piątek, 31 października 2014

- eighteen -


Najgorsze, co mógł zrobić, to znów pozbawić się kontaktu z Melanią. Tylko on był tak zdolny! Żałośnie patrzył na milczący telefon. Do Polki nie docierały SMS-y, telefon chyba wyłączyła, brak możliwości kontaktu. Denerwował się tą sytuacją, bo przecież chciał wyjaśnić, naprawić, przeprosić.

Na szczęście na boisku wszystko w ich drużynie grało i rozpoczęli grudzień wygraną 3:1 nad Egiptem. Może nie byli idealnym zespołem, ale dało się z nich coś wycisnąć. Zasługiwali na awans z pewnością, tak jak mówiła szatynka, o której Serb miał słabość.

Cierpliwie zniósł wizytę u fizjoterapeuty. Pozwolił się wymasować i „naprawić”. Potem bawił się telefonem na przemian z przeglądaniem Internetu i zerkaniem na telewizor. Prawie spadł z łóżka, gdy usłyszał sygnał przychodzącej wiadomości. Jeszcze większy szok wywarła na nim treść i nadawca.
_ _ _

Bardzo możliwe, iż odrobinę odleciałam w tamtej chwili, bo lada moment i znajdowałam się gdzieś zupełnie indziej. Byłoby bardzo, ale to bardzo miło, gdyby ktoś mi cokolwiek wyjaśnił, naprawdę. Spróbowałam się wyprostować na łóżku, ale jakoś nie bardzo mi to wyszło.

- To nie twoje łoże małżeńskie z domu, więc bez szalonych manewrów – usłyszałam głos rodzicielki.
- Co ja tu robię? – spytałam, mrużąc oczy przed jasnym światłem.
- Leżysz. Cieszę się, że się obudziłaś. – Ucałowała moje czoło – Jak się czujesz? Boli cię coś?
- Eee… Wszystko? – mruknęłam bez przekonania.

Na tą chwilę byłam ogromnie zdezorientowana. Niewiele mogłam sobie przypomnieć. Nie potrafiłam połączyć ze sobą pewnych faktów.

- Poczekaj, zawołam kogoś – odparła mama, wychodząc z pomieszczenia.

 Niedługo potem zjawiła się w towarzystwie lekarza w białym kitlu.

- Dzień dobry, jak się pani czuje? – spytał uprzejmie.
- Niezbyt dobrze. Coś mi jest?
- Jeszcze wczoraj zrobiliśmy pani USG klatki piersiowej i tomografię głowy. Stwierdziliśmy dwa złamane żebra i wstrząśnienie mózgu.

Z niedowierzaniem wysłuchiwałam diagnozy. Skąd to wszystko u mnie?

- Ale ja tylko biegałam… - zaczęłam.
- I potrącił panią samochód – skończył za mnie mężczyzna. – Dobrze, że tylko tak to się skończyło a nie gorzej. Odradzałbym słuchawki na drogach uczęszczanych przez samochody.

Potarłam twarz dłońmi, próbując to wszystko połączyć. Możliwe, że nie zauważyłam auta? Biedny kierowca, wpakowałam mu się na maskę. Znowu tworzyłam same kłopoty.

- Długo mam tu zostać?
- Doradzałbym jeszcze kilka dni. Do Mikołajek co najmniej – odpowiedział doktor.
- Będę mogła obejrzeć mecze? – spytałam, spoglądając na telewizor.
Mężczyzna spojrzał pytająco na moją mamę.
- Córka ogląda siatkówkę. Odbywa się Puchar Świata, a raczej już kończy – wytłumaczyła.
- Aaa. Niestety nie mamy tu zbyt wielu kanałów. – Rozłożył bezradnie ręce.
- No trudno. – Uśmiechnęłam się krzywo. – Dziękuję.

Już myślałam, że ominą mnie najważniejsze mecze, ale chyba za szybko się poddałam. Mamę odesłałam do domu, żeby nie marnowała przy mnie całego dnia. Odbyłam też rozmowę telefoniczną z tatą, który bardzo się zmartwił moim wypadkiem. Musiałam go uspokoić, że jeszcze nie umieram i go trochę pomęczę na tym świecie.

Wracając do siatkówki. Koło południa zafundował sobie drzemkę, odnalazłszy w końcu dogodną pozycję. Wszystko przerwało ciche pukanie, czyli nie personel.

- Proszę.
- Cześć. – Nieśmiało wyglądająca zza drzwi czarna czupryna momentalnie przyprawiła mnie o uśmiech.
- Co ty tu robisz? – spytałam.
- Jak to? Nie ma cię w domu, w szkole,  a twoja mama serwuje mi takie rewelacje. Dziewczyno, tak się przestraszyłam! - Przylgnęła do mnie lekko, obejmując rękami za szyję. – Naprawdę, przestraszyłaś mnie. Mówiłam, że to bieganie, to zły pomysł. Chciałaś się wykończyć? Mam nadzieję, że nie zrobiłaś tego specjalnie.
- Co ty, czysty wypadek, Asia… - Spojrzałam na nią smutno.
- Już dobrze, przepraszam. Po prostu nic nie wiedziałam, a wyobraźnia działa – tłumaczyła.
- Kochana jesteś. A ty nie w szkole albo na meczu?
- Co ty, skończyliśmy wcześniej, więc pozwoliłam sobie… - Zaczęła grzebać w torbie, by wyciągnąć z niej swojego laptopa.
- Targałaś tu to?
- Nie bój się. Obejrzymy wszystko razem. – Uśmiechnęła się, uruchamiając sprzęt i szukając transmisji.
- Jesteś niemożliwa. Myślałam, że tu będę leżeć plackiem. – Pokręciłam głową.
- A gdzie tam. Kibicujemy, bo przyda ci się trochę emocji. Strasznie blada jesteś – wytknęła mi.
- Zdaje ci się. To przez ten szpital. – Machnęłam ręką.


Hmmm… Wypadałoby ograć Włochów w odwecie za Serbię albo coś. Oni mieli zdecydowanie mniejszą szansę na awans niż my, bo ja już wyczuwałam podium. Jeśli wygrana pozbawi kogoś kwalifikacji, to czemu mamy odpuszczać? My też chcieliśmy tam jechać.

Po dwóch setach nie mogłam patrzeć na przeciwnika. Kto im pozwolił nas tak ogrywać? Chyba jednak nikt. Nasi zawodnicy w końcu odpalili swoją grę i przypomnieli kolegom z południa maksymę o nie wygrywaniu przy 2:0.

Tak bardzo się cieszyłam z tego obrotu spraw. Podnieśli się, potrafili postawić swoje warunki i wygrać. Cała batalia została okraszona małą utarczką Kubiak-Travica pod siatką. Nikt z postronnych nie wiedział, o co chodzi, ale sami zainteresowani na pewno. Obawiałam się jakichś rękoczynów lub innych potyczek, ale wszystko zostało opanowane. Oczywiście w obronie każdego rzucili się na pomoc koledzy, więc mogło się to różnie skończyć.

- Ja nie mogę, jeszcze punkt do pewnego awansu! Rozumiesz? Czyż oni nie są fantastyczni? – Szturchnęła mnie Stałecka.
- Oczywiście, ze są. Mam nadzieję, że się gdzieś w szatniach nie pobiją z Włochami. – Uśmiechnęłam się.
- Nie na darmo Kurek taki nabity – zażartowała.
- Co tam u niego?
- A nic nowego nie wiem. Dopiero coś mogę mu napisać ewentualnie – odpowiedziała dziewczyna.
- Pogratuluj mu koniecznie.
- A ty pogratulowałaś Aleksowi? Wygrał z Egiptem – spytała zaczepnie.
- Nie, bo nawet nie wiedziałam co i jak. Od razu uprzedzę inne pytanie. O szpitalu też mu nie powiedziałam, bo to mu niepotrzebne – powiedziałam wszystko, co zapewne chciała wiedzieć.
- Mel, przecież jesteście jak przyjaciele, więc się informuje o takich rzeczach – westchnęła.
- A proszę cię, nie musi się już tak o mnie zamartwiać, phi. Więc doradzam ci nie kombinować niczego, bo to i tak bez sensu. Niech sobie skończy turniej.

_ _ _


Milczeć w takich sytuacjach nie potrafiła nigdy. Domyślała się, że Aleksandar na pewno telefonował do jej przyjaciółki. Zachowanie jak u obrażonego przedszkolaka coraz bardziej przypominało reakcje Melanii. Nerwowo dreptał po swoim pokoju z telefonem w ręce.

„Gratulacje dla całej drużyny! Byliście fantastyczni. Misiek cały?”
„Dziękujemy bardzo :) Same ciężkie mecze teraz, ale jesteśmy tak blisko… Cały i zdrowy :)”
„Trzymamy kciuki dalej :) Inaczej niż dobrze, nie może być :) Odzywał się do ciebie Aleks?”
„Fantastyczny doping to fantastyczne wyniki ;) Trochę go uspakajałem z grą i Melanią. Czemu pytasz?”
„Takie gadki to na wywiady zostaw :p Nie chciałam, żeby się przejmował, ale ona teraz jest w szpitalu.”
„Wymyślę coś nowego :) Co się stało? On nie wie?”
„A jak sądzisz? Oczywiście, że nie -.- „
„Co za ludzie. I my ich musimy ratować :p”
„Z pożytkiem dla wszystkich ;-)”
„Zamawiam ciebie na partnerkę na ich wesele :-D”
„Słoneczko w Japonii przygrzało?”
„Lepszego partnera nie znajdziesz ;-)”

Ze strony przyjmującego zawsze mogła liczyć na poprawę humoru. Obojętnie o czym by nie pisali, wszystko kończyło się w żartobliwym tonie. Przynajmniej Bartosz nie zamulał przed meczami i nie zjadały go nerwy.

Joasia tłumaczyła sobie, że taki facet zawsze ma dużo znajomych, koleżanek i na pewno każdą traktuje równie uprzejmie. Po prostu potrafił, jeśli tylko mu zależało, zjednywać sobie ludzi. Domyśliła się, że z każdym powrotem jego do domu zapanowywało rodzinne święto. Gdyby nie miał młodszego brata, to kompletnie by go wszyscy rozpieszczali, a tak to część rodzinnej troskliwości zgarniał Kuba.

Kolejne dni zorganizowała tak, by odwiedzać Melanię w okolicach godzin meczowych. Cieszyła się, że chociaż w taki sposób mogła przysłużyć się przyjaciółce. Stałecka martwiła się jej stanem zarówno fizycznym i psychicznym. Może nie byłoby tego całego wypadku, gdyby szatynka nie ubzdurała sobie konieczności schudnięcia. W ćwiczeniu nie ma nic złego, ale trzeba zachować rozwagę i, jak się okazało, ostrożność.

_ _ _


„Przysięgnij, że się nie zdenerwujesz i skończysz Puchar w takiej świetnej formie jak teraz. Piszę to do ciebie w tajemnicy na razie. Melania trafiła do szpitala i dlatego się nie odzywa.”

Ale jak to Bartek się dowiedział, a on nie? Pewnie od tej koleżanki. Mimo wszystko, nie zasłużył na krótkiego SMS od Polki? Oczywiście, że się martwił o jej zdrowie. Chyba utrzymywali na tyle dobrą znajomość , by miał prawo wiedzieć, co się z dziewczyną dzieje.

„Nic mi nie napisała… Jest przytomna? Jak poważne to jest?”

A co jeśli była w śpiączce? Przecież Kurek nie napisał, czemu ona tam leży. Coraz bardziej podnosiło się mu ciśnienie. Bruneta przerażała jego własna niewiedza. Obiecał sobie, że jeśli wszystko pójdzie w porządku, to koniecznie ją odwiedzi. Obojętnie gdzie, w domu czy w szpitalu.

Zależało mu na niej? A nawet jeśli, to nie mogli mu zabronić niczego odnośnie Melanii. Sami mu ją podsunęli do pomocy. Gdyby Polka okazała się niemiła, dziwna, natarczywa albo wykazywałaby inne negatywne cechy, nie zżyłby się z nią aż tak. Może nadawali na podobnych falach, skoro czuł się przy szatynce swobodnie. „Przy” znaczyło w jego przypadku dziewczynę po drugiej stronie telefonu lub komputera.

„Samochód potrącił ją podczas biegania. Nie ma poważnych obrażeń, niedługo ją wypuszczą. Obiecaj, że nie będę żałował, że ci dałem znać.”
„Co ty, Bartek. Jestem bardzo, ale to bardzo wdzięczny. Będę jeszcze potrzebował w tej sprawie twojej pomocy :)”
„Bylebyśmy nie oberwali od dziewczyn ;)”

Jeszcze kilka razy próbował dodzwonić się do Melanii, ale bezskutecznie. Bardzo nie lubił być ignorowany. Zwłaszcza znienacka. Skoro tej sprawy nie rozwiąże już na wyjeździe, to należało się przygotować na działanie w Polsce. Westchnął głęboko kilka razy, układając w głowie misterny plan. W końcu rzeczy najlepiej załatwia się twarzą w twarz.

_ _ _


Wcale się nie dziwiłam szalonej radości moich rodaków na parkiecie w Tokio. Wygrali dwa pierwsze sety z Brazylią. Wygrali awans! Polecimy do Londynu! Jedynym minusem tej sytuacji był chyba brak koncentracji na dalszą część meczu. Kanarki doprowadziły do tie-breaka, a my straciliśmy szansę na przysłowiowe dobicie ostatniego gwoździa do ich trumny.

Również piątego seta doczekaliśmy się w ostatnim starciu polskich siatkarzy na japońskiej ziemi. Już oficjalnie był to pojedynek o pierwsze miejsce, o zwycięstwo w Pucharze Świata. Niestety i tym razem to po naszej stronie znalazła się „2”. Celem było podium i to zostało wywalczone.

Euforia moja i Joanny zwabiała nieraz do sali dyżurujące pielęgniarki. Jak można być cicho w takich chwilach? Każdy, kto kibicuje całym sercem, zrozumie te emocje. Nie przeszkadzał mi nawet lekki ból w klatce piersiowej. Moje pokiereszowane wnętrzności dawały o sobie znać w różnych momentach.

Panowie masakrowali wręczane im pamp erki, ciesząc się do kamer i siebie nawzajem. Marcin, El capitano, został dodatkowo najlepiej blokującym całego turnieju. Dzień pełen radości.

Serbowie wygrali swoje ostatnie spotkania z Chinami i USA, ostatecznie plasując się na 8 pozycji. Mimo wszystko byłam zdania, że i tak nie zabraknie ich na Igrzyskach Olimpijskich. Stałecka zafundowała mi rundę po zdjęciach meczowych Aleksandara. Nie poskutkowało mrożenie jej wzrokiem.

- Napisałabyś mu coś miłego, to nie – prychnęła.
- Żeby mi odpisał, że go wcale nie rozumiem? Dzięki. – Zamknęłam kartę przeglądarki z jego podobizną.
- Przesadzasz. Jakoś nigdy wcześniej ci tego nie wytknął.
- Może mu się coś odmieniło? Nie zamierzam słuchać podejrzanych wyjaśnień – odparłam.
- Już raz z nim zrywałaś kontakt. Na pewno powtórki z rozrywki mu się nie spodoba.  – Spojrzała na mnie surowo brunetka. – Z innej beczki, to Ulka chce cię odwiedzić.
- Ta od Bąkiewicza? Masz z nią kontakt? – zdumiałam się na takie rewelacje.
- Tak się jakoś dogadałyśmy  w sieci. Będziemy miały z kim siedzieć na meczach – mrugnęła.
- Wydawała się bardzo sympatyczna. Możesz ją przyprowadzić, jak chce oglądać chorego ludzia w szpitalu. – Uśmiechnęłam się nieznacznie.
- Chyba, że wcześniej to ciebie stąd wypuszczą, niż my się wybierzemy – stwierdziła Asia w zamyśleniu.
- To mi chyba nie grozi. Mówili, że do końca tygodnia, a potem i tak leżakowanie w domu. – Przewróciłam oczami.
- Zapewnię ci atrakcje. Będziemy razem nadrabiać twoje zaległości. – Wyszczerzyła się do mnie.

- Niech okażą wyrozumiałość choremu człowiekowi.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _


Here we go again ;)

Rozkręca się, nieprawdaż? :) Postaram się zbyt długo nie trzymać w niepewności.
Nie krzyczcie na autorkę, bo nikomu głowa nie odpadła :P

Mała informacja. Reaktywuję "Miłość w kapeluszu". Pomału wrzucę tam, co już kiedyś powstało, a potem zajmę się dokończeniem tej historii ;) Cieszycie się?

Zajrzyjcie trochę niżej pod notkę, mała niespodzianka xD

Też was uwielbiam!

5 komentarzy:

  1. Tęskniłam za nimi bardzo! Choć za stan Mely powinnaś oberwać. Co Ci przyszło do głowy, hmm? Na ułaskawienie możesz liczyć tylko dlatego, że Alex zdaje się być tym wypadkiem bardzo poruszony i zapewne zrobi wszystko, żeby się z nią w końcu spotkać i zatroszczyć jak należy.
    Dobrze, że u Aśki i Bartosza wszystko idzie dobrze. Od zawsze wiadomo, że praca w grupach scala ludzi. Oby pomoc, jaką okazują naszym nieświadomym zakochańcom, pomogła także im :)
    Ściskam i całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale lubisz kombinować masakra! Mam nadzieję, że oni jak się spotkają to się nie pozabijają.. Jedno "lubi" drugie, bez względu na wygląd itp. to Mel się chce zmieniać. Niech zrozumie, że Aleks lubi ją za to jaka jest:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że Melanii nic poważnego się nie stało :) Na przyszłość będzie pamiętała, żeby nie zakładać słuchawek, bo może to się skończyć gorzej niż teraz. Sił na kibicowanie jej wystarczyło i to najważniejsze :D Polacy zdobyli drugie miejsce, awansowali na Igrzyska... Czego chcieć więcej? Ano porozumienia między Mel, a Aleksem! No, aż żal na nich patrzeć, oboje się męczą. Oby Aleks był tak zdeterminowany jak był do tej pory i żeby dążył do spotkania z dziewczyną :)
    U Asi i Bartka wszystko gra, także jest git :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Melania przesadza. Nie musiała mu pisać, że jest w szpitalu ale chociaż znak życia mogła dać. Co za uparta bestia z niej. Normalnie mi ciśnienie przez nią skoczyło!

    OdpowiedzUsuń