teraz odgrywała ckliwe scenki. Odwrócił głowę do szyby, ukazującej korytarz centrum handlowego. Aż go zmroziło, gdy pośród tłumu ludzi, zmierzających w różne strony z zakupowymi torbami, dostrzegł znajomą twarz. Szatyn momentalnie puścił dłonie kobiety i przerażony wpatrywał się w wyraz twarzy brunetki, stojącej naprzeciwko lokalu. Zdawał sobie sprawę, jak fatalnie sytuacja wyglądała z zewnątrz.

_ _ _


Joanna miała minę pełną rozczarowania i smutku. Nie dowierzała w obrazek przed sobą. Sądziła, że faceci z wiekiem mądrzeją, ale chyba to się nie tyczyło wszystkich osobników. Kurek okazał się rozchwianą chorągiewką, a także bardzo niezdecydowaną osobą. Tkwił cały czas w toksycznym związku, a mim tego wykraczał z nią poza granice przyjaźni. Jak miała interpretować to wszystko? Uwodził ją, całował, mieszał w głowie. Teraz ściskał za rękę kogoś, kto podobno zatruwał mu życie. To się nie trzymało kupy. Prychnęła pod nosem. Nie zamierzała dłużej podglądać tej rodzajowej scenki.
Zmierzała do głównego wyjścia, trochę przygarbiona. Stałecka nie wiedziała, jak sobie poradzić z tym, co widziała. Może nie zakochała się na zabój, ale na pewno trochę polubiła towarzystwo przyjmującego i do niego przywykła.
- Asia! – ktoś krzyczał jej imię. Niechętnie odwróciła głowę, po czym dostrzegła biegnącego siatkarza. Westchnęła głęboko, gotowa w każdej chwili odejść do drzwi.
- Poczekaj. Już idziesz? – zapytał, przystając dwa kroki od niej.
- Tak. Załatwiłam, co chciałam. Czegoś chciałeś? – zmierzyła go obojętnym spojrzeniem.
- Porozmawiać.
- Ach! Wybacz, ale się nie przysiądę do waszej uroczej parki – nie powstrzymała się od kąśliwej uwagi.
- Proszę cię, oczywiście, że w cztery oczy. Dominika to kompletne nieporozumienie.
- Tak, zgadzam się. I ty też!
Okręciła się na pięcie i czym prędzej uciekła zaczerpnąć świeżego, mroźnego powietrza. Z dala od Bartka, z dala od poczucia żalu.

_ _ _


- Masz kogoś? – wykrzyknęła kobieta, gdy tylko wrócił do kawiarni.
- Tak, pasożyta – warknął zdenerwowany szatyn.
- Co proszę?
- Nieważne. Skoro nie dociera do ciebie po dobroci, to nie zamierzam dłużej dyskutować. To koniec naszej znajomości. Powodzenia.
Chłopak wstał z miejsca i ubrał kurtkę, zbierając swoje rzeczy.

- Nie przyjmuję tego do wiadomości! – zapiszczała. – Zadzwonię, jak  ci te bzdury wywietrzeją z głowy – krzyknęła za nim.


_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _


Ten odcinek mieścił się w połowie w pierwszym zeszycie, a w połowie w nowym :) Także spora część za nami, ale chyba nie stracę na jakości :) Może być tylko lepiej :)

Czekam na wasze wrażenia ;)

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Och te nasze zakochańce <3. Są tacy uroczy, że schrupałabym ich jak jakieś ciasteczka i popiła ciepłym mlekiem => najlepsza przekąska dla Lady S.
      Och Mel musisz w końcu uwierzyć w siebie! Come on! Nie każdy facet lubi wieszaki :) więc łepek do góry i robimy ostry podryw Aleksa.
      A co do Asi i Kurka to cóż... Było miło, ale się skończyło. No widzisz Panie Kurek, tak to jest jak się nie umie rozwiązać sprawy raz a dobrze i po męsku... Co za fajtłapa z tego przyjmującego... I co on eraz pocznie? Musi się ogarnąć i jakoś przekonać Asię do siebie.
      Jak zawsze czekam!
      Lady Spark

      Usuń
  2. Aleks! Jejku jaki on jest słodki! Naprawdę można go całego schrupać, jest taką serbską śliweczką w czekoladzie, takim rodzyneczkiem moczonym w Nutelli! Mmmmm! Aż musiałam się mimowolnie oblizać! (matko jak to zabrzmiało, wybacz :*). A ja myślę, że gdyby jednak Mel się zdecydowała i zaprosiła go na studniówkę, to on wcale nie zwracałaby uwagę na te cielęce oczy innych lasek, bo jego tęczówki byłby wpatrzone w Mel jak w obrazek!

    A czy Dominika jest głucha, czy po prostu upośledzona? Czy ona nie rozumie po polsku słowa "koniec". A Ty Kurek teraz tłumacz się Asi ze wszystkiego i walcz o nią, walcz! A tamtego pasożyta na D. zostaw raz a dobrze!

    Buźka! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rękawiczki, dobra rzecz, ale mógł ją rozgrzać własnymi dłońmi czy coś, hihi :PP A co do studniówki, to Mel powinna spróbować go zaprosić. Zawsze to lepiej przeżyć taką imprezę z kimś bliskim niż z przypadkowym chłopakiem. A Aleks jakby ją wziął w objęcia, to żadna inna nie miałaby czelności podejść.
    A Bartek nareszcie się ogarnął, szkoda, że Asia widziała niestety coś innego. Mam jednak nadzieję, że dojdą do consensusu

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że Melania powinna zaprosić Aleksa na studniówkę ;) Chłopak na pewno by się ucieszył i całą noc przetańczył tylko z nią ;) Inne dziewczyny nie miałyby szans! :D
    Zawsze to lepiej iść z osobą, którą się zna, niż z kimś obcym. Oby wspólna studniówka się udała! ;)
    Dominika strasznie mnie irytuje. Nie wiem, co ona chce osiągnąć swoim zachowaniem. Nie potrafi zrozumieć, że jej związek z Bartkiem nie ma najmniejszych szans na przetrwanie?
    Dlaczego Asia musiała to wszystko widzieć? :( Oby Kurek jej to wszystko wytłumaczył!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń