Pierwsze
dni szkolne nie były uciążliwe. Tym bardziej, gdy w grę wchodziły zbliżające
się Mistrzostwa Europy. Już dawno ustaliłam z Asią, że oglądamy je razem u
niej. Ona miała swój telewizor w pokoju, więc bez skrępowania można było
okazywać emocje.
Wiadomo, że priorytetem były
mecze Polaków. Kanał sportowy ustawiłyśmy na domyślną stację. Oczywiście nie
zaszkodziło spotkać się i obejrzeć inne mecze. Matka stwierdziła, że chyba
powinnam w ogóle przeprowadzić się do Stałeckich, bo w domu zjawiałam się tylko
wieczorem.
Podczas, gdy ja zachwycałam się
triumfem Polaków nad Niemcami, Serbia zlała Turcję. Joanna oznajmiła, że
właśnie takich wyników oczekiwała. Ja drżałam o naszych chłopaków, bo w 3 secie
działy się dziwne rzeczy, a Grozer nie ułatwiał. Jednak odkuliśmy się w
czwartym i zarazem ostatnim secie.
Wieczorem dostałam wiadomość od
Aleksandara. Tak jak obiecał, pisał codziennie. Chyba już bardziej sobie
ufaliśmy, bo siatkarz pisał też o swoich odczuciach i był bezpośredni. Jak
dobrzy znajomi.
„Witaj Mely. Jesteśmy po pierwszym meczu. Znaczy się, moi kumple, bo ja
nie grałem. Nie oczekuję niczego wielkiego, bo wiem, że są tu lepsi ode mnie,
ale chciałbym chociaż raz wejść na boisko. Wasi pogonili Niemców. Jesteś
zadowolona? :) Co słychać? Aleks ;)”
_ _ _
„Spokojnie Satanie :p Jesteś tam, bo uznali, że będą cię potrzebować.
Teraz czekaj na tą chwilę. Ivan gra fantastycznie, więc musisz godnie pełnić
rolę zmiennika. Kiedyś to ty będziesz podporą serbskiego ataku :) Jestem bardzo
dumna z naszych. Bez urazy, ale gdybyś miał grać z nami finał… chyba musiałbyś
przegrać :p Co u mnie? Siatkówka umila mi pierwsze szkolne dni :) Trzymaj ta
dalej. Melania :)”
E-maile od Polki były osłodą
wieczornego zmęczenia. Może nie stanowił najbardziej eksploatowanego zawodnika,
ale uczestniczył w treningach, rozruchach, rozgrzewkach. Musiał być zawsze w
pogotowiu. Jak się okazało, słowa dziewczyn były prorocze. Nawet o tyle dobrze,
że nie wszedł na boisko, bo Miljkovićowi nie szło. Wręcz przeciwnie. Austria
uległa im w dwóch setach i trener postanowił dać szansę zmiennikom. Całkiem
słusznie, bo młody Serb godnie zastąpił kapitana zespołu, a ostatnią partię
zakończył skutecznym atakiem.
„Mely, udało się! Dostałem aż całego seta. Jesteś prorokiem. Cały czas w
uszach mam słowa trenera, gdy wywołał mnie z kwadratu. Czuję się fantastycznie.
Pokonaliśmy gospodarzy. Czyż to nie dobra wiadomość? Przykro mi, że Polacy
przegrali swoje mecze, ale chyba nie są na straconej pozycji. Skoro mam troszkę
wolnego od meczów, to może uda nam się jutro pogadać na Skypie? Atan :)”
_ _ _
Entuzjastyczny e-mail od Serba
wywołał uśmiech na mojej twarzy. Jego drużyna miała zapewnione miejsce w
ćwierćfinale. Polaków czekał baraż z Czechami. Wierzyłam w nich dalej. Media
mogły mówić, co chciały. Anastasi zrobił po swojemu. W końcu to on się na tym zna.
„Hey Aleks :) Cieszę się razem z tobą. Tą piłką meczową pokazałeś, co
potrafisz. Będziesz miał niesamowite wspomnienia. Spoko, my gramy w barażu, ale
po meczu możemy pogadać. Chyba, że będę miała nieznośny humor… Pisz, kiedy
chcesz :) Mel.”
Zatem Mistrzostwa mijały mi przy
boku Aśki i kontakcie z Atanasijevićem. Przynajmniej poznałam perspektywę
gracza. Tyle niezapomnianych chwil. W końcu Czesi w początkowych partiach setów
mieli przewagę, a to Polska musiała ich gonić. W pierwszym się udało, w drugim
nie. Trzecia partia to nerwowa końcówka. Zmasakrowałam butelkę, gazetę i ramię
przyjaciółki. Chociaż czwarty set był od razu nasz.
Potem świetny ćwierćfinał.
Zacięty, ale wygrany 3:0. Słowacja, rewelacja rozgrywek, po niesnaskach w fazie
grupowej, dała się pokonać, tracąc końcówki. Także Serbia poradziła sobie w 1/4
finału z Francją.
Pary półfinałowe ułożyły się tak,
wyprorokowałam kolejną sytuację. Wszystko prysnęło, gdy nie daliśmy rady
Włochom. Miałam takie nerwy… Jeszcze mogliśmy trafić na Serbów w finale. A tu
niespodzianka.
Siatkarski świat w szoku. Serbia
awansowała do finału. Ekipa Aleksandara wyeliminowała Rosję! Pięć morderczych
setów i Sborna obeszła się smakiem złota. Wcale nam nie było przykro z Asią.
Kibicowałyśmy Serbom rzecz jasna.
„Boże, to jakiś cud. Jesteśmy w finale. Srebro mamy w kieszeni. Nie
wierzę. Stanę na podium z chłopakami! Chyba ty mi przyniosłaś to szczęście :*
Już nie wiem, co ci pisać. Niech Polacy wygrają ten brąz, a my zlejemy Włochów
za was :p Nie smuć się przegranym półfinałem :* Aleks”
_ _ _
„Jesteś uroczy :) I w tej radości
i w pocieszaniu mnie :) Liczę, że chłopaki postarają się być na podium obok
was. Bardzo bym się cieszyła. Poza tym zobaczę cię na najwyższym stopniu. Mówię
ci to. Teraz tam zaciśnijcie poślady i dajecie. Do boju :)”
Mam moc. MAM MOC! Jak
powiedziałam, tak też się stało. Byłam taka dumna z nich wszystkich. Skakałam
Asi w objęcia. Mieliśmy brąz i chciałam wyściskać wszystkich chłopaków po
kolei. Nie ugięli się po drugim secie i to oni wcisnęli Rosjan w parkiet. Mina
Alekny po meczu – bezcenna. A nasze wariaty szalały na płycie boiska. Już
widzę, co będzie w czasie dekoracji. Przynajmniej umieją się cieszyć.
- Patrz! – szturchnęła mnie
przyjaciółka.
Na parkiet wchodzili właśnie
finaliści. Domyślałam się, że atmosfera musi być napięta. Mało osób obstawiało
taki finał. Ja w sumie nie zastanawiałam się nad tym. Bardzo chciałam zobaczyć
w tym spotkaniu Polaków, ale my mieliśmy już brąz, a nasi siatkarze szaleli z
radości. Moja intuicja podpowiadała mi, że ściskają razem ze mną kciuki za
Serbów.
- Jest i twój Aleksandar –
dorzuciła brunetka znaczącym tonem.
- Żaden mój – oburzyłam się.
- Przecież nie mój. Na pewno
myśli, czy go oglądasz. Słodki jest z tymi włosami – ciągnęła niezrażona.
- Chcesz, to ci go odstąpię –
uśmiechnęłam się.
- Wystarczy, że mi kogoś innego
zostawisz – zasugerowała Asia.
- Dżoano, uważaj sobie, bo zaiste
spotka cię kara.
Mecz o złoty medal, to był istny
horror. Wszyscy się z tym zgodzą. Niestety Włosi nie chcieli tak łatwo oddać
wygranej. Pff… Lubiłam tam tylko Michała Łaskę, więc nie miałam większych
sentymentów. W końcu po drugiej stronie był Aleks. Chociaż nie wszedł na
boisko, to zapewne w kwadracie dla rezerwowych wyczyniał cuda. Tego dnia
spełniały się moje życzenia.
Oczywiście na dekoracji
popłakałam się ze wzruszenia. Joasia przytuliła mnie do siebie, wpatrując się w
telewizor. Nagrodę dla Bartosza uczciłyśmy radosnym okrzykiem. Nasza kadra
chyba polubiła prawą stronę podium, bo drugi raz w tym roku wkroczyła na nią z
dumą. Szalone chłopaki. Miny Włochów bezcenne. Bardziej się nasi cieszyli z
trzeciego miejsca niż oni ze srebra. Za to nowi Mistrzowie Europy urządzili
fetę nie gorszą od naszej sprzed dwóch lat.
Serbscy kibice głośno skandowali
w podzięce za takie emocje i medal. Te wszystkie uśmiechnięte twarze, okrzyki,
wygłupy. Duże dzieci. Biedny kamerzysta. W pewnym momencie, gdy kamera pokazała
Aleksa, on przesłał buziaka.
- Uuu – zaczęła wyć Asia.
- Ty się uspokój, bo zaraz Kurek
ci prześle – wytknęłam na nią język.
- Ale on ze mną nie mailuje.
- Spoko, Atanasijević ci załatwi
randkę – roześmiałam się.
- Ani się waż! Takie umawianie
jest dziecinne. Myślisz, że Bartek biega na spotkania z koleżankami swoich
kumpli? Albo koleżankami koleżanek?
- Już, już. Nie rozpaczaj teraz.
Mamy brąz – szturchnęłam przyjaciółkę.
- Zobacz na Włochów! Jaka zamuła –
brunetka śmiała się z min srebrnych medalistów.
Gdy zakończono transmisję,
uruchomiłyśmy komputer. Trzeba było podzielić się emocjami.
- Wejdź na swoją skrzynkę –
zasugerowała Joanna.
- Przecież dopiero co wrócili do
szatni. Na pewno nic nie napisał – odparłam, nie widząc sensu w sprawdzaniu
odebranych.
- Nie dyskutuj, to mój komputer –
wyszczerzyła się.
Mimo wszystko zdziwiłyśmy się
obie.
„Mely, skoro dzwoniłem do wszystkich bliskich, to nie mogłem ominąć
ciebie. Coś niesamowitego, nie do opisania. Może… mógłbym do ciebie zadzwonić?
Składam petycję z prośbą o twój numer telefonu ;) Pozdrawiam, Mistrz Europy :)”
- O jaa… - jęknęła Aśka,
rozwalają się w fotelu. – Daj mu ten numer. Nie bądź taka. Usłyszysz jego głos i
w ogóle. Widać, że mu zależy.
- Co ty nie powiesz. Nie wiem,
czy to dobry pomysł…
- Chce się podzielić swoją
radością, pozwól mu – brunetka wczuła się w rolę negocjatora i przekonywaczki.
- Adwokat diabła – prychnęłam.
- No już, Meluś. Bądź grzeczną
dziewczynką.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Nie, nie, wcale się nie pomyliłyście. To dalej mój blog tylko z pięknym szablonem od Lady Spark :) Dziękuję kochana :*
Nie przepadam za różem, ale ten akceptuję :D
I już nie musicie marudzić, że krótko, bo wiem to, ale takie odcinki się mi napisały na początku :P Niebawem powinny się trochę wydłużyć ;) Opowiadanie w trakcie pisania, nie wiem na ile odcinków mi to wyjdzie, ale nie szykujcie się na zbyt długi melodramat ;)
Pozdrawiam wszystkich zasuwających do szkoły ;) I przyszłych studentów, którzy zażywają najdłuższych wakacji :D
No i maturzyści, trzymajcie się, spinajcie tyłki, potem będą jeszcze gorsze rzeczy - jak sesja :P
Trzymajcie się :)
P.S. Różnie się dzieje u mnie w głowie, jakbym zniknęła, to przepraszam.
Mel i Aleks są mega słodcy jak na razie^^ Heh pomimo tego, że nigdy się nie widzieli stali się przyjaciółmi- kto wie może kiedyś i kimś więcej:) Ach to były pamiętne Mistrzostwa:) Mam nadzieję, że w tym roku będzie podobnie, a chłopcy zepną tyłki i pokażą sezonowcom na co ich stać:) Dzięki za pocieszenie, że matura nie jest zła hahaha. Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńPilnuj głowy i nie znikaj!
OdpowiedzUsuńMyślisz, że będzie powtórka z rozrywki i zdobędziemy medal w Dani? Sezon 2011 był podobny - kiepska gra też była:(.
Aleksandar jest taki uroczy, aż mnie zemdliło hehheh:)
I Satany wygrały :P Petycja, no no no :D ciekawe ile podpisów zebrał pod nią :)No a Aśka to naprawdę adwokat diabła :D znaczy tego:P Satana :D nooo i ten :D Jakoś nie mam głowy do pisania czegoś co by się do publikowania nadało :D Pozderki ;*
OdpowiedzUsuńTo były tak strasznie fajne Mistrzostwa, lubię je wspominać, choć prawie sobie skręciłam kostkę po tym brązie. :D
OdpowiedzUsuńJak już Aleksandar prosi o numer i pisze jej, że jest bliską osobą na niego, to coś jest na rzeczy :PP
Woow xD Jak ja czekałam na ten moment, żeby on poprosił o ten numer! Bo kto to widział, żeby na skype pisać wiadomości, a nie rozmawiać! ^^
OdpowiedzUsuńNie wiedzieć czemu, byłam przekonana, że opisujesz tegoroczne Mistrzostwa. Widać, że szkoła zakręciła mi w głowie, bo gubię się we wszystkim. Ale ogarnęłam :)
Znajomość Mel i Alka rozwija się prawidłowo, a w niedalekiej przyszłości przewiduję gwałtowne ocieplenie, spowodowane zapewne majątkiem wydanym na rozmowy telefoniczne :D Dobrze, dobrze...
Aśka nie marudzi. Satan odwdzięczy się za korzystanie z usług adwokackich i jeszcze podeśle jej kolegę.
Pozdrawia cieplutko tegoroczna maturzystka i dziękuje za mentalnego kopniaka w dupę :*
Anna.
/releve-moi/
Te ich maile są takie urocze :)
OdpowiedzUsuńA znajomość coraz bardziej się rozwija...;> I prawidłowo. Widać, że jest dla niego ważna. A może być jeszcze lepiej :D
Jakie te ich wiadomości są słodkie, widać, że mimo dzielących ich kilometrów są dla siebie ważni, mają w sobie oparcie, a poproszenie o numer telefonu był kolejnym, ważny krok. Już się nie mogę doczekać ich pierwszej telefonicznej rozmowy! :D
OdpowiedzUsuńKochana nie znikaj nam, nie znikaj! Bo naślę na Ciebie Bąka! :D Do następnego :*
Czytam te ich wspólne relacje z tego co sie na tych mistrzostwach dzieje/działo i zdałam sobie sprawę że czuję się jakby to było wczoraj a nie dwa lata temu. Widać ze miedzy nimi mimo tego że konwersują tylko przez internet pojawiła się bardzo zażyła relacja, naprawdę fajnie się to odbiera i czyta z uśmiechem, a Asia i jej wstawki jak próbuje dogryźć Mel jeszcze bardziej to urozmaica :)
OdpowiedzUsuńFajna jest ta ich internetowa znajomość. Kurcze, ale byłyby jaja, gdyby Mel załatwiła kontakt Aśce z Kurkiem. Ta by piszczała jak nic :D ach...i dzięki za pozdrowienia :D nauka dopiero od października :p
OdpowiedzUsuńPS. Kiedy będzie coś nowego na 'Prawdziwa miłość zaczyna się....'?
Ani się waż znikać, bo zrobisz taką głupotę jak ja kilka dni temu. :*
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mi się podoba ta znajomość między Melą a Aleksem. Widać, że te pisanie z dnia na dzień cieszy się coraz większą popularnością, widać, że obojgu zaczyna zależeć. Bo jeśliby nie zależało, to on nie dzieliłby się z nią radością, a ona nie wyprorokowałaby mu wyjścia na parkiet choć w jednym secie. No i jeszcze teraz numer telefonu - słodziutko! :D
Kurde, mam nadzieję, że nasi się tak będą cieszyć za ten niedługi okres czasu, obojętnie z jakiego medalu. :D
Pozdrawiam :*