sobota, 22 listopada 2014

- nineteen -



Na czas Pucharu Świata wszystkie ligi wstrzymały rozgrywki, a skoro tylko reprezentanci wracali do swoich krajów z powrotem, kluby szykowały się do walk o mistrzowskie tytuły. Wśród nich i polska Plusliga.
Brunet wiercił się na swoim miejscu w samolocie. Tyle się wydarzyło podczas jego nieobecności. Tak jak wylatywał w konflikcie z Mely, tak też wracał. Z tym, że chodziło o coś zupełnie innego. Nie potrafił zbyt jasno się wysławiać, co do swojej strefy emocjonalnej. Wbrew temu, co myślała o nim teraz Polka, liczył się z jej zdaniem i doceniał wszystko, co robiła. Dla niego.
Bartosz odrobinę wcześniej zjawił się w kraju, a już zdążył zdobyć dla kolegi informację, iż Melania dalej przebywa w szpitalu, a dziewczyna Michała wybiera się do niej z wizytą. Czy to była szansa atakującego na trafienie do jego przewodniczki?
Bez wahania oddałby nawet dla niej krew, jeśli byłoby trzeba. Aleksandar miał nadzieję, że ona jest już bliżej wyzdrowienia. Nie chował w sobie ani gniewu, ani innej urazy. Wracał do Bełchatowa po prostu z sercem na dłoni. Spokój zapewni mu dopiero zobaczenie na własne oczy całej i zdrowej szatynki.
- Cześć, Michał. Miałbym sprawę – zaczął telefoniczną rozmowę.
- Hej, nie ma cię kto odebrać? – zaśmiał się brunet.
- Co? Nie, nie. Cupko już na mnie czeka. Nie o to chodzi.
- Czyli jednak dzwonisz w tej drugiej sprawie - usłyszał wesoły głos kolegi.
- Jakiej drugiej, Bąku? Ja chciałem tylko... - Atanasijević chciał przejść do sedna sprawy.
- Zabrać się na przejażdżkę z Ulą?
- Co? Ale jak? Skąd? – Serb wyrzucał z siebie monosylaby.
- Proste. Kurek już ci tę podróż załatwił – wyjaśnił Bąkiewicz. – Tylko, mamy się rozumieć, ręce przy sobie, Młody.
- Oczywiście. Misiek, nie podejrzewaj mnie o takie rzeczy.
- Wybacz, odruch automatyczny. Mam nadzieję, że wszystko załatwisz, jak należy – kontynuował bełchatowianin.
- Uwierz, gorzej na pewno nie będzie. To do zobaczenia.
Zaśmiał się cicho na myśl o planującym wszystko Bartoszu. Chłopak bardzo zaangażował się w pomoc kumplowi z boiska. Aleksandar miał nadzieję, że kiedyś zdoła się odwdzięczyć inaczej niż procentowymi trunkami.

_ _ _

Nigdy tak bardzo nie marzyłam o powrocie do swojego łóżka. Chyba mało kogo pasjonowało spędzanie długich dni w szpitalu. Zdecydowanie gorzej bym narzekała, gdyby ominęła mnie końcówka turnieju. Oni naprawdę nie chcieliby znosić obrażonej pacjentki jak ja. Nie wiem, czy ktokolwiek by wtedy ze mną wytrzymał. A tak, potrafiłam wykrzesać z siebie trochę emocji.
Pobyt w szpitalu aż tak mi doskwierał, aż zaczęłam się uczyć z książek i nadrabiać zaległości. Może i chodziłam trochę jak staruszka, ale musiałam się poruszać w jakikolwiek sposób. Stojaczek na kroplówkę sprawował się całkiem nieźle w roli oparcia.
Wysiliłam się na staranniejszą poranną toaletę, skoro dziewczyny miały mnie odwiedzić. I tak byłam zdania, że odstraszam z kilometra wyglądem, ale same się do mnie pchały. Ostatnio nasunął mi się wniosek, iż towarzystwo dobrze mi zrobi i odpędzi wszystkie smętne i ponure myśli.
- Dzień dobry. Widzę, że pani dzisiaj już na nogach – przywitał mnie lekarz na porannym obchodzie.
- Tak wyszło, dzień dobry.
- Jak samopoczucie?
- Szału nie ma, ale chyba lepiej – odparłam z uśmiechem.
- To dobrze. Na szczęście na jakiś czas musi sobie pani odpuścić te nocne eskapady, a osobiście doradzałbym ich zaniechać całkowicie. – Spojrzał surowo na mnie.
- Skoro pan tak mówi.
- Tak, bo niewiele pani brakuje do anemii – ostrzegł.
- Anemii? Przecież ja jestem gruba – zdumiałam się.
- Pani Melanio – pokręcił głową z dezaprobatą. – Przeforsowała pani swój organizm. Nie można tak długo ciągnąć.
- Ale.. – zaczęłam.
- Jest pani mądrą, inteligentną dziewczyną. Proszę w każdej dziedzinie życia korzystać ze zdrowego rozsądku – wygłosił na odchodne.
Do popołudnia obracałam w dłoniach telefon. Spis ostatnich połączeń zawierał prawie same te nieodebrane od atakującego. Konia z rzędem temu, kto pomógłby mi wytłumaczyć, czemu ani razu nie wcisnęłam zielonej słuchawki. Już tak bardzo nie ściskało mnie w środku na wspomnienie ostatniej rozmowy. Po cichu liczyłam, że on znajdzie tu sobie wkrótce kogoś i zejdę na dalszy plan. Przyznam, nie marzyłam o czymś takim, ale to naprawdę byłoby niezłe rozwiązanie.
Zerknęłam na godzinę na wyświetlaczu. Zbliżała się pora odwiedzin Aśki. Miałam nadzieję, że przez to wszystko nie skomplikowała sobie sytuacji w szkole. Zajmowanie się mną to przecież nie priorytet. Cały czas była dla mnie dużym wsparciem. Oparłam głowę na poduszce i przymknęłam powieki. Uznałam, że miałam chwilę na małą drzemkę.
_ _ _

Brunet poznał godzinę temu kolejną uroczą Polkę. Partnerka jego kolegi bez problemów zajęła jego głowę swobodną rozmową, ostrożnie wkraczając w tematy związane z Melanią. Urszula o nic nie wypytywała. Chciała tylko zorientować się w sytuacji. On z kolei zapewniał, że nie zamierza psuć im planów. Był gotów czekać w samochodzie podczas babskiego spotkania.
- Nie będę cię poganiać. Najpierw wejdziesz ty i spróbujesz odkręcić to wszystko. – Uśmiechnęła się do niego dziewczyna.
Atmosfera zgęstniała, gdy w pojeździe zjawiła się panna Stałecka. Atanasijević lekko się spiął, nie wiedząc, jakie podejście ma ona do jego osoby. Po przywitaniu się zapanowała chwilowa cisza. W dodatku  Serb odkrył u młodszej brunetki zaskoczenie na twarzy. Czyżby ona nic nie wiedziała? A to ci Kurek.
- Przepraszam, ale wprosiłem się na ten wyjazd. – Zerknął na tylne siedzenie.
- Ja… Nie spodziewałam się. Jedziesz tam z nami? – spytała.
- Tak. Ona nigdy nie chciała i dalej nie będzie chcieć się spotkać, dlatego to ja muszę doprowadzić do spotkania. Nie będę nalegał, jeśli mnie wyprosi. Po prostu za dużo się zdarzyło, żeby rozmawiać o tym przez telefon – wyjaśnił siatkarz.
- Z tym się zgodzę – przytaknęła Asia. – Mel biegała, żeby się zmienić, schudnąć. Może nigdy nie powiedziała tego wprost, ale...
- Kompletnie nie mogę tego pojąć. Nic nie mówiła - wtrącił poruszony chłopak.
- To było dla ciebie - mruknęła, kończąc wypowiedź.
- Dla mnie? Przecież ja nie kazałem się jej zmieniać. Nic mi w niej nie przeszkadza.
- Uważała, że taka ci się nie spodoba i cóż. Chciała być ładna, żebyś zwrócił na nią uwagę. To po tym waszym nieudanym spotkaniu jej odbiło – tłumaczyła przyjaciółka.
- Przepraszam, ja niczego nie zrobiłem specjalnie. Nawet nie pomyślałem o wyglądzie. Sądziłem, że będzie się do mnie uśmiechać, a nie ukrywać, ot co.
- Nie mogę was osądzać w tych przygodach, bo ciebie prawie nie znam, ale z kolei Mela lubi się umartwiać i pogarszać sytuację – westchnęła pasażerka ze smutnym uśmiechem.
- Powinnaś mnie nie lubić bo skrzywdziłem twoją przyjaciółkę.
- Albo ona siebie. Chyba więcej pożytku byłoby z tego, gdybyś przemówił jej do rozumu. Wygląd, uczucia, te sprawy – stwierdziła Joanna.
- To szykuj przemowę, bo już jesteśmy – wtrąciła Ulka.
- Dziękuję.
Spojrzał na obie swoje towarzyszki z wdzięcznością i skierował się do wskazanej przez nie sali. Przyspieszyło mu tętno. W końcu ją zobaczy. Po kilku miesiącach znajomości z pewnymi przerwami. Oddychał głęboko, by zapanować nad emocjami. Żyła, dochodziła do siebie, na co ogromnie mu ulżyło.
Pchnął delikatnie drzwi, oddzielające go od jego przewodniczki. W pierwszej chwili zobaczył tylko wybrzuszenie na łóżku, by potem rozpoznać w nim śpiącą dziewczynę. Po braku reakcji z jej strony domyślił się, że spała. Chłonął ten obrazek, powoli dopasowując sylwetkę przed oczami do tej, którą miał w głowie. Jedna i ta sama Melania.
Poruszyła się przez sen, nieznacznie obracając się w stronę atakującego. Ten przysunął sobie taboret pod skraj łóżka. Usiadł, mając szatynkę na wyciągnięcie ręki. Była blada, mizerna i podłączona do kroplówki. Uleciała z niej cała pozytywna energia, którą zawsze odczuwał. Nie powstrzymał się przed pogłaskaniem dłoni Melanii. Ujął ją w swoje ręce i pochylając się, ostrożnie ucałował.
Gdy jego usta dotknęły jej skóry, chłopak poczuł nikły zapach cytrusowego płynu do kąpieli. Domyślił się, że dziewczyna nie tylko z zewnątrz była taka delikatna. Wciąż trzymał ją za rękę, nie wiedząc czemu i na co czekając. Na dłuższe rozmyślania nie pozwoliła mu para otwierających się niebieskich oczu, które zamrugały kilkakrotnie.
_ _ _

Nie pamiętałam, co mi się śniło, ale wszystko było jakieś dziwne, abstrakcyjne. Budząc się, liczyłam, iż nie przespałam dziewczyny. Może nie kontaktowałam jeszcze zbyt dobrze, ale wyczułam, że czyjś dotyk na mojej ręce to już nie jest sen. Otwarcie oczu wcale nie upewniło mnie w tym przekonaniu.
Znajomy brunet oblegający krzesełko, znajome loki okalające jego twarz. Znajome oczy, tym razem lekko przestraszone. Zapewne faktem mojej pobudki nim zdążył się odsunąć po… pocałunku? Zerknęłam na nasze dłonie. Serb wypisz wymaluj przy moim łóżku?
I co ja miałam zrobić? Czułam się kompletnie zaskoczona, a wszystkie pomysły na odezwanie się wydawały się głupie.
- Witaj, Mely – powiedział cicho.
- Cześć, Aleks – wychrypiałam.
Nie tak przewidywałam nasze pierwsze spotkanie. Ja w totalnej rozsypce na jego oczach. Ech…
- Jak się czujesz? – chłopak przerwał chwilowe milczenie.
- Lepiej. Jak tylko żebra choć trochę się zagoją, to mnie wypuszczą – odpowiedziałam.
- Nieźle cię pokiereszowało – dodał.
- Przyjechałeś z Asią i Ulą? Od nich się dowiedziałeś? – zadałam najbardziej dręczące mnie pytania.
- Tak, poniekąd. Przykro mi, że mnie nie powiadomiłaś. Być może sobie tego nie życzyłaś, więc tym bardziej przepraszam za pojawienie się – opowiadał brunet cichym, spokojnym i smutnym tonem.
- Nie umarłam i mi to nie grozi, więc nic takiego – rzuciłam niedbale, na co siatkarz zmierzył mnie karcącym spojrzeniem.
Nie potrafiłam zbyt długo patrzeć mu w oczy, w obawie przed rozklejeniem się. Krępowała mnie jego obecność, bo wyglądałam teraz jak kiepski strach na wróble.
- Widzę, że nie masz ochoty na moje towarzystwo, więc ja już pójdę. – Podniósł się ze swojego miejsca.
- Nie wyganiam cię – odparłam szybko.
- Po co mam cię męczyć. Przepraszam za to, że cię wtedy uraziłem. Musisz mi uwierzyć, że nie o to mi chodziło. Gdybyś chciała bilety albo coś podobnego, to daj znać.
Uśmiechnął się do mnie na pożegnanie tak, że aż ścisnęło mi serce. Wcale nie chciałam, żeby wychodził. Jak dla mnie mógł siedzieć cały dzień, głaskać moją dłoń i co tylko chciał. Pierwsze spotkanie potoczyło się zupełnie nie tak. Dlaczego nie mogłam go potraktować bardziej ludzko? Przyjechał tu specjalnie dla mnie, a ja…

- Mely? Wszystko w porządku? – do pomieszczenia zajrzała moja przyjaciółka.
- Tak, tak. Wejdźcie – zachęciłam przybyszki.
- Co wam tak szybko poszło?
- Bo nie poszło w ogóle - mruknęłam, odwracając twarz do okna.
Miałam ochotę się rozpłakać. Tak po prostu ze smutku i rozczarowania sobą. Tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że ja i faceci to złe połączenie.
- Ej, kochana – Asia nie ustępowała. – Możesz nam powiedzieć.
Wraz z Urszulą spoglądały na mnie z troską. Nie wątpiłam w ich dyskrecję. Wątpiłam w siebie.
- Nie ma nawet czego opowiadać. Chyba go spłoszyłam. Jestem beznadziejna w tych sprawach i w ogóle – jęknęłam, tarmosząc kołdrę.
- Wyglądał bardziej na smutnego – wtrąciła druga brunetka.
- Faktycznie nadaję się tylko przez telefon – podsumowałam.
- Nie gniewaj się na nas. Jak coś, to wszystko Kurek organizował – zrobiły miny zbitego psa.
- Spokojnie. Ktoś mu musiał coś powiedzieć – uśmiechnęłam się znacząco do Joanny. – Nie jestem taka okropna.
- Czyli mam rozumieć, że widzimy się na meczach? – spytała Ula.
- My jak najbardziej chętnie. Tylko nie wiem, czy Mely da radę się wykurować szybko.
- Dam radę wszystko! Pojedziemy samochodem, to praktycznie tylko na halę będę musiała dotrzeć. Nie mogę cały czas leżeć w łóżku, helo. Poza tym chłopcy z Olsztyna też są fajni – rzuciłam zadowolona.
- Niech to tylko Skra usłyszy.
_ _ _

Mając na uwadze czekającego na nie chłopaka, nie rozsiadywały się na zbyt długo. Dziewczynom udało się poprawić trochę humor Ziemborowskiej. Na następne wspólne spotkanie liczyły już poza murami szpitala. Może w innym miejscu również szatynce i brunetowi lepiej by poszło dogadywanie się.
Gdy już cała trójka wsiadła do samochodu, Asia zaczęła grzebać po kieszeniach.
- Coś się stało?
- Chyba zgubiłam czapkę – jęknęła zrezygnowana.
- A nie zostawiłaś jej u Melanii? – spytała towarzyszka.
- Może… Przepraszam za zamieszanie. Szybko to załatwię.
- Aleks, poszedłbyś po zgubę? - Ulka mrugnęła ukradkiem do koleżanki, zagadując atakującego.
- Pewnie. Zaraz wracam – odpowiedział bez wahania.

- Zaczekamy.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _


Cześć :)
Czyż nie czekałyście na to spotkanie? Oto ono.
Czekam na wasze wrażenia, a co nieco możecie dojrzeć w zakładce "Niebawem" tuż pod notką ;)

Jeden przeniesiony odcinek na "Miłość w kapeluszu".

A tak w ogóle to oczywiście nowe historie kołują w mojej głowie. Będziecie chętne na coś nowego? :)

Trzymajcie się :*