piątek, 25 kwietnia 2014

- thireteen -

 
Dopiero cztery ścian mojego pokoju okazały się bezpiecznym azylem dla mnie i moich łez. Wszystko posłusznie chłonęła jedna z moich poduszek, przy okazji brudząc się od tuszu do rzęs. Już mnie to wcale nie obchodziło, czy się dopierze.

“Jestem w domu.”
“Co? Ale jak? Zaraz będę!”

Po wejściu do mojego pokoju, stanęła w progu, na chwilę zamurowana. Potem brunetka usiadła na łóżku, przytulając mnie. Długo zajęło, zanim się uspokoiłam na tyle, by cokolwiek jej opowiedzieć.
- Co się stało? Zrobił ci coś?
- Nie… Nie spotkaliśmy... się - wydusiłam.
- Czemu? - dopytywała.
- On mnie nie poznał. Jakieś inne laski… wypytywał i… wyszłam. Ja… mu… się… nie… podobam. - Znów się rozpłakałam.
- Nie wygaduj głupot. Może cię nie zauważył. Mogłaś go zaczepić - proponowała wyjścia, na które było już za późno.
- Pewnie nawet mu przez myśl nie przeszło, że ten pączuch to ja. Nie brał pod uwagę orki.
- Melania!
- No co? Jestem okropna i nikomu się taka nie spodobam. Zwłaszcza sportowcowi.
- Jak tak sobie wmawiasz, to tak jest, o! Gdzie masz telefon? - spytała Asia.
- Nie wiem, pewnie na podłodze. Wyłącz go, żeby nie brzęczał już - jęknęłam.
- Zdajesz sobie sprawę, le razy do ciebie dzwonił i pisał? Na pewno się martwi. Odpisz albo oddzwoń, bo ja to zrobię! - zagroziła mi.
- Pisałam, starczy. Nie wiem, czego jeszcze chce, skoro znalazł w kawiarni tyle ładniejszych dziewczyn.
- Mam ci walnąć? Skarbie, przyszedł tam dla ciebie i naprawdę myślę, że gdybyś mu dała szansę się poznać…
- Nie wiesz, jak to jest, gdy faceci zauważają wszystkie laski w koło, prócz ciebie - przerwałam jej. - Ty masz powodzenie i kilka ofert zaproszeń na studniówkę. Mówiąc poważnie, nie odrzucaj wszystkich tylko dlatego, że ja nie mam z im iść, proszę cię.
- Kochanie, jestem twoją przyjaciółką i chcę ci pomóc, ale nie pozwalasz mi na to. Nie będę się dobrze bawić, widząc tam ciebie samą albo w ogóle. Wiem, że to ci chodzi po głowie. - Zmierzyła mnie uważnym spojrzeniem.
- Ten cały cyrk jest bez sensu i strasznie pro związkowy. Nie mam ochoty patrzeć na tańczące pary.
- Jakbyś dzisiaj nie cudowała, to może byś już miała pertnera na studniówkę - rzuciła lekko złośliwie.
- Dzięki bardzo. Ja tu przeżywam życiową tragedię! - oburzyłam się.
- Prawdziwy dramat! Dajcie mi chusteczki, bo się wzruszę - roześmiała się nagle.
- Jesteś głupia!
- Nie tak, jak ty - odparła zadowolona z siebie.
Wzięłam poduszkę do ręki i zamachnęłam się na Joannę. Trafiłam prosto w głowę, mimo jej uniku. Nie uszło mi to na sucho, bo przyjaciółka  oddała cios i tak wywiązała się kilku minutowa wojenka. W końcu klapnęłam jak długa na łóżko, wybuchając śmiechem.
- Z tobą naprawdę jest już źle. Nie widzę ratunku - powiedziała brunetka, dźgając mnie w żebra.
- Z jakim przystajesz, takim się stajesz. Nie okazałam się dość odporna. - Wytknęłam język.
- Ooo, pani mądralińska! Już ci wredny humorek powrócił? - Przekomarzała się ze mną.
- Jak widać. Dzięki, ze wpadłaś. - Uśmiechnęłam się.
- Od tego jestem, żeby cię postawić na nogi.

_ _ _

“Mely, tęsknię za tobą i martwię się. Odezwij się do mnie.”

Pakował torbę na wyjazd do Jastrzębia-Zdroju. Ostatni mecz przed przerwą na Puchar Świata. Dostał powołanie, z czego niezmiernie się cieszył. Niebawem bieg wydarzeń miał bardzo przyspieszyć, a chłopak musiał za tym nadążyć. Byłoby milej, gdyby miał przy okazji kogoś bliskiego, chociażby na telefon. Dalej mógł liczyć na swoją rodzinę, która nieustannie go dopingowała. Za to przewodniczka ewidentnie się wykruszyła.
Otwarcie przyznawał, że trochę żył się z Melanią i przyzwyczaił do codziennego kontaktu, dlatego dni bez niej wydawały się takie dziwne. Czegoś mu brakowało. Szatynka milczała od kilku dni.
- Siema, zabieracie się jutro ze mną? - W słuchawce rozległ się głos Kurka.
- My?
- Tak, serbska ekipo - zaśmiał się.
- Podejrzewam, że obaj bardzo chętnie skorzystamy.
- Super. Nie bierzcie zbyt dużo klamotów, żebyśmy się pomieścili w moim aucie - doradził szatyn.
- Zostawimy miejsce na twoją dmuchaną lalę. Wiesz, że można z niej spuścić powietrze? - spytał Aleksandar.
- Idiota!
- Już, już. Bez nerwów, bracie.
- A jak tam… - zawahał się Bartek. - Odezwała się?
- Cisza, kompletna. Za dużo już o tym myślę.
- Nic tak nie zajmuje głowy jak ciężka harówka, a obu nas to czeka niedługo. - Kurek próbował pocieszyć kolegę.
- Też na to liczę.

_ _ _

Wygrali na wyjeździe. Właśnie oglądałam na ekranie telewizora cieszącą się ekipę z Bełchatowa. 3:1 na koniec przedpucharowych rozgrywek. W środku sezonu ligowego nastawa czas da reprezentacji. W grę wchodziła przepustka do Londynu, więc najlepsza forma była pożądana.
Mimochodem patrzyłam na Serba. Normalnie wysłałabym mu teraz gratulacje, ale skończyło się na tym, że bezradnie zerkałam na telefon. Wciąż próbował się odzywać, chociaż ostatnio rzadziej.
Żałowałam, że zgodziłam się na tamto spotkanie. Przecież instynktownie czułam, że tak to się skończy. Niewidzialna dla płci przeciwnej. Niepotrzebnie łudziłam się na zmiany. Aśce doradziłam, żeby dała spokój na ten temat i o dziwo się zgodziła, a ja ze spokojem mogłam się poświęcić tylko nauce. Czasem ciężko było na czymkolwiek skupić mi myśli.
Mecze zaczynały się dopiero 20 listopada. W naszej początkowej grupie była Serbia. 2 mecz turnieju zapowiadał się na ciężki, dla mnie zwłaszcza. Ogółem od rana jednego z dni nie czułam się najlepiej. Wiedziałam, że on dzisiaj wylatuje. Niedawno widziałam Aleksa na żywe oczy, a teraz miał znaleźć się tak daleko. Zgrupowanie w Serbii to nic przy Pucharze Świata w Japonii.
Walczyłam z sobą, z sercem, z rozumem. Nie pozbyłam się sympatii do niego i reszty dziwnych urojonych uczuć. Myśl, że to mógłby być koniec tej znajomości, bardzo mnie bolała. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że nigdy nie przejdę z nim na bardziej prywatą stopę. Bliskość takiego faceta mogła się skończyć tylko i jeden sposób. Zakochałabym się, a to najgorsze.

“Szczęśliwego lotu. Powodzenia.”

Złamałam się. Wiadomość powędrowała do atakującego. Nie chciałam, żeby czuł, że mnie nie obchodzi. Musiałam się profesjonalnie wywiązać z zadania przewodnika. Tylko takiego.

_ _ _

“Chciała ci powiedzieć, że jak będziesz dobrze trenował i zdobędziesz coś w Japonii, to może będziemy mogli do siebie wrócić. Rozważę to po wszystkim. Doceń swoją szansę.”

Bartek z uniesionymi brwiami analizował przeczytaną treść. Kompletnie już nie rozumiał ich relacji. Najpierw go rzucała, krzyczała, krytykowała za brak wygranych, a potem nagle jej przechodziło, bo pojawiała się szansa na zwycięstwo. Zdziwił się, że nie chciała lecieć z nimi. Kobieta uwielbiała pokazywać się publicznie, ale niekoniecznie na meczach. Szybko się na nich nudziła.
Postanowił zignorować tą wiadomość, ponieważ lepiej mu się żyło z myślą, że jest wolny. Naprawdę, szatyn sądził, że to już koniec związku z blondynką. Miał ochotę na psychiczny odpoczynek.
- Kubuś, to jak, wspólny pokoik? - zagadnął kumpla.
- A nie przydzielono ci czasem Pita? - Rudowłosy spojrzał na niego.
- Ech. To może potem pojedziemy na jakieś wakacje?
- Co ci się stało?
Przyjaciel nie dowierzał w nagłą towarzyskość Kurka i ten dawny entuzjazm.
- Myślę, że jestem wolny i zamierzam to wykorzystać.
- Chłopie, nie daj się w to znów wplątać.  Tymczasem gratuluję.

“Napisała!”

Rozległ się dźwięk SMS, a po chwili szatyn uśmiechnął się pod nosem. Aleks bardzo przeżywał zerwanie kontaktu ze swoją znajomą, dlatego teraz przyjmujący był pewien, że Serb miał ochotę wykrzyczeć to każdemu.

“Cieszy mnie to bardzo. Niech wam wróci wszystko do normy.”

_ _ _

Brunet czekał wraz z kolegami na samolot i cieszył się ja głupi. Nie zapomniała o nim. Wiedziała, kiedy wylatuje i chyba się nawet martwiła. Chłopak tak bardzo chciałby zobaczyć ją na lotnisku, żegnającą go. Niestety w najbliższym czasie się to nie wydarzy.

“Dziękuję za pamięć. Tęskniłem.”

Miał nadzieję, że nie skończy się na jednej wiadomości. Przecież na Mistrzostwach tak zawzięcie korespondowali. Z kim miał się dzielić przeżyciami? Rodzina to rodzina. Melania to… inna sprawa.
Pomyślał, że następnym razem, żeby mu nie uciekła, będzie musiał ją pocałować. Uśmiechnął się kącikiem ust na tą szaloną wizję. Atanasijević wyobraził sobie reakcję dziewczyny. Może strzeliłaby mu w twarz?
Będąc w pokoju hotelowym nagle go olśniło. Przecież podała mu imię i nazwisko. Od czego są portale społecznościowe? Czym prędzej wpisał dane Polki do okienka wyszukiwania. Trafiony zatopiony. Lokalizacja niedaleko Łodzi, to musiało być to. Nie zastanawiając się zbyt długo, posłał jej zaproszenie do grona znajomych.
Niestety większość zdjęć udostępniała tylko znajomym. Spoglądał na jej uśmiechniętą twarz na miniaturce. W tle ustawiła obrazek z polską i jakimś hasłem. Serb nie mógł zaprzeczyć, jakoby mu się nie podobała. Do teraz nie potrafił wyjaśnić, czemu jej wtedy od razu nie odnalazł.

_ _ _

Cały czas przed oczami miałam jedno powtarzające się w wiadomościach słowo. “Tęskniłem”. Mogłam w to wierzyć? Zawsze był szczery wobec mnie. Nie chciałam ranić kogokolwiek, a tym bardziej siebie.
Błędne koło. Polubiłam siatkarza, chciałam z nim utrzymać kontakt, a jednocześnie wiedziałam, że nic więcej z tego nie będzie. Może z inną dziewczyną na moim miejscu powstałby związek, jakieś uczucie.
Zachowywałam się, jak wzdychające małolaty. Nigdy nie zamierzałam być do nich podobna i co? Główka wyobraziła sobie zbyt dużo. Faceci odzywali się do mnie ze zwykłej uprzejmości, po prostu.

- Hej, Mely. Skoczysz ze mną na zakupy w piątek po szkole? Pojedziemy do Łodzi. Dam ci prowadzić - ćwierkała przyjaciółka do słuchawki.
- Nie widzę problemu. Szykuje się impreza?
- Tak, studniówka, geniuszu - odparła. - Przypominam, że do końca tygodnia trzeba zapłacić.
- Dobrze, dobrze. Bez partnera wyjdzie taniej.
- Ziemborowska! Ty mnie nawet nie denerwuj. Obie płacimy za partnerów i koniec kropka.
- Ale Asia…
- Jeśli nie masz forsy, to mogę za ciebie wyłożyć przecież.
- Nie będę płacić za faceta widmo - mruknęłam.
- Dramatyzujesz. Zobaczysz, załatwię nam najlepszych chłopaków ever. Ciziom w pięty pójdzie!
- Widzę, że nie opłaca się z tobą dyskutować.

Wolałam na razie nie myśleć o sprawach studniówkowych. Podejście miałam jak najbardziej pesymistyczne, więc cóż… Po kilku minutach przesiadywania w sieci mało nie spadłam z krzesła. Złapałam się mocniej oparcia, klikając w zaproszenie. Nie było żadnych wątpliwości. Prywatne konto Serba. A jeszcze niedawno cieszyłam się, że nie wpadł na pomysł szukania mnie w sieci. To się doczekałam.
Zastanawiałam się, co powinnam zrobić z tym fantem. Przecież miałam w znajomych osoby, które mniej mnie obchodziły niż on. Trudno, niech się do końca zrazi, jak tak bardzo chce. Właśnie tego się spodziewałam o posiadaniu w galerii różnych zdjęć wycieczkowych i szkolnych. Teraz już nic się przed nim nie miało ukryć. Może innym umknie fakt mojej nowej znajomości.

“Widzę, że już masz kandydata.”
“Spadaj małpo.”
“Liczę, że odstąpisz mi go na jeden taniec :D”
“ -.- ”

____________________________

Hello ;) Oddaję wam kolejny rozdział.
Wiem, że nie przypadło wam do gustu zachowanie Mely, ale sami widzicie, że dziewczyna jest rozbita i niezdecydowana. Aleks pewnie by coś zdziałał szybko, ale musiał wyjechać, więc cóż :D
Jeszcze będzie lepiej ;)

sobota, 12 kwietnia 2014

- twelve -

- Aleks, jakaś dziewczyna kazała Ci to podać – zaczepił go jeden z członków sztabu. – Podobno dla nas pracuje.

Niepewnie chwycił kopertę do ręki. Znów tutaj była, schowana w tłumie kibiców. Czy można aż tak się obawiać innych ludzi? Chciał jej to wyperswadować i pokazać, że jego nie musi się obawiać. Przy nich Melania prezentowała się, jak skorupka orzecha na wzburzonym morzu.

„Zgadzam się. Jutro o 17. Coffeeheaven. Mely”

Krótko zwięźle i na temat, a wprawiła go w kompletne zdziwienie. Po prostu nie wierzył w to, co czytał. Tak szybko przyzwyczaił myśli do negatywnej postawy blondynki, że teraz doświadczył przysłowiowej kopary w dół.
Sam nie wiedział, czy bardziej go cieszy wygrana z bydgoską Delectą, czy perspektywa jutrzejszego spotkania.

- Bartek, zgodziła się – klepnął kumpla Serb.
- Co Ty tak wyskakujesz? Kto? Co? – szatyn zrobił zdziwioną minę ubierając koszulkę.
- No Melania. Widzimy się jutro, czaisz?
- Aaa… To gratulacje stary – wymienili męski uścisk. – Słuchajcie, Aleks jutro będzie próbował z polską dziewczyną!

Po szatni poniosły się liczne okrzyki i zabawne teksty w stronę młodego atakującego. Ten, lekko speszony, posyłał mordercze spojrzenia w kierunku Bartosza. Przyjmujący tylko głośno się śmiał.

_ _ _


                Stało się. Klamka zapadła. Szatynka nawet nie wiedziała kiedy znalazła się w domu, czekając na jakąkolwiek oznakę życia od znajomych. Nie powiedziała Asi, co zrobiła, a teraz musiała komuś zdradzić jak jest przerażona. Na szczęście rozdzwonił się telefon.

- Tak?
- Mely, jesteś wielka. Nawet nie wiesz, jak się cieszę – usłyszała po drugiej stronie rozentuzjazmowany głos siatkarza.
- Słyszę. Oby jutro było podobnie.
- Będzie jeszcze lepiej. Teraz to ja się martwię moją prezencją. Jeny. – przyznał z obawą.          - Nie przesadzaj, Aleks. Nic nie rób. Jesteś super taki jak na meczu – odparła dziewczyna.            - Tak mówisz? Podobam Ci się? – podpytywał wyraźnie zadowolony Serb.       - Nie jesteś taki okropny znowu. Da się patrzeć. – zaśmiała się.
- Przyznaj się, podobam Ci się bardziej niż Kurek?
- Atan, nie męcz. Nie będę między Wami wybierać, to nie fair. – Melania próbowała wybrnąć z niezręcznego pytania.
- Zobaczymy moja droga, zobaczymy.

Kolejną rozmowę odbyła z przyjaciółką. Joanna na meczach kibicowała pełną parą, więc takie wypady były jej na rękę. Nie trzeba było namawiać jej długo na wycieczkę do Bełchatowa. Cały czas suszyła Melanii głowę o Atanasijevića. Powinna korzystać z okazji.

- Kochana, jestem w szoku.
- Ja też, ale Wy wszyscy cały czas o tym mówiliście. Aleks tak się cieszył… - opowiadała szatynka.
- Sama widzisz. Wystroję Cię jutro, bez obaw. Serb nam padnie, gdy Cię zobaczy. – ekscytowała się Stałecka.
- Co, jeśli mu się nie spodobam? Przestanie się odzywać? Aśka, żadna ze mnie miss.

- Mel, zgodziłaś się, więc musisz iść. Cokolwiek by się nie działo masz mnie. – przytuliła ją przyjaciółka.

_ _ _

Brunet obudził się wczesnym rankiem, nie potrafiąc już zasnąć. Tak naprawdę wolałby, żeby było już popołudnie. Nie mógł się doczekać spotkania z Melanią. Ciekawe co spowodowało, że zmieniła zdanie? Może namówiła ją jej przyjaciółka?

Zrobił sobie kawę i szybkie śniadanie. Para znad kubka uciekała do góry, a Aleksandar wpatrywał się w jej zawirowania. Wciąż zbyt dużo godzin dzieliło go od 17. Jak widać, nie lubił czekać w nieskończoność. Pomyślał, że miło byłoby gdyby coś kupił dziewczynie, chociażby kwiatka. W dodatku mógł także podarować jej obiecaną kiedyś koszulkę meczową.

- Jak tam? Stresujesz się? – po odebraniu telefony usłyszał głos przyjmującego.
- Trochę tak, ale powinienem się ogarnąć do tego czasu. – odparł.
- Chłopie, wszystko będzie w porządku. Dziewczyny Cię uwielbiają. – pocieszał go Kurek.
- Z Tobą nie mam szans. – zaśmiali się oboje.
- Także, ubierz się schludnie, do tego jakiś kwiat, czarujący uśmiech i głowa do góry.
- Dam Ci znać jak poszło.

Zaśmiał się sam z siebie, stojąc przed lustrem i przykładając do ciała różne koszulki. W końcu zdecydował się na niebieską, a do tego koszulę w granatową kratkę. Odgrzał sobie szybki obiad, przypuszczając, ze zjedzą coś potem z szatynką. Miał nadzieję, iż rozpoznanie jego przewodniczki nie przysporzy mu większych problemów. Zamierzał ten wieczór zaliczyć do udanych. Wolał nie zaczynać rozmyślać nad zachowaniem i tak dalej, bo zawsze lepiej wychodziło mu to spontanicznie.

- Do boju, Aleks. – powiedział do siebie tuż przez wyjściem

Prysnął się kilka razy perfumami, potargał włosy, ubrał kurtkę i buty. Do kawiarni dotarł autobusem, pokonując ostatnie metry piechotą.
 Niewiele widział przez wystawową szybę, mimo jej przezroczystości. W środku prawie wszystkie stoliki były zajęte.

„Jesteś już? Czekam, panie spóźnialski ;)”

Pchnął drzwi. Wszedł do wypełnionego aromatem kawy pomieszczenia. Rozglądał się za kimś z telefonem w dłoni. Pudło. Przeszedł się do Sali, niby szukając miejsca, niby przeglądając menu. Coraz bardziej się denerwował. Gdzie ona jest? Niech da jakiś znak.

_ _ _

Wolałam zjawić się przed czasem niż po. Nie chciałam, żeby Aleks musiał na mnie czekać. Po wielu debatach z przyjaciółką wybrałyśmy szare rurki, czerwony podkoszulek i czarną koszulę. Podobało się i jej i mi – uznałam to za sukces.

Jak zwykle „Coffeheaven” oblegał tłum ludzi. Zajęłam jeden z podwójnych stolików i czekałam. Nie było go tu jeszcze, byłam pewna. Co chwila spoglądałam na wejście, stukając palcami o blat. W końcu go zobaczyłam.

Stał na zewnątrz, błądząc wzrokiem dookoła. Ciśnienie podskoczyło mi natychmiast. Wyprostowałam się w fotelu, oczekując na spotkanie. Pewnie przeczytał mojego SMS, co chwilę później znalazł się w tym samym lokalu co ja.

- Spokojnie, tylko spokojnie. Daj mu czas, zaraz się zorientuje. – mruknęłam pod nosem.

Zerkałam nerwowo na jego poczytania. Wyglądał świetnie, przystojnie jak zawsze. Domyślałam się, że czuł lekkie zagubienie. W końcu podszedł… do dziewczyny siedzącej niedaleko mnie.

- Przepraszam, Melania? – usłyszałam jego pytanie.
- Nie, nie. Mam na imię Natalia, ale zawsze możesz się przysiąść. – blondynka błysnęła uśmiechem. – Aleksandar, prawda?
- Miło, że mnie poznałaś. Przepraszam, ale umówiłem się tu już z kimś. – chłopak zrobił przepraszającą minę.
- Mogłabym prosić o autograf? Albo zdjęcie?
- Jasne.

Pozowali razem do aparatu w jej telefonie, a mnie aż ścisnęło w żołądku. Wcale mu się nie widziałam, że chciał żeby to ona była mną. Wysoka, zgrabna, w spódniczce odsłaniającej długie nogi, z sympatyczną twarzą. Zupełnie nie przypominała mnie. Miałam ochotę się rozpłakać. Poczułam, jakby kompletnie nie brał mojej postaci pod uwagę jako Melanii. Nie zwróciłam jego uwagi, nie podobałam się jemu i reszcie facetów.

Drżącymi dłońmi zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Chciałam zniknąć z tamtego miejsca jak najszybciej, zamiast oglądać jak Serb podchodzi do różnych dziewczyn w lokalu. Prócz mnie. Nie wzbudzając podejrzeń opuściłam lokal, a na ulicy puściłam się biegiem do samochodu.

Chwilę musiałam odczekać nim uznałam moją zdolność do prowadzenia pojazdu. To miał być niezapomniany wieczór, tymczasem skończył się przed jego rozpoczęciem.  Pomyliłam się, myśląc, że tym razem może być inaczej.

Wszędzie panował mrok, rozjaśniany gdzieniegdzie latarniami. Uchyliłam lekko drzwi, wpuszczając trochę mroźnego powietrza. Gdy tylko przebiegły mnie dreszcze włączyłam ogrzewanie. Deska rozdzielcza mojego auta oznajmiała jak najbardziej gotowość do jazdy. Wtem rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości.

„Gdzie się zapodziałaś? Schowałaś się w łazience, czy jak?”
„Uznajmy, że zniknęłam. Myślę, że powinieneś się lepiej poznać z Natalią, naprawdę.”

Rzuciłam komórkę na tylne siedzenie i wyjechałam z parkingu. Skupienie na drodze nie pozwoliło mi zbytnio o tym myśleć.

_ _ _

Przeczytał odpowiedź od Polki, nie bardzo rozumiejąc o co jej chodziło. Była tu, słyszała jak rozmawiał. Przecież mogła się odwrócić i pomachać do niego, cokolwiek. Wszystko tylko nie uciekać! Zdenerwowany poderwał się z miejsca.

Stracił szansę na spotkanie się z nią twarzą w twarz. Nie mógł uwierzyć, że to się stało naprawdę. Przecież… to niepojęte. Myślał, że zapytał wszystkie dziewczyny w jej wieku w kawiarni.

„Proszę Cię, wróć. Dobrze wiesz, że wyjeżdżam w przyszłym tygodniu. Chcę Cię zobaczyć, rozumiesz?”

Nie doczekał się odpowiedzi, telefonu również nie odbierała. Totalna katastrofa. Wrócił do mieszkania w grobowym nastroju. Zaprosił do siebie Cupko i Bartka, żeby nie wpaść w ponury dołek bez dna.

_ _ _

Skoro o tej godzinie pisał do niego Atanasijević, to chyba coś poszło nie tak. Szatyn zmartwił się tą sytuacją. Spojrzał na blondynkę siedzącą obok niego na kanapie. Zaśmiewała się do łez z jakiegoś dennego filmu. Niespodziewanie przyjechała do niego wczoraj wieczorem.

- Donia, muszę wyjść na chwilę.
- Słucham? Brakło Ci czegoś? – spytała zdziwiona kobieta.
- Nie, nie. Po prostu kolega jest w potrzebie i… - nie zdążył dokończyć zdania.
- Czy Ty grasz w drużynie małolatów? To dorośli faceci, powinni sobie radzić sami – odpowiedziała szybko.
- Zrozum, to wyjątkowa sytuacja. Nie powinien być teraz sam – tłumaczył siatkarz.
- A mnie to możesz zostawić samą? Tarabanię się do Ciebie przez pół Polski syfiastym pociągiem i mam sobie sama spędzać czas? Dzięki, to mogłam robić też u siebie.
- Naprawdę, raz mogłabyś mnie zrozumieć – odparł zasmucony podchodząc do wieszaka.
- Chyba nie zamierzasz teraz wyjść?! – fuknęła.
- Owszem. Naprawdę mi przykro, że nie możesz tego zaakceptować.
- Czekaj! – pobiegła do sypialni, po chwili wracając z walizką. – Pozwól, że to ja wyjdę pierwsza!

Jego dziewczyna przepchnęła się w korytarzu, by wydostać się na klatkę schodową. Odwróciła się do niego z wściekłym spojrzeniem, a chwilę potem Bartek poczuł piekący ból na policzku. Z niedowierzaniem patrzył jeszcze chwilę na zamknięte drzwi. W końcu ubrał kurtkę i wyszedł.

_ _ _

Towarzystwo kumpli było najlepszym, co mogło ich spotkać tego wieczoru. Każdy zaopatrzył się w butelkę piwa, a Aleksandar zrobił trochę kanapek.

- Może Wy to ogarniacie, bo ja wcale – mruknął brunet.
- Przykro mi, że Wam nie wyszło, ale myślę, że nic straconego. Po Pucharze Świata ją dorwiesz – powiedział drugi z Serbów próbując pocieszyć przyjaciela.
- Boję się, że ona całkowicie zerwie kontakt… Czemu się tak wszystko posypało?
- Uważa, że nie jest dość atrakcyjna, żeby Ci się spodobać. Musisz ją jakoś przekonać do zmiany zdania. Jeśli coś, to możemy pomóc – zaproponował Kurek.
- Może jutro wymyślę coś sensownego, albo ona się odezwie – atakujący spojrzał smutno na wyświetlacz telefonu.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Serdecznie podziękowania dla Oli :* Przepisała ten odcinek, walcząc dzielnie z moimi gryzmołami.
Nie powiem, trafił się jej jeden z kulminacyjnych momentów.

Sądziłam, że razem z nią mnie zabijecie, ale może pozwolicie mi wybrnąć z powyższych okoliczności :) W końcu to nie ostatni odcinek :)

Tak musiało być, no. Tak bym pewnie zachowała się, bo sprzedałam Melanii dużo swojego charakteru. Musicie mi wybaczyć. Na pocieszenie dodam, że mnie samej ciężko to czytać.

Pozdrawiam :)

czwartek, 3 kwietnia 2014

- eleven -


“Nie oglądałam wczoraj meczu, bo nie mogłam przełożyć zakupów z Kasią. Słyszałam, że wygraliście. Może wpadnę na weekend to pójdziemy do jakiejś fajnej restauracji?”

Jak miał wytłumaczyć jej, że w następny weekend też gra mecz? Co prawda u siebie, ale i tak nie będzie mieć czasu na shopping, a tym bardziej chęci. Męczące były ciągłe tłumaczenia partnerce jego zobowiązań jako siatkarza. Gdyby choć odrobinę zainteresowała się siatkówką, a nie tylko tym, czy przywiezie złoto i kasę.
Chętnie nauczyłby ją wszystkiego o tym sporcie, o cokolwiek by spytała. Jednak dla niej to była wiedza zbędna i nie zamierzała sobie nią zaśmiecać głowy. Za każdym razem, gdy spoglądał na trybunę pełną partnerek kolegów, ściskał go w środku jakiś żal.
- Młody, masz dzisiaj czas? - Szatyn zaczepił na odchodne atakującego.
- Proszę cię, chociaż ty mi oszczędź tej ksywy - jęknął, krzywiąc się Serb.
- Nie dramatyzuj. To jak, można wbić do ciebie na chatę?
- Ale dzisiaj? Teraz? No spoko, niech będzie - przytaknął.
- To wskakuj do mojego auta od razu - Bartek rzucił kumplowi klucze od swojego samochodu. - Zaraz przyjdę.
Aleksandar był nowy w drużynie, nie znał jego problemów i dziewczyny. Kurek liczył na kompletnie obiektywne zdanie od kogoś z zewnątrz tak jakby.
- Bracie, nie najlepiej to wygląda - stwierdził brunet po krótkim wprowadzeniu kolegi.
- Tyle to wiem.
- Coś musisz z tym zrobić. Ona zachowuje się jak materialistka. Nie pocieszy cię w chwili porażki. - Atanasijević poklepał swojego gościa po ramieniu.
- Zauważyłem. A ta twoja… Melania? Zna się na siatce?
- Ona? Zdecydowanie. Ogląda każdy nasz mecz i kadry, jeśli ma gdzie. Byle nie oblała przez nas matury - zaśmiał się brązowooki.
- Takie buty. To idealnie ci się trafiła. Zazdroszczę. Widziałeś się już z nią? - Bartosz obracał szklankę piwa w dłoniach.
- Właśnie nie. Mam nadzieję, że na jakiś mecz przyjedzie. Przecież jej nie zjem, prawda?
- Nie wiem, nie wiem - droczył się z nim Polak. - Może namów ją na wideorozmowę jakąś, co?
- Brzmi nieźle. Dzwoniłem już dzisiaj do niej, ale co tam. Jak coś, to przekupię ją tobą - wyszczerzył się Aleks.
- Ok. Poczekaj, poprawię się, żebym przystojnie wypadł. - Szatyn zaczął układać sobie włosy, za co dostał kuksańca od kumpla z zespołu. - Coś nie tak?
- Nie, wszystko w porządku - mruknął młodszy z siatkarzy.
- Jesteś zazdrosny! - wykrzyknął triumfalnie przyjmujący.
Rozsiadł się wygodnie na kanapie, mierząc Serba uważnym spojrzeniem. Chłopak ewidentnie się skonfundował, wtykając nos w komputer.
- Nie obrażaj się, Loczek. Pamiętaj, że mogę jej powiedzieć po polsku, co zechcę.
- Bartek!
- Niech się najpierw dziewczyna zgodzi, potem będziesz dochodzić przed ekranem.


_ _ _


“Hej Mely. To znowu ja. Masz może ochotę na rozmowę przez Internet? A.”

Siedziałam i wpatrywałam się w ekran telefonu z ową wiadomością. Odczuwałam wielki strach przed pokazaniem się mu, ale tak długo nalegał… Ustawiłam kamerkę na samą twarz i ścianę w tle. Poza tym lampka na biurku nie oświetlała mnie idealnie. Jakiś plus. Wzięłam kilka głębokich oddechów, zanim uruchomiłam program.
Kilka minut później aż podskoczyłam na krześle, gdy rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia. AleksA14 dzwoni. Kursor myszki przesunął się na przycisk “odbierz”.
- Tak?
- Cześć. - Machająca, uśmiechnięta postać siatkarza spoglądała na mnie z monitora.
- Cześć Satan. - Odwzajemniłam grymas.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, matko. Widzę cię - ekscytował się, a ja mogłam się tylko roześmiać.
- Ja ciebie też widzę. Zadowolony?
- Bardzo…
- Zaraz będzie miał dzidę na baczność - wtrącił inny głos.
Nerwowo spoglądałam, jak Aleksandar bije kogoś poza zasięgiem kamery. Ktoś z nim był. Pocierałam dłonie o siebie.
- Jesteś głupi - rzucił do towarzysza, a potem zwrócił wzrok znów na mnie. - Wybacz kochana, chciałem kulturalnie dokonać prezentacji, ale się nie da z tym oszołomem. Gość-niespodzianka, pomysłodawca tej rozmowy, Bartosz Kurek.
Obraz skręcił w lewo, a ja ujrzałam szatyna, siedzącego na kanapie.
- Witaj, Melanio - przywitał się z uśmiechem, a mnie aż wbiło w siedzenie.
- Cześć, Bartek - wychrypiałam.
Nie spodziewałam się takich atrakcji. Zdecydowanie nie. Do wczoraj siatkarzy mogłam podziwiać jedynie w telewizji, a nagle dzisiaj rozmawiałam z nimi przez sieć. Niepojęte.
- Wszystko w porządku? - spytał troskliwie przyjmujący.
- Tak, tak. Przepraszam, zaskoczyliście mnie…
- Widzimy. Oddychaj, spokojnie. Opowiadaj, co u ciebie. Maturzystka?
- Tegoroczna.
Kurek z zainteresowaniem spoglądał do kamery, odzywając się przyjaźnie.
- Przepraszam bardzo, ale nie moglibyście rozmawiać po angielsku? - oburzył się Atanasijević.
- Wybacz. Nie obgadywaliśmy cię - zaśmiałam się.
- Przypominam, że to mną masz się zajmować - zrobił naburmuszoną minę.
- Bez obaw, pamiętam o tym. Skoro dobrze dogadujesz się z Bartkiem, to na pewno on też ci pomoże.
- A tam, wolę ciebie. - Brunet uśmiechnął się szeroko, a jego kumpel przewrócił oczami.
- Postarałbyś się o o jakiś lepszy tekst, naprawdę.
- Kurek, bo cię zaraz wyrzucę.


_ _ _


Liga ruszyła parą, a kolejne mecze nie poszły po myśli drużyny Skry. Przegrana do zera z Zaksą i w tie-breaku z Rzeszowem lekko przygasiła nastroje w ekipie. Aleksandar szukał pocieszenie u swojej przewodniczki, a ta zapewniała go, że będzie lepiej.
Faktycznie, wygrana w czwartej kolejce z Częstochową pozwoliła im z lepszym samopoczuciem wyjechać na pierwsze starcie w Lidze Mistrzów. Jak się później okazało, wygrane bez problemów. Październik mijał szybko i zbliżał się Puchar Świata. Kandydatów do zdobycia olimpijskiej kwalifikacji było wielu, a podium wciąż nieustannie tylko z trzema lokatami.
Serb wolny czas spędzał przeważnie z Konstantinem albo innymi chłopakami z drużyny. Dostał powołanie do kadry, więc niebawem znów miał odwiedzić ojczyznę. Tęsknił za rodziną, za mamą, bratem, siostrą, nawet za ojcem. Jednak i tak nie będzie mieć czasu na odwiedziny. Zobaczą się chyba dopiero w święta.

“Gratuluję wygranej. Liga Mistrzów będzie wasza. Idź już do tych lasek z plakatem, bo się zakrzyczą na śmierć. Pa ;)”

Chwilkę wczytywał się w wiadomość, a potem zaczął rozglądać po sali. Faktycznie, dziewczyny z transparentem stały za bandami, ale przecież mogła to zgadnąć.

“Dziękuję. Gdzie teraz jesteś?!”
“Właśnie wychodzę z hali. Muszę jeszcze się pouczyć. Nie gniewaj się, Satanie :D”
“Byłaś na meczu i nic nie powiedziałaś? Tak się nie robi :(“
“Przepraszam :* Po prostu się boję, musisz zrozumieć. Idź się lepiej umyć i odpocznij.”
“Niedługo będę musiał wyjechać. Na cały miesiąc! Chciałbym się z tobą spotkać. Nie widzę w tym nic złego, Mely. Przemyśl to, proszę.”
“Mamy fajny kontakt. Nic więcej nam nie potrzeba ;)”
“Jeśli ktoś ma stać się bliską mi osobą, to chciałbym ją widywać.”

Nie doczekał się odpowiedzi od dziewczyny, ale spodziewał się, że poruszył poważny temat. Mogła mieć wszelakie tłumaczenia, a siatkarz i tak trwał przy swoim. Nic nie zacieśnia więzów znajomości, jak spotkania, wspólne spędzanie czasu. Atanasijević chciał zobaczyć Melanię na własne oczy, metr obok, dotknąć jej. Wtedy mógłby powiedzieć, że zauroczył się w kimś, kto istnieje, bo na razie dzieliła ich elektronika.


_ _ _


Co ja biedna miałam począć? Atan uparł się na spotkanie i chyba obraził za to, że byłam w tajemnicy na meczu. Ja po prostu chcę kontynuować tą znajomość, bo gdy się spotkamy, to nie zrobię najlepszego wrażenia. Po prostu wiedziałam, w jakich dziewczynach gustują faceci. Każdy chciał płaskiego brzucha, nóg do nieba i biustu. Inteligencja była miłym dodatkiem do tego całego pakietu.
Gdy Aśka dowiedziała się, z kim rozmawiałam poprzedniego wieczora, to aż sobie usiadła na korytarzu.
- O matko…
- Cicho bądź, bo mi żyć nie dają - mruknęłam.
- Cicho? Helo, nie każda sobie urządza pogawędki z Siurakiem. Jakie to życie jest niesprawiedliwe. Ty masz dwóch, a ja żadnego - westchnęła teatralnie.
- Nie dramatyzuj. Nie mam żadnego na razie. Poza tym, on chce się ze mną zobaczyć, więc wszystko szlak trafi…
- To się z nim umów! Co ci szkodzi? Żadna z ciebie godzilla. Nie wmawiaj sobie pierdół.
Przyjaciółka przytuliła mnie do siebie i głaskała po ramieniu. Łatwo było mówić takiej chudej szkapie jak ona. Nie musiała się wysilać, żeby facet zwrócił na nią uwagę. Zasługiwała na kogoś innego niż pierwszy lepszy pod ręką. Przedsięwzięłyśmy teraz wspólne wycieczki na mecze, więc a nóż trafi się jakiś ciekawy kibic.
- Następnym razem nagraj rozmowę, czy coś, żebym miała do czego powzdychać - zaśmiała się Joanna.
- Jeśli jeszcze się trafi taka w szerszym gronie.
- Ale pomyśl. Gdybyś się z Aleksem spotkała, to by nas w końcu Kurkowi przedstawił! W ogóle drużynie. Czy nie byłoby pięknie?
- Wiem, do czego zmierzasz. - Spojrzałam na nią z ukosa. - Przykro mi bardzo, że jestem taką okropną przyjaciółką i ci tego nie zapewnię.
- Mel…
- Na to wyszło, sorry.
Poderwałam się z miejsca, ruszając w stronę klasy. Stałecka biegła za mną, ale nie odwróciłam się i nie odezwałam słowem. Na kolejnych lekcjach siedziałam ze spuszczoną głową, notując automatycznie słowa nauczycieli. Przecierałam ręką oczy, żeby nie rozpłakać się zbyt mocno.
- Meluś. - Poczułam trącenie w ramię. - Odezwij się do mnie w końcu.
- Nie widzę takiej potrzeby.
- Przepraszam, to nie miało tak zabrzmieć. Po prostu chciałam cię przekonać, szukałam pozytywów. Kichać Kurka, wolę, żebyś ty się na mnie nie obrażała.
Obróciłam głowę w jej stronę, mierząc brunetkę uważnym spojrzeniem. Jej jednej mogłam się zwierzyć, pogadać o siatce. Nie chciałam zostać sama jak palec.
- Wybaczam.
- Dzięki, dzięki, dzięki. - Rzuciła się na mnie, nie zważając na trwającą biologię.
- Może dziewczyny z trzeciej ławki odpowiedzą na moje pytanie? - rozległ się głos nauczycielki.
- W mitochondriach, pani profesor. - Uśmiechnęłam się potulnie, wprawiając kobietę w autentycznie zdziwienie. Ach to oddychanie wewnątrzkomórkowe.
- Jesteś geniuszem - usłyszałam szept przyjaciółki.


_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _


Heeeeeej ;) Mam nadzieję, że się stęskniliście i mi wybaczycie ;) Naprawdę, różne bywało w ostatnim czasie, wiele się działo, ale wciąż pamiętam, że mam wobec was zobowiązanie ;)
Także ta historia ma jeszcze trochę odcinków :D
Nie skończyłam jej jeszcze w zeszyciku, ale może niebawem :P
W końcu mam jeszcze kilka innych pomysłów :)

Trzymajcie się! Półfinały are comming!

;)