Nawet jeśli specjalnie to
wymyśliły, nie miał koleżankom tego za złe. Bardziej obawiał się reakcji
Melanii na powtórną wizytę. Weźmie czapkę, a przy okazji zobaczy ją ponownie.
Brunet nie wiedział, na jak długo wspomnienia z dzisiaj będą musiały mu
wystarczyć.
- To znów ja, ale Asia zostawiła…
- zaczął po wejściu i uprzednim zapukaniu.
Dziewczyna najwidoczniej
urządziła sobie spacer po sali, bo na jego widok przestraszyła się lekko i zbyt
gwałtownie odwróciła. Kilka kroków i Serb już był przy niej na środku
pomieszczenia. Złapał ją mocno, zapobiegając upadkowi, zapewne bolesnemu.
- Dziękuję – mruknęła niepewnie.
- Przestraszyłem cię, wybacz mi –
powiedział, przypatrując się szatynce z troską.
- Nic nie szkodzi. W końcu sam
zapanowałeś nad sytuacją – uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Nie chcę, żeby coś ci się stało
z mojej winy. - Ostrożnie pogładził ją po plecach. Ciągle trzymał Polkę tak,
jakby mogła w każdej chwili upaść.
- Ale przecież…
- Ten wypadek. Czułem się
odpowiedzialny, gdy się dowiedziałem.
- Aleks, to zupełnie nie twoja
wina - odparła.
- W każdym razie, nie biegaj po
nocach, ok.? A już na pewno nie sama – zastrzegł brunet.
- Dobrze, tato – odważyła się na
żart.
- Nie jestem taki stary, ale
skoro tak, to przytul się do tatusia.
Automatycznie znalazła się w jego
rozchylonych ramionach. Od ich poprzedniej pozycji i tak niedużo do tego
brakowało. Aleksandar obejmował ją szczelnie z nieukrywaną radością i ulgą na
sercu. Tego mu brakowało w ich relacjach. Bliskości przewodniczki.
- Nie zostawiaj mnie, co? –
szepnął w jej włosy, które chwilę później gładził.
- Szczerze? Chyba nie umiałabym –
odpowiedziała Polka.
Atanasijević uśmiechnął się
szeroko na te słowa. Wiedział, że oboje
darzyli się dużą sympatią. Kompletnie nie miał ochoty opuszczać Melanii, ale w
samochodzie czekały na niego dziewczyny i niedługo wypędziłby go personel.
- Widziałaś gdzieś tą czapkę? –
zagadnął.
Dziarskim krokiem wrócił do
pojazdu, oddając nakrycie głowy właścicielce.
- Dzięki, dziewczynki – rzucił
zadowolony.
- Jakieś szczegóły? – dopytywały
zaciekawione.
- Leżała na stoliku.
- Co?! Melania?
- Czapka – siatkarz roześmiał się
w głos.
- Debil. Chyba możesz coś nam
powiedzieć, a nie tylko suszyć zęby. – Stałecka trąciła go w ramię.
-Bez agresji. Sytuacja
załagodzona, no i namówcie ją na najbliższy mecz – odpowiedział brunet.
- Ja już widzę to łagodzenie.
Niech ci będzie – zażartowała Urszula.
- Ej!
_ _ _
- Chyba ma pani adoratora -
oznajmiła pielęgniarka, wchodząc do mnie popołudniu.
- Czemu pani tak mówi? – spytała
z uśmiechem.
-
Bo kurier to przyniósł niedawno na pani nazwisko.
Po chwili przyniosła średniej
wielkości karton i bukiet niebieskich gladioli. Kompletnie mnie zszokowało.
Wciągnęłam nosem zapach kwiatów, zbliżając je do twarzy. Ktoś trafił w mój
gust.
- To ten wysoki chłopak? Jakiś
zagraniczny sportowiec, co? – dopytywała.
- Nie wiem od kogo to – zaśmiałam
się. Pani mów o Aleksandarze. Jest siatkarzem z Serbii i gra w klubie w Bełchatowie – wyjaśniłam kobiecie.
- To pani takie znajomości ma,
ładnie, ładnie. Na pewno to od niego. Zakochał się w Polce i przepadł na amen.
– Pielęgniarka pokiwała głową i wyszła.
Zaciekawiona, zaczęłam
rozpakowywać karton. W środku owoce mieszały się razem ze słodyczami.
Pomarańcze, banany, czekolada, batoniki. Po wyjęciu większości, zauważyłam
kopertę i płaską paczuszkę. Aż się wzruszyłam na widok meczowej koszulki Skry z
podpisami, oczywiście opatrzonej czternastką. Pachniała nowością, nie Aleksem.
„Kochana Mely, oto efekt wizyty
troskliwego faceta w sklepie. Może zdążysz zjeść przed wyjściem ;) Pewnie
większości ci nie wolno, zostaw sobie na później :) Dorzuciłem również twój
nowy strój meczowy. Mam nadzieję, że się zobaczymy niebawem. Miłego dnia i
zdrowia życzę, Atan :)”
Tak rozpromieniona to byłam może
jedynie po jego wizycie, oczywiście tej powtórnej. Naprawdę, uwierzyłam, że
jeszcze jakoś się ułoży i ta znajomość nie skończy się w sieci. Skoro Serb
okazał do mnie taką cierpliwość i zrozumienie. Zbyt dobre wywarł na mnie
wrażenie, abym mogła go porzucić i o nim zapomnieć.
„Dziękuję :) Dzień jest od razu
piękniejszy ;)”
W odpowiedzi otrzymałam zdjęcie
uśmiechniętej dwójki Serbów z uniesionymi kciukami do góry. Zapisałam plik,
żeby mi się przypadkiem nie skasował. Z tego wszystkiego nie myślałam
kompletnie o moich dolegliwościach. Zresztą i tak całość zmierzała do wypisu.
Rodzice obchodzili się ze mną jak
z jajkiem albo jakbym powróciła do żywych po kilku latach. Granica między
sympatyczną uprzejmością a upierdliwością była bardzo cienka, a oni uwielbiali
ją przekraczać. Po tych cichych samotnych dniach w szpitalu czułam się tu wręcz
osaczona. Znosiłam wszystko dzielnie, pozwalając mamie mi gotować, sprzątać po mnie i przynosić
większość rzeczy do łóżka.
Chłodne wieczory szybko przegnały
mnie z przesiadywania na balkonie. Właśnie tam odbywałam telefoniczne rozmowy z
Serbem, który na szczęście nie starał się prześcignąć moich rodziców.
- To kiedy w końcu moja
przewodniczka mnie oprowadzi po Bełchatowie? – spytał któregoś razu.
- Hmm… Faktycznie, wypadałoby,
żebyś mi nie marudził – droczyłam się.
- Słucham, czekam na jakieś
propozycje.
- W sobotę po meczu? Czy nie
będziesz miał siły? – zaproponowałam.
- Ooo, czyli się zjawisz. Nie
śmiem odmówić. Może być także niedziela. W końcu w jeden dzień się nie wyrobimy
– kombinował atakujący. Wyczuwałam, że się uśmiecha.
- Jakiś ty ambitny. Zobaczymy w
trakcie – odparłam.
- Przygotuj sobie jakąś nagrodę
dla grzecznego zwiedzającego, czy coś – zażartował chłopak.
- To nie wizyta w szpitalu i
„grzeczny pacjent”. Nauka i dokształcenie nie bolą, Atanasijević.
- Taką małą, maciupeńką nagrodę,
co? – nalegał, prawie skomląc do słuchawki.
- Lepiej pomyśl o graniu i
meczach.
_ _ _
Asia leżała w łóżku i obmyślała
plan jak najmniej problematycznego dostarczenia przyjaciółki do Bełchatowa.
Przy tym natłoku myśli cudem napisała wypracowanie z języka polskiego. Wolała
się wysilić i mieć spokojną noc. Wymieniała SMS z Melanią, gdy jej telefon
rozbrzmiał inną melodią, przychodzącego połączenia.
- Słucham?
- Dobry wieczór – brunetka
usłyszała niski męski głos.
- Dobry wieczór panu.
- Wiem, że brudzia nie piliśmy,
ale już mnie nie postarzaj tytułami – odparł siatkarz.
- Dopisz sobie kolejkę do
rachunku – zażartowała. Co się natchnęło na telefony, hmm?
- Bo przypomniał mi się ten nasz
umówiony obiad – odpowiedział zadowolony z siebie szatyn.
- Żulisz, jakbyś kasy na jedzenie
nie miał – prychnęła dziewczyna.
- Nie obrażaj się. Przecież
jestem miły i proponuję ci spotkanie.
- Zauważyłam. Mam nadzieję, że
nie zaplanowałeś sobie zaliczenia mnie, bo obejdziesz się smakiem – wypaliła
prosto z mostu, wprawiając go w chwilowe osłupienie.
- Co? Ja nawet nie zdążyłem mieć
snów erotycznych z tobą, a gdzie takie rzeczy. Wszystko po kolei kobieto.
-Nie rób z siebie świętoszka –
mruknęła.
- Tym bardziej zalecam spotkanie,
żebyś mogła się przekonać, jakie mam zamiary – przekonywał Bartosz, chcąc
odsunąć wcześniejsze zarzuty.
- Seks w kiblu nie jest zły…
- Słyszałem! Tak mi zarzucasz,
ale mniej bzdur wygadywała, jakby cię ktoś porządnie wy… - urwał nagle swoją
ożywioną wypowiedź.
- Taaak? No co ty nie powiesz.
- Myślę, że w tym temacie to
wszystko. Co u naszych niedoszłych jeszcze gołąbków? Aleks to prawie fruwa nad
ziemią – Kurek zmienił temat.
- Ach, oni wpadają w skrajności.
Mely przecież zrywała kontakt, a teraz to niedługo i pod prysznicem będą sobie
urządzać video rozmowy.
- Aż tak? Chyba będę musiał
podpowiedzieć Atanowi, żeby kierował starania na związek – główkował
przyjmujący.
- Może sami wpadną na to, żeby
się zejść?
- A potem zaczną swatać nas,
cieszysz się? – roześmiał się, rozładowując atmosferę.
- Taaak, bardzo. Kurkowa wbrew
woli – dołączyła do niego.
_ _ _
- Strój masz pierwsza klasa.
Rozpieszcza cię ten Serb – zaśmiała się Joanna, przyglądają mi się przed
wyjściem.
- Mówiłam ci, przysłał to do
szpitala – tłumaczyłam.
- Daj, umaluję cię, żeby jeszcze
bardziej się zakochał. – Usadziła mnie na krześle.
Sprytnie uniknęła mojego ciosu
wymierzonego w nią. Potem jak gdyby nigdy nic rozgościła się w mojej
kosmetyczce na dobre. Przekonała moją mamę, że nic mi nie będzie od tego
wyjazdu, a nawet się poprawi. Asia pomogła mi zejść ze schodów i dostać się do
samochodu. Cieszyłam się ogromnie na mecz na żywo po takiej przerwie.
Z przyjemnością zjawiłyśmy się na
sali, chłonąc coraz bardziej meczową atmosferę. Dotarłyśmy wcześniej, więc
siatkarze dopiero rozciągali się na parkiecie. Mimo wszystko, miałam ochotę
przemknąć niezauważona. Jednak w trakcie wędrówki do sektora dopadła nas
przyszła pani Bąkiewicz.
- Cześć. Dobrze was widzieć. –
Zabrała się za ściskanie nas.
I wtedy się zaczęło. Michał
zainteresował się towarzyszkami swojej ukochanej, a potem krzyknął do kolegi z
zespołu. Aleksandar odwrócił się we wskazanym kierunku. To po moim
przemknięciu. Uśmiechnął się szeroko i pomachał mi, a po chwili dołączył do
niego Cupko.
- Jest i Romeo.
- Z giermkiem – oznajmiły
rozbawione dziewczyny.
Przewróciłam tylko oczami,
obserwując dalsze poczynania Bełchatowian. Minusem oglądania rozgrzewki przy
bandach było zagrożenie życia przez fruwające zewsząd piłki.
- Siadamy gdzieś, zanim zginę? –
spytałam.
Chwilę później, przed bombą
lecącą w naszą stronę, uchronił nas Kurek, który sięgnął piłkę i odesłał w inny
kąt boiska. Odwrócił się z zamiarem zapewne formalnych przeprosin, jednak gdy
zobaczył nas, zrobił zaskoczoną minę.
- Cześć, dziewczyny. - Podał każdej z nas rękę, a ja
czułam ciekawskie spojrzenia zjawiających się kibiców.
- Siema, Bartek. Życzymy
powodzenia – odparła Ula.
- Dziękuję, bo nie wierzę w
przesądy. Aleks was widział? – zapytał szatyn.
- Oczywiście. Nie spoglądałby tak
maniakalnie w tę stronę bez powodu – stwierdziła Aśka, szczerząc się do mnie.
- Właśnie widzę. Dobra, pogadamy
po meczu. Ładna bluzka – mrugnął do mojej przyjaciółki, po uprzednim
zanurkowaniu wzrokiem w jej dekolcie. Nie mogłam się powstrzymać i roześmiała
się w głos, widząc jej minę.
- To może lepiej faktycznie
usiądźmy.
Akademicy z Olsztyna nie
przywiozą z Bełchatowa ani punktu, ani nawet seta. Po skończonym meczu 3:0 dla
gospodarzy miejscowi kibice wraz z nami byli w bardzo dobrych nastrojach. Bąku
bardzo szybko znalazł się obok nas i w objęciach ukochanej. Nie sposób się nie
uśmiechnąć na ich widok.
- Następny idzie – rzuciła
Stałecka, zwracając moją uwagę na podążającego w naszą stronę atakującego.
- Cześć, Mely! - Niespodziewanie przytulił się do
mnie szybko. Odwzajemniłam uścisk, przesuwając ręką po jego plecach.
- Mam nadzieję, że się nie brzydzisz
– odparł, odsuwając się.
- Co ty – uśmiechnęłam się.
- Dziękuję, że przyszłaś. W mojej
koszulce i w ogóle. – Potargał się po włosach. – Jak się czujesz ogółem?
- Jak najlepiej. Musicie zawsze
wygrywać – powiedziałam.
- Postaramy się. To co robimy po
meczu? – spytał z uroczym uśmiechem.
- Przepraszam bardzo, czy ja o
czymś nie wiem? – wtrąciła się Joasia.
- No bo… - zaczęłam niepewnie.
- Chciałam wyjść na randkę i nic
nikomu nie powiedzieć – parodiowała mnie. – Żartuję, tylko uważaj na nią. Musi
jakoś wrócić do domu.
- Ja ją odwiozę – zaoferował
brunet. – Nie masz co protestować - zwrócił się do mnie, ledwo otworzyłam usta.
- To może zdjęcie? – krzyknął
Bąkiewicz w naszą stronę.
Atanasijević przyciągnął mnie do
siebie przed obiektywem. Chcąc nie chcąc, musiałam go objąć i wykrzywić wargi w
uśmiechu. Kolejna bliskość tego dnia, kolejny raz wdychanie jego zapachu,
kolejny raz jego ręka na mojej tali. Podniosłam głowę, żeby spojrzeć na niego.
Coraz bardziej lubiłam być roztapiana przez dwie czekoladowe tęczówki.
- No, zdjęcie roku – stwierdził
przyjmujący z zadowoloną miną.
- To wy się rozciągajcie,
fotografujcie, umyjcie, a my sobie zrobimy dalszą część sesji – stwierdziła
Ulka.
- Super, bo chciałam zdjęcie z
przystojnym środkowym z Olsztyna – odparłam ucieszona, a młodszy brunet zrobił
dużo oczy. – Coś nie tak?
_ _ _
Przyjmujący z ulgą przyjmował
każdy dzień bez znaku życia od Dominiki. Ze spokojem trenował, grał i korzystał
z przyjemności. Dostrzegł wiele innych kobiet, które chętnie wskoczyłyby na miejsce
poprzedniczki. Na meczach płeć piękna zjawiała się w sporych ilościach i
niejednokrotnie świadomie eksponowała swoje wdzięki. Czasem z przyjemnością
wypatrywał widoków miłych dla oka, ale częściej po meczu, by się nie
dekoncentrować.
W spotkaniu dawał z siebie
wszystko, nie tylko po to, żeby zaimponować nowej znajomej. Żałował, że nie
potrafił trzymać instynktu faceta na wodzy i na „dzień dobry” zaglądał jej w
dekolt. Pokręcił głową, uśmiechając się samemu do siebie. Jeszcze kilka minut
rozciągał nogi, by wstać i wywołać salwę okrzyków wśród kibiców.
Przy podpisywaniu kolejnych
kartek, dostrzegł kątem oka znajome licealistki. Właśnie skupiały się na
zawodnikach z przeciwnej drużyny, którzy chętnie pozowali do zdjęć. Szatyn też
musiał uśmiechać się do aparatu. Wymienił kilka słów, pożartował i próbował się
ulotnić do wyjścia.
- A panie do mnie nie przyjdą? –
zaczepił po drodze.
- O, hej Bartek. Gratulacje. Nie
chciało nam się do ciebie przepychać – odparła Melania.
- To dawaj, chodźcie na korytarz
– poprowadził je w mniej tłoczne miejsce.
Kilka błysków flesza i powstały
bardzo ładne pamiątkowe zdjęcia z bełchatowskim przyjmującym. Wspólną pogawędkę
przerwało im pojawienie się Serba.
- O, widzę, że już się
spotkaliście. Mely, dosłownie 15 minut i jestem z powrotem. Może gdzieś
usiądziesz, co? – Zerknął troskliwie na dziewczynę. – A właśnie, Bartek, może
umiliłbyś czas swoim towarzystwem Joasi? Porywam jej przyjaciółkę i bardzo
nieładnie zostawiać ją samą – nadawał jak
szalony.
- Oddychaj – zaśmiała się szatynka.
– Nie martw się, poczekam.
- A ty poczekaj na mnie - Polak
wycelował dwa palce w stronę brunetki, a potem na swoje oczy.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Hejo :) Cieszę się, że znów mogę was uraczyć odcinkiem, a jeszcze bardziej się cieszę, że właśnie takim :) Można powiedzieć: i stało się :)
Doczekaliśmy wspólnie tego momentu, a mam jeszcze trochę w zanadrzu ^^
Ile rozdziałów planuję, sama nie wiem. Stuknęła dwudziestka. Na pewno nie zrobię z tego opery mydlanej.
Coś jeszcze chciałam napisać, ale wyleciało mi z głowy. Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze i odwiedziny, jestem wdzięczna :) Jak najbardziej odzywajcie się, piszcie, chętnie z wami pokonwersuję ;)
Wrzuciłam kilka nowych-starych odcinków na Miłość w kapeluszu ;)
Do usłyszenia! Wesołych Mikołajek!
Jeeeeej, jak uroczo <3 Teraz to się zacznie, mam nadzieję, randkowanie na całego, trzymanie się za rączkę, pierwsze pocałunki i inne pierwsze razy :D If you know, what I mean :DDD
OdpowiedzUsuńRozmowy Asi z Bartkiem - lubię to baaardzo :D Mają obydwoje charakterki. :)
świetny rozdział.! w końcu się ułożyło i nie jest taki krótki - długość super. nudne już są te wszystkie opowiadania, w których w każdym "odcinku" nawarstwiają się nowe i nowe durne problemy i sytuacje rodem z "mody na sukces". także rewelacyjnie-tak trzymaj i do następnego rozdziału.! :)
OdpowiedzUsuńJestem za! Bardzo mi się podobało, zwłaszcza początek. I Aleks tak dba o Mely. Ciesze się, że w końcu mieli okazję normalnie pogadać, nie licząc jego wcześniejszej wizyty "przed czapką". To stanowi dobry początek dla ich późniejszej znajomości. A przecież zaczyna się od małych kroczków :)
OdpowiedzUsuńAsia i Bartek to.. Hah, nigdy nie umiem zachować powagi, kiedy opisujesz ich wątek, są po prostu genialni. I chyba nie trzeba będzie ich swatać tak coś sądzę, poradzą sobie świetnie sami :)
Całuję :*
Jak miło :) Rozdział z rodzaju tych "awww". Czyżby teraz Melania i Aleks robili za swatki? :)
OdpowiedzUsuńJacy oni są słodcy, naprawdę! <3
OdpowiedzUsuńCzekałam, czekałam i się doczekałam :) Dobrze, że wszystko się wyjaśniło, wspaniale, że tak dobrze się dogadują... :) Zdecydowanie tego im było trzeba :D
Aleks bardzo się postarał, a prezent dla Mel - cud, miód i malina :D
Rozmowy Asi i Bartka rozwalają mnie na każdym kroku, oboje się genialni! Ale czy im naprawdę będą potrzebne swatki? Coś czuję, że sami dadzą radę :) :D
Pozdrawiam ;*
Matko! Wiesz co ja sobie właśnie uświadomiłam! Że jestem Bąkoholiczką! Naprawdę! Wystarczy, że przeczytałam o nim wzmiankę, a ja już się szczerzę jak głupia do sera! Bąku! Dlaczego Ty do diabła nie możesz być Teaholikiem! Chyba muszę do świętego Mikołaja napisać list, że ma mi Bąka dać pod choinką raz i dwa!
OdpowiedzUsuńO jejku Aleks jest przesłodki, ale wiesz, ze w tym wszystkim najlepsze jest to, że ja wiem, że on właśnie taki jest - uroczy, słodki, taki tylko do przytulania i miziania! :D
W końcu! Ha! W sam raz na poprawę humoru i przerwę w nauce do kolokwium^^ Piękny prezent!:) Aj jak się cieszę, że w końcu coś się zaczęło dziać na plus:) Melania staje się coraz odważniejsza w relacji z Aleksem:) A rozmowa Bartka z Aśką hahaha Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUffff ależ poczułam chwilową ulgę! Wreszcie coś drgnęło, choć pewnie jeszcze nie raz utknie:) No ale trzeba się cieszyć z małych rzeczy!
OdpowiedzUsuńZa to Kurek potrzebuje porządnego ruchanka, tak żeby go ktoś porządnie wykorzystał, bo mu cycki z głowy wyjść nie chcą! Aśka będzie miała z nim same problemy:)
Wreszcie, nareszcie :))) Moze długo to trwało ale chyba warto było czekać jednak boję się by znów nie wynikło coś złego miedzy Mely i Aleksem. Na razie cieszę się tym o mam i niech oni też się tym nacieszą bo te początki to chyba jest najsłodsze i najlepiej co się potem w życiu wspomina. Kurek i Asia ta dwójka zawsze minie rozbraja i tym razem również tak było
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko jednym tchem! Czekam na więcej! ;)
OdpowiedzUsuńheeeej gdzie jesteś tak dłuuuuugo?
OdpowiedzUsuńNiestety zostałam bez komputera. Odcinek będzie, kiedy go odzyskam :-(
Usuń