piątek, 6 lutego 2015

- twenty one -




- Popatrz, zostaliśmy sami – wyszczerzył się Kurek, opuszczając szatnię. Asia stała oparta o ścianę naprzeciwko, czekając cierpliwie.
- Ty masz samochód, ja mam samochód. Po prostu się rozjedźmy do swoich domów – zaproponowała.
- Źle się czujesz?
- Czemu?
- Bo się wykręcasz od spotkania, a pamiętaj, mamy w planach obiad – odpowiedział siatkarz.
- Naprawdę nie masz nic lepszego do roboty niż bajerowanie mnie? – spytała przekornie dziewczyna.
- To trudniejsze i ciekawsze niż ci się wydaje – odparł szczerze i poprowadził ją do wyjścia.
- Doprawdy?
- Tak. Poza tym… Przyjechałem z Bąkiem.
- Proszę, wszystko jasne. Uciekła ci podwózka - roześmiała się Joanna.
- Ależ chętnie bym się z tobą przespacerował, jednak po co masz tu zostawiać auto - przekonywał.
- Niech ci będzie. Zlituję się nad tobą - spojrzała na niego pod górę, napotykając pogodny błękitny wzrok.
- A powiesz mi jakiś komplement? - dopytywał szatyn.
- Lepiej wyglądasz z zamkniętą paszczą.

      Nie wiedziała, skąd brała nagłą pewność siebie w kontaktach z niedawnym idolem z plakatu. Stałecka pozwalała sobie na zaczepki, wredne żarciki i dogryzanie mu. Automatycznie przybierała z lekka bojową postawę. Ku zdziwieniu dziewczyny, siatkarz niczym się nie zrażał i ciągle utrzymywali kontakt.

- Żartowałam - rzuciła, gdy zapinała pasy.
- Trochę mi ulżyło - mrugnął do niej okiem.
- I tak musisz mi powiedzieć, gdzie mam cię podrzucić.
- A to nie dasz się namówić na kawę, ciastko i inne takie? - Niebieskooki ewidentnie nie zamierzał się szybko rozstawać.
- Chcesz mnie utuczyć, upić, czy co? - roześmiała się ponownie.
- Wszystko na raz. Wtedy wezmę cię do jaskini i wykorzystam.
- Głupek - pacnęła go jedną ręką po głowie.
- Zaparkuj tu po prawej, mają dobre smakołyki - zaproponował po chwili.

      _ _ _


      Od jednego troskliwego człowieka trafiłam do drugiego, chyba jeszcze bardziej przejętego moim stanem. Takiemu nie wytłumaczysz, że dasz sobie radę sama. Aleksandar, gdy tylko opuścił szatnię, przejął mnie od Asi.

- Co ty robisz? - spytałam, gdy kombinował przy moim ramieniu.
- Lepiej ci się pójdzie i nie będziesz się przemęczać tak bardzo - oznajmił chłopak, biorąc mnie pod rękę, na tyle, na ile pozwalała różnica wysokości.

      Uczepiona serbskiego ramienia, przespacerowałam z nim spory kawałek Bełchatowa. Skoro tak go wszystko interesowało, to proszę bardzo. Sam też zdążył poznać swoje otoczenie, ale stwierdził, że gdybym tylko chciała go zgubić, to udałoby mi się to.

- Wiem, że to nie po dżentelmeńsku, ale z dojściem pod moje mieszkanie polegam na tobie - przyznał szczerze.
- Czyli mówisz, że mam zwiedzić twoją hacjendę?
- Jak najbardziej możesz. Dość cię wymęczyłem. Dobrze się czujesz? - pytał troskliwie.
- W takim towarzystwie trudno czuć się źle - uśmiechnęłam się do atakującego.
- Skoro tak dobrze na ciebie działam, to widzimy się jutro? - zaproponował.
- Spacer dla zdrowia nikomu nie zaszkodzi. Tylko będę musiała się tu dostać, a rodzice nie pozwolą mi prowadzić - analizowałam w głowie możliwe opcje.
- Mogę po ciebie przyjechać - rzucił Aleks.
- Nie będę cię targać. Coś wymyślę.
- Jakby co, to jeden telefon i będę.

      Wieczór w jego mieszkaniu zaliczałam do jednych z najmilszych w życiu. Sam na sam z Atanasijevicem, którego się obawiałam, wcale nie był zły. Odpowiadałam na wszystkie jego pytania. Czasem może i mieliśmy drobne problemy z językiem, ale radziliśmy sobie świetnie.

- Jeśli często będziemy robić rundki po mieście, to już nigdy nie zabłądzę - zaśmiał się.
- A wtedy co jest? “Bartek, ratuj?” Bo podejrzewam, że Cupko tak samo udany, jak ty.
- No tak, przeważnie tak to wygląda - odparł z szerokim uśmiechem.
- Kiedyś zginiecie, zobaczysz - odwzajemniłam grymas/
- Przepraszam, że tak późno, ale pięknie wyglądasz w naszej koszulce - wypalił niespodziewanie, a ja zarumieniłam się z wrażenia.
- Hmmm… Chyba w twojej. Dziękuję.
- Oczywiście, że w mojej. W innej nie byłoby ci tak dobrze - odparł Aleks z błyskiem w oku.
- Doprawdy? - szturchnęłam go w ramię, a on odwdzięczył mi się tym samym.

      Nie zamierzałam niepokoić rodziców późnym powrotem, więc ok. 21 poprosiłam gospodarza o odstawienie do domu. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zleciał ten czas, odkąd wyszliśmy z sali. Aleksandar skutecznie absorbował wszystkie moje myśli.
      Poinstruowałam go podczas jazy, aż w końcu stanęliśmy pod moim domem. Nieprzenikniony mrok na zewnątrz rozświetlał księżyc i uliczne lampy. Gdzieś w oddali szczekały psy, słysząc odgłos silnika. Ten jednak ucichł, a ja zaskoczona spojrzała na bruneta.

- Jak ci się podobało? - spytał, poprawiając kurtkę.
- Dzień pozytywnych wrażeń.
- Cieszy mnie to bardzo. To daj mi jutro znać, co i jak. Mam nadzieję, że się zobaczymy - dostrzegłam w mroku jego uśmiech.
- Ja też. Co ty robisz? - zdziwiłam się, gdy odpiął pas.
- Odprowadzę cię do drzwi - odparł, jak gdyby nigdy nic.
- Przecież ja potrafię sama chodzić - zapewniłam, chcąc go powstrzymać.
- Boisz się, że mamuśka mnie zobaczy, co? - roześmiał się.
- Wiesz, nie lubię jej męczących pytań o wszystko - westchnęłam tylko.

      Ponownie oplótł moje ramię swoim, niczym pomagający staruszce. Jednak bliskość siatkarza coraz bardziej mi odpowiadała. Stykaliśmy się prawie na całej długości ręki i odrobinę tułowiem. Mogłam oddychać jego perfumami, jego zapachem.

- Jutro też mnie będziesz tak eskortował? - zadarłam głowę do góry.
- A od tej odpowiedzi zależą losy naszego spotkania?
- Co ty.
- To będę, bo musisz się oszczędzać - odparł.
- Gorzej niż z Aśką i rodzicami - zaśmiałam się, przystając pod wejściem.
- Myślałem, że lepiej - zbliżył się o krok i jego oczy lekko zalśniły.
- Nie o to mi chodziło… - skonfundowałam się.
- Mam nadzieję - mruknął, pochylając się ku mnie.

      Kilka jego loków przeskoczyło na różne strony, a nasze twarze były na tej samej wysokości, tak jakby. Przez niego kiedyś zwariuję.

- Pomyślałem, że podawanie ręki będzie dziwne w naszym przypadku, więc… - Atanasijević zawiesił głos. Sekundę później jego wargi musnęły mój policzek, a mnie prawie momentalnie obleciała gęsia skórka. Nie odważyłam się poruszyć, ani odezwać. - Dobranoc, Melania - rozbrzmiało w okolicach mojego ucha.
- Dobranoc, Aleks.

      Jego sylwetka błyskawicznie pokonała drogę do furtki. Przed wejściem do samochodu atakujący obrócił się jeszcze, ale mnie skrywał pewnie mrok. Klamkę nacisnęłam dopiero, gdy zniknęły w oddali czerwone światła wozu.

_ _ _


- I było tak źle? - spytał Bartosz, gdy opuszczali knajpkę.
- Miałam gorsze spotkania - droczyła się brunetka.
- Ale żadne nie było lepsze - błysnął zębami w uśmiechu.
- Schlebiasz sobie - rzuciła mu spojrzenie znad dachu samochodu, nim do niego wsiadła.
- Ktoś musi, skoro ty nie chcesz.
- Kurek - westchnęła tylko. - Teraz musisz mnie pokierować, to odwiozę twoje dupsko.
- Nie ma problemu. A co z tym obiadem? - dopytywał szatyn.
- Po następnym meczu?
- Eee tam! Wbijaj jutro - machnął ręką.
- Nie wiem, czy mój portfel to wytrzyma. Ja płacę, a ty mnie zawleczesz do jakiejś drogiej knajpy - dziewczyna pokręciła głową.
- No co ty, Aśka. Możemy… - zamyślił się. - Kup produkty i ugotujesz u mnie.
- Co? - zerknęła na niego szybko z ukosa, by nie rozpraszać się podczas jazdy.
- Teraz w prawo. Nie będziemy się włóczyć po knajpach, tylko posiedzimy w moim mieszkaniu.
- Przemyślę to - mruknęła.
- Asiu, nie bądź uparta - siatkarz pogładził jej ramię.

      Czuł jak lekko drgnęła, zaskoczona tym gestem. Musiał załagodzić jej bojowy nastrój, przekonać do siebie. Przecież wieczne droczenie się i dogryzanie sobie to nie najlepszy scenariusz znajomości. Rówieśniczki brunetki rzuciłyby się na niego bez pytania, ale teraz go nie podniecała ta myśl. Bartek wpatrywał się w profil towarzyszki, podpowiadając co jakiś czas trasę. Zatrzymali się pod jego blokiem. Przyjmujący odpiął pas, lecz nie wysiał od razu.

- Skoro mówisz, że się zastanowisz, to daj potem odpowiedź - uśmiechnął się nieznacznie.
- W porządku. Dzięki za miły wieczór - odwzajemniła grymas.
- Nie ma za co. To do zobaczenia.

       Przybliżył się do Joanny, spoglądając cały czas w jej oczy. Widział w nich niepewność i zaskoczenie, gdy pochylał się coraz bardziej.

- Bartek… - wychrypiała dziewczyna.

       Zatrzymał się na ułamek sekundy, by potem szybko musnąć jej usta i wyjść z samochodu. Nim Stałecka się ocknęła, on zabrał swoją torbę z tylnego siedzenia i posłał jej ostatni uśmiech na pożegnanie.

_ _ _


- Nie za późno? - przywitało ją w progu zawołanie matki. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się pod nosem. Nie skróciłaby spotkania z Aleksandarem ani o minutę.
- Dobry wieczór - przywitała się z rodzicami w salonie.
- To nie był samochód Asi - ciągnęła kobieta.
- Podobno masz słaby wzrok, a tak świetnie widzisz w ciemności - wymknęło się zgryźliwie Ziemborowskiej.
- Melanio!
- Spokojnie, kochanie. Ciesz się, że wróciła. Jak było na meczu? - zapytał ojciec.
- Super, jak zwykle - uśmiechnęła się.
- Fajna koszulka. Kupiłaś? - spytał mężczyzna z zaciekawieniem.
- Nie. Dostałam - odparła szatynka niepewnie.
- Rozumiem, to mi też załatw.
- Andrzej! Jesteś niepoważny! Kto cię odwiózł? - wtrąciła się kobieta.
- Aleks i nawet odprowadził mnie pod drzwi - odpowiedziała jej córka, patrząc na ojca, który mrugnął do niej okiem.
- Miło z jego strony. Idź, odpocznij kochanie - odesłał pociechę do pokoju.

       Melania zaśmiała się głośno, będąc już w pokoju. Sytuacja w salonie wydała jej się komiczna. Nie bała się, że dostanie szlaban, bo to przecież ojciec wkręcił ją w tę znajomość. A Serb… Nie zrobił nic złego przez cały wieczór i zdecydowanie nie byłoby go stać na coś takiego.

      W okolicy serca rozlewało się ciepło, gdy wspominała troskliwe gesty siatkarza. Ich spacer po Bełchatowie pod rekę… Mogłaby tak codziennie. Opowiadał o wielu rzeczach z pasją, zaangażowaniem i iskrami w oczach. Obserwowała jego ruchy ręką, mimikę, skaczące raz po raz loki. Odleciała myślami do tamtych chwil.

      Dziewczyna dotknęła swoich rozgrzanych wciąż policzków. Nic nie mogła poradzić, że podekscytowanie zawsze rozpalało jej twarz. Pierwszy mecz, pierwszy e-mail, SMS, rozmowa, pierwsze spotkanie. Pierwszy pocałunek? Nie, to zwykły buziak. W końcu tak robią… No właśnie, kto? Przyjaciele?

“Dziękuję, Mely. Bełchatów z tobą jest sto razy lepszy niż Bełchatów bez ciebie ;-) Odpocznij sobie, bo mnie twoi rodzice uduszą za męczenie córki :-D”
“Miło mi słyszeć :) Prędzej zatrudnią cię jako mojego bodyguarda :-P”
“Hello! Najprzystojniejszy ochroniarz w mieście :D”“To ja ciebie bym musiała ratować od adoratorek ;-)”
“ Powiedziałbym, że ukochana czeka i po sprawie :-P”“Dzięki za wkopanie mnie :-P A może to ja powinnam powiedzieć: dajcie spokój, przecież jest gejem? xD”
“Ooo! Nie chcesz, żebym ci udowodnił, że nie jestem, naprawdę :-P”
“Powiem tacie!”
“ Taty z nami jutro nie będzie ;-)”
“Aleks… Bo nie przyjadę.”
“To wtedy się nie przekonasz :-)”

_ _ _


       Joanna zdążyła wrócić, porozmawiać z rodzicami, wziąć prysznic, a wciąż wspominała kilka sekund z sytuacji w samochodzie. Przecież… Nie podrywała go, nie wdzięczyła się, nie zabiegała o jakiekolwiek względy. To dlatego się jej uczepił? Chciał zdobyć oporną maturzystkę? W głowie zapanował kompletny mętlik.

- Mely, możemy porozmawiać? - wykręciła numer do przyjaciółki.
- Oczywiście. Stało się coś złego? - zaniepokoiła się Ziemborowska.
- Ty mi powiedz. Bartek mnie pocałował - wyrzuciła szybko z siebie. - Znaczy, to było tak szybko, nagle, prawie w ogóle…
- Spokojnie, Asiunia. Nie chciałaś tego?
- Nie wiem. Niby zawsze mi się podobał, ale nie sądziłam, że dojdzie do takiej sytuacji - denerwowała się brązowooka.
- To nie przestępstwo. Spodobałaś mu się i tyle, głuptasie - Melania próbowała ją pocieszyć.
- Na pewno - prychnęła. - Matko, a ja mam mu jutro zrobić obiad.
- Ooo, widzę, że już jesteście umówieni. On przyjeżdża do ciebie czy ty do niego? - odparła rozbawiona szatynka.
- Proszę cię. Oczywiście, że ja do niego. Jakby go zobaczyła moja matka…
- Byłoby zabawnie. To mogłabym się z tobą zabrać?
- A po co się wybierasz do Bełka? - Aśka przybrała ciekawski ton.
- Bo… Aleksandar chciał jeszcze pozwiedzać, a niedziele to przecież dla nas obojga wolny dzień… - tłumaczyła.
- Chyba dla was obojga okazja na romantyczne spacerki.
- Z nas dwóch to ty jesteś szybsza!


_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _




Odzyskałam komputer, wiecie? :)

Cieszę się bardzo, że mogę w końcu opublikować tu cokolwiek. Nie myślcie, że was porzuciłam.
Podczas brnięcia do sfinalizowania tej historii oczywiście nękają mnie inne pomysły :)

Tutaj zapraszam na przeniesione odcinki --> http://milosc-w-kapeluszu.blogspot.com/

Chyba mogę wam się pochwalić czymś jeszcze ;)


Czekam na wasze opinie i wrażenia. Czeka nas wiele przygód z Aleksem i Melanią ^^

Pozdrawiam

6 komentarzy:

  1. Ania to lubi bardzo :D
    Aleks był po prostu uroczy. Chyba każda z nas teraz zazdrości Mely, nie dlatego, że to sławny siatkarz, ale przede wszystkim, że taki facet - słodko.
    Bartek zaczyna kombinować, aż strach się bać, czy przypadkiem śniadania też nie będą razem robić :D Świetnie, że tak się układa.
    A ja wiem, że się będzie działo :D
    Ściskam i całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając cały odcinek, nawet na chwilę z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Te spotkania zarówno Meli i Aleksa, jak i Asi oraz Bartka były takie ciepłe, że naprawdę nie można było się nie uśmiechać. Podobno kto się czub ten się lubi, a faceci kochają jędzy, więc nic dziwnego, że Bartka ciągnie tak do Asi! I ten nieśmiały całus, zupełnie jak nie pewnego siebie i wyrośniętego Kurasia - cudo! :D

    A jak ja czekałam na jakiś długi pocałunek ze strony Mela-Aleks, a tutaj tylko cmok w policzek! No Aleks, pokaż swój serbski temperament!

    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadrobiłam!
    Ciesz się! Cuda nie zdarzają się codziennie :D xD.
    Oj, oj, oj... Muszę to powiedzieć, ale Melania mnie denerwuje! Jest taka przewrażliwiona na każdą krytykę, że mam ochotę nią potrząsnąć i powiedzieć jej, że takie jest życie - ciągła krytyka od osób, które nam zazdroszczą!
    No ale już, może trochę się ogarnie ;) i będzie lepiej z jej samooceną :)
    Aleks! Pocałują ją! Come on!
    Uuuuuuuu Bartoszu... .uuuuuu jakieś takie końskie zaloty ;) ogarnij się duży chłopczyku! i zabierz kobietę do porządnej restauracji a nie żeby ona jeszcze tobie gotowała.

    PS Jeśli we mnie nie wierzyłaś, że nadrobię to w jeden dzień to domagam się jakiejś rekompensaty! Jakiej?! Nie wiem, wymyśl coś! W końcu jesteś kreatywna! :P

    Całuję, Lady Spark

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ja już wspominałam, że Melania i Aleks są uroczy? Pewnie tak, więc się powtórzę :D
    Ich relacja jest genialna i słodka, naprawdę ;) Mają w stosunku do siebie tak ciepłe uczucia i właśnie to sprawia, że jest tak pięknie ;)
    Co do Asi i Bartka - ich również kocham! Bartek i jego próby poderwania dziewczyny są prze! :D I ten pocałunek... Krótki, bo krótki, ale jednak! ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe, czy Bartek ma talerze, czy będzie chciał zjeść obiad z Asi ciała... Przepraszam, przepraszam, jestem zbokiem :D
    Każda z tych znajomości rozwija się w inny sposób i to jest fajne.
    Ale Aleks mógłby udowodnić swój heteroseksualizm haha, nie obraziłabym się o trochę pikanterii.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak faaaajnie <3
    Uśmiech dalej nie schodzi mi z twarzy. Lubię jak im się układa i oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń