sobota, 6 grudnia 2014

- twenty -


Nawet jeśli specjalnie to wymyśliły, nie miał koleżankom tego za złe. Bardziej obawiał się reakcji Melanii na powtórną wizytę. Weźmie czapkę, a przy okazji zobaczy ją ponownie. Brunet nie wiedział, na jak długo wspomnienia z dzisiaj będą musiały mu wystarczyć.

- To znów ja, ale Asia zostawiła… - zaczął po wejściu i uprzednim zapukaniu.

Dziewczyna najwidoczniej urządziła sobie spacer po sali, bo na jego widok przestraszyła się lekko i zbyt gwałtownie odwróciła. Kilka kroków i Serb już był przy niej na środku pomieszczenia. Złapał ją mocno, zapobiegając upadkowi, zapewne bolesnemu.

- Dziękuję – mruknęła niepewnie.
- Przestraszyłem cię, wybacz mi – powiedział, przypatrując się szatynce z troską.
- Nic nie szkodzi. W końcu sam zapanowałeś nad sytuacją – uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Nie chcę, żeby coś ci się stało z mojej winy. - Ostrożnie pogładził ją po plecach. Ciągle trzymał Polkę tak, jakby mogła w każdej chwili upaść.
- Ale przecież…
- Ten wypadek. Czułem się odpowiedzialny, gdy się dowiedziałem.
- Aleks, to zupełnie nie twoja wina - odparła.
- W każdym razie, nie biegaj po nocach, ok.? A już na pewno nie sama – zastrzegł brunet.
- Dobrze, tato – odważyła się na żart.
- Nie jestem taki stary, ale skoro tak, to przytul się do tatusia.

Automatycznie znalazła się w jego rozchylonych ramionach. Od ich poprzedniej pozycji i tak niedużo do tego brakowało. Aleksandar obejmował ją szczelnie z nieukrywaną radością i ulgą na sercu. Tego mu brakowało w ich relacjach. Bliskości przewodniczki.

- Nie zostawiaj mnie, co? – szepnął w jej włosy, które chwilę później gładził.
- Szczerze? Chyba nie umiałabym – odpowiedziała Polka.

Atanasijević uśmiechnął się szeroko na te słowa. Wiedział,  że oboje darzyli się dużą sympatią. Kompletnie nie miał ochoty opuszczać Melanii, ale w samochodzie czekały na niego dziewczyny i niedługo wypędziłby go personel.

- Widziałaś gdzieś tą czapkę? – zagadnął.

Dziarskim krokiem wrócił do pojazdu, oddając nakrycie głowy właścicielce.

- Dzięki, dziewczynki – rzucił zadowolony.
- Jakieś szczegóły? – dopytywały zaciekawione.
- Leżała na stoliku.
- Co?! Melania?
- Czapka – siatkarz roześmiał się w głos.
- Debil. Chyba możesz coś nam powiedzieć, a nie tylko suszyć zęby. – Stałecka trąciła go w ramię.
-Bez agresji. Sytuacja załagodzona, no i namówcie ją na najbliższy mecz – odpowiedział brunet.
- Ja już widzę to łagodzenie. Niech ci będzie – zażartowała Urszula.
- Ej!
_ _ _


- Chyba ma pani adoratora - oznajmiła pielęgniarka, wchodząc do mnie popołudniu.
- Czemu pani tak mówi? – spytała z uśmiechem.
-  Bo kurier to przyniósł niedawno na pani nazwisko.

Po chwili przyniosła średniej wielkości karton i bukiet niebieskich gladioli. Kompletnie mnie zszokowało. Wciągnęłam nosem zapach kwiatów, zbliżając je do twarzy. Ktoś trafił w mój gust.

- To ten wysoki chłopak? Jakiś zagraniczny sportowiec, co? – dopytywała.
- Nie wiem od kogo to – zaśmiałam się. Pani mów o Aleksandarze. Jest siatkarzem z Serbii i gra w klubie  w Bełchatowie – wyjaśniłam kobiecie.
- To pani takie znajomości ma, ładnie, ładnie. Na pewno to od niego. Zakochał się w Polce i przepadł na amen. – Pielęgniarka pokiwała głową i wyszła.

Zaciekawiona, zaczęłam rozpakowywać karton. W środku owoce mieszały się razem ze słodyczami. Pomarańcze, banany, czekolada, batoniki. Po wyjęciu większości, zauważyłam kopertę i płaską paczuszkę. Aż się wzruszyłam na widok meczowej koszulki Skry z podpisami, oczywiście opatrzonej czternastką. Pachniała nowością, nie Aleksem.

„Kochana Mely, oto efekt wizyty troskliwego faceta w sklepie. Może zdążysz zjeść przed wyjściem ;) Pewnie większości ci nie wolno, zostaw sobie na później :) Dorzuciłem również twój nowy strój meczowy. Mam nadzieję, że się zobaczymy niebawem. Miłego dnia i zdrowia życzę, Atan :)”

Tak rozpromieniona to byłam może jedynie po jego wizycie, oczywiście tej powtórnej. Naprawdę, uwierzyłam, że jeszcze jakoś się ułoży i ta znajomość nie skończy się w sieci. Skoro Serb okazał do mnie taką cierpliwość i zrozumienie. Zbyt dobre wywarł na mnie wrażenie, abym mogła go porzucić i o nim zapomnieć.

„Dziękuję :) Dzień jest od razu piękniejszy ;)”

W odpowiedzi otrzymałam zdjęcie uśmiechniętej dwójki Serbów z uniesionymi kciukami do góry. Zapisałam plik, żeby mi się przypadkiem nie skasował. Z tego wszystkiego nie myślałam kompletnie o moich dolegliwościach. Zresztą i tak całość zmierzała do wypisu.

Rodzice obchodzili się ze mną jak z jajkiem albo jakbym powróciła do żywych po kilku latach. Granica między sympatyczną uprzejmością a upierdliwością była bardzo cienka, a oni uwielbiali ją przekraczać. Po tych cichych samotnych dniach w szpitalu czułam się tu wręcz osaczona. Znosiłam wszystko dzielnie, pozwalając mamie  mi gotować, sprzątać po mnie i przynosić większość rzeczy do łóżka.

Chłodne wieczory szybko przegnały mnie z przesiadywania na balkonie. Właśnie tam odbywałam telefoniczne rozmowy z Serbem, który na szczęście nie starał się prześcignąć moich rodziców.

- To kiedy w końcu moja przewodniczka mnie oprowadzi po Bełchatowie? – spytał któregoś razu.
- Hmm… Faktycznie, wypadałoby, żebyś mi nie marudził – droczyłam się.
- Słucham, czekam na jakieś propozycje.
- W sobotę po meczu? Czy nie będziesz miał siły? – zaproponowałam.
- Ooo, czyli się zjawisz. Nie śmiem odmówić. Może być także niedziela. W końcu w jeden dzień się nie wyrobimy – kombinował atakujący. Wyczuwałam, że się uśmiecha.
- Jakiś ty ambitny. Zobaczymy w trakcie – odparłam.
- Przygotuj sobie jakąś nagrodę dla grzecznego zwiedzającego, czy coś – zażartował chłopak.
- To nie wizyta w szpitalu i „grzeczny pacjent”. Nauka i dokształcenie nie bolą, Atanasijević.
- Taką małą, maciupeńką nagrodę, co? – nalegał, prawie skomląc do słuchawki.
- Lepiej pomyśl o graniu i meczach.
_ _ _


Asia leżała w łóżku i obmyślała plan jak najmniej problematycznego dostarczenia przyjaciółki do Bełchatowa. Przy tym natłoku myśli cudem napisała wypracowanie z języka polskiego. Wolała się wysilić i mieć spokojną noc. Wymieniała SMS z Melanią, gdy jej telefon rozbrzmiał inną melodią, przychodzącego połączenia.

- Słucham?
- Dobry wieczór – brunetka usłyszała niski męski głos.
- Dobry wieczór panu.
- Wiem, że brudzia nie piliśmy, ale już mnie nie postarzaj tytułami – odparł siatkarz.
- Dopisz sobie kolejkę do rachunku – zażartowała. Co się natchnęło na telefony, hmm?
- Bo przypomniał mi się ten nasz umówiony obiad – odpowiedział zadowolony z siebie szatyn.
- Żulisz, jakbyś kasy na jedzenie nie miał – prychnęła dziewczyna.
- Nie obrażaj się. Przecież jestem miły i proponuję ci spotkanie.
- Zauważyłam. Mam nadzieję, że nie zaplanowałeś sobie zaliczenia mnie, bo obejdziesz się smakiem – wypaliła prosto z mostu, wprawiając go w chwilowe osłupienie.
- Co? Ja nawet nie zdążyłem mieć snów erotycznych z tobą, a gdzie takie rzeczy. Wszystko po kolei kobieto.
-Nie rób z siebie świętoszka – mruknęła.
- Tym bardziej zalecam spotkanie, żebyś mogła się przekonać, jakie mam zamiary – przekonywał Bartosz, chcąc odsunąć wcześniejsze zarzuty.
- Seks w kiblu nie jest zły…
- Słyszałem! Tak mi zarzucasz, ale mniej bzdur wygadywała, jakby cię ktoś porządnie wy… - urwał nagle swoją ożywioną wypowiedź.
- Taaak? No co ty nie powiesz.
- Myślę, że w tym temacie to wszystko. Co u naszych niedoszłych jeszcze gołąbków? Aleks to prawie fruwa nad ziemią – Kurek zmienił temat.
- Ach, oni wpadają w skrajności. Mely przecież zrywała kontakt, a teraz to niedługo i pod prysznicem będą sobie urządzać video rozmowy.
- Aż tak? Chyba będę musiał podpowiedzieć Atanowi, żeby kierował starania na związek – główkował przyjmujący.
- Może sami wpadną na to, żeby się zejść?
- A potem zaczną swatać nas, cieszysz się? – roześmiał się, rozładowując atmosferę.
- Taaak, bardzo. Kurkowa wbrew woli – dołączyła do niego.
_ _ _


- Strój masz pierwsza klasa. Rozpieszcza cię ten Serb – zaśmiała się Joanna, przyglądają mi się przed wyjściem.
- Mówiłam ci, przysłał to do szpitala – tłumaczyłam.
- Daj, umaluję cię, żeby jeszcze bardziej się zakochał. – Usadziła mnie na krześle.

Sprytnie uniknęła mojego ciosu wymierzonego w nią. Potem jak gdyby nigdy nic rozgościła się w mojej kosmetyczce na dobre. Przekonała moją mamę, że nic mi nie będzie od tego wyjazdu, a nawet się poprawi. Asia pomogła mi zejść ze schodów i dostać się do samochodu. Cieszyłam się ogromnie na mecz na żywo po takiej przerwie.

Z przyjemnością zjawiłyśmy się na sali, chłonąc coraz bardziej meczową atmosferę. Dotarłyśmy wcześniej, więc siatkarze dopiero rozciągali się na parkiecie. Mimo wszystko, miałam ochotę przemknąć niezauważona. Jednak w trakcie wędrówki do sektora dopadła nas przyszła pani Bąkiewicz.

- Cześć. Dobrze was widzieć. – Zabrała się za ściskanie nas.

I wtedy się zaczęło. Michał zainteresował się towarzyszkami swojej ukochanej, a potem krzyknął do kolegi z zespołu. Aleksandar odwrócił się we wskazanym kierunku. To po moim przemknięciu. Uśmiechnął się szeroko i pomachał mi, a po chwili dołączył do niego Cupko.

- Jest i Romeo.
- Z giermkiem – oznajmiły rozbawione dziewczyny.

Przewróciłam tylko oczami, obserwując dalsze poczynania Bełchatowian. Minusem oglądania rozgrzewki przy bandach było zagrożenie życia przez fruwające zewsząd piłki.

- Siadamy gdzieś, zanim zginę? – spytałam.

Chwilę później, przed bombą lecącą w naszą stronę, uchronił nas Kurek, który sięgnął piłkę i odesłał w inny kąt boiska. Odwrócił się z zamiarem zapewne formalnych przeprosin, jednak gdy zobaczył nas, zrobił zaskoczoną minę.

- Cześć, dziewczyny. - Podał każdej z nas rękę, a ja czułam ciekawskie spojrzenia zjawiających się kibiców.
- Siema, Bartek. Życzymy powodzenia – odparła Ula.
- Dziękuję, bo nie wierzę w przesądy. Aleks was widział? – zapytał szatyn.
- Oczywiście. Nie spoglądałby tak maniakalnie w tę stronę bez powodu – stwierdziła Aśka, szczerząc się do mnie.
- Właśnie widzę. Dobra, pogadamy po meczu. Ładna bluzka – mrugnął do mojej przyjaciółki, po uprzednim zanurkowaniu wzrokiem w jej dekolcie. Nie mogłam się powstrzymać i roześmiała się w głos, widząc jej minę.
- To może lepiej faktycznie usiądźmy.

Akademicy z Olsztyna nie przywiozą z Bełchatowa ani punktu, ani nawet seta. Po skończonym meczu 3:0 dla gospodarzy miejscowi kibice wraz z nami byli w bardzo dobrych nastrojach. Bąku bardzo szybko znalazł się obok nas i w objęciach ukochanej. Nie sposób się nie uśmiechnąć na ich widok.

- Następny idzie – rzuciła Stałecka, zwracając moją uwagę na podążającego w naszą stronę atakującego.
- Cześć, Mely! - Niespodziewanie przytulił się do mnie szybko. Odwzajemniłam uścisk, przesuwając ręką po jego plecach.
- Mam nadzieję, że się nie brzydzisz – odparł, odsuwając się.
- Co ty – uśmiechnęłam się.
- Dziękuję, że przyszłaś. W mojej koszulce i w ogóle. – Potargał się po włosach. – Jak się czujesz ogółem?
- Jak najlepiej. Musicie zawsze wygrywać – powiedziałam.
- Postaramy się. To co robimy po meczu? – spytał z uroczym uśmiechem.
- Przepraszam bardzo, czy ja o czymś nie wiem? – wtrąciła się Joasia.
- No bo… - zaczęłam niepewnie.
- Chciałam wyjść na randkę i nic nikomu nie powiedzieć – parodiowała mnie. – Żartuję, tylko uważaj na nią. Musi jakoś wrócić do domu.
- Ja ją odwiozę – zaoferował brunet. – Nie masz co protestować - zwrócił się do mnie, ledwo otworzyłam usta.
- To może zdjęcie? – krzyknął Bąkiewicz w naszą stronę.

Atanasijević przyciągnął mnie do siebie przed obiektywem. Chcąc nie chcąc, musiałam go objąć i wykrzywić wargi w uśmiechu. Kolejna bliskość tego dnia, kolejny raz wdychanie jego zapachu, kolejny raz jego ręka na mojej tali. Podniosłam głowę, żeby spojrzeć na niego. Coraz bardziej lubiłam być roztapiana przez dwie czekoladowe tęczówki.

- No, zdjęcie roku – stwierdził przyjmujący z zadowoloną miną.
- To wy się rozciągajcie, fotografujcie, umyjcie, a my sobie zrobimy dalszą część sesji – stwierdziła Ulka.
- Super, bo chciałam zdjęcie z przystojnym środkowym z Olsztyna – odparłam ucieszona, a młodszy brunet zrobił dużo oczy. – Coś nie tak?
_ _ _


Przyjmujący z ulgą przyjmował każdy dzień bez znaku życia od Dominiki. Ze spokojem trenował, grał i korzystał z przyjemności. Dostrzegł wiele innych kobiet, które chętnie wskoczyłyby na miejsce poprzedniczki. Na meczach płeć piękna zjawiała się w sporych ilościach i niejednokrotnie świadomie eksponowała swoje wdzięki. Czasem z przyjemnością wypatrywał widoków miłych dla oka, ale częściej po meczu, by się nie dekoncentrować.

W spotkaniu dawał z siebie wszystko, nie tylko po to, żeby zaimponować nowej znajomej. Żałował, że nie potrafił trzymać instynktu faceta na wodzy i na „dzień dobry” zaglądał jej w dekolt. Pokręcił głową, uśmiechając się samemu do siebie. Jeszcze kilka minut rozciągał nogi, by wstać i wywołać salwę okrzyków wśród kibiców.

Przy podpisywaniu kolejnych kartek, dostrzegł kątem oka znajome licealistki. Właśnie skupiały się na zawodnikach z przeciwnej drużyny, którzy chętnie pozowali do zdjęć. Szatyn też musiał uśmiechać się do aparatu. Wymienił kilka słów, pożartował i próbował się ulotnić do wyjścia.

- A panie do mnie nie przyjdą? – zaczepił po drodze.
- O, hej Bartek. Gratulacje. Nie chciało nam się do ciebie przepychać – odparła Melania.
- To dawaj, chodźcie na korytarz – poprowadził je w mniej tłoczne miejsce.

Kilka błysków flesza i powstały bardzo ładne pamiątkowe zdjęcia z bełchatowskim przyjmującym. Wspólną pogawędkę przerwało im pojawienie się Serba.

- O, widzę, że już się spotkaliście. Mely, dosłownie 15 minut i jestem z powrotem. Może gdzieś usiądziesz, co? – Zerknął troskliwie na dziewczynę. – A właśnie, Bartek, może umiliłbyś czas swoim towarzystwem Joasi? Porywam jej przyjaciółkę i bardzo nieładnie zostawiać ją samą – nadawał jak  szalony.
- Oddychaj – zaśmiała się szatynka. – Nie martw się, poczekam.

- A ty poczekaj na mnie - Polak wycelował dwa palce w stronę brunetki, a potem na swoje oczy.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _



Hejo :) Cieszę się, że znów mogę was uraczyć odcinkiem, a jeszcze bardziej się cieszę, że właśnie takim :) Można powiedzieć: i stało się :)
Doczekaliśmy wspólnie tego momentu, a mam jeszcze trochę w zanadrzu ^^
Ile rozdziałów planuję, sama nie wiem. Stuknęła dwudziestka. Na pewno nie zrobię z tego opery mydlanej.

Coś jeszcze chciałam napisać, ale wyleciało mi z głowy. Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze i odwiedziny, jestem wdzięczna :) Jak najbardziej odzywajcie się, piszcie, chętnie z wami pokonwersuję ;)
Wrzuciłam kilka nowych-starych odcinków na Miłość w kapeluszu ;)

Do usłyszenia! Wesołych Mikołajek!