Najgorsze, co mógł zrobić, to
znów pozbawić się kontaktu z Melanią. Tylko on był tak zdolny! Żałośnie patrzył
na milczący telefon. Do Polki nie docierały SMS-y, telefon chyba wyłączyła,
brak możliwości kontaktu. Denerwował się tą sytuacją, bo przecież chciał
wyjaśnić, naprawić, przeprosić.
Na szczęście na boisku wszystko w
ich drużynie grało i rozpoczęli grudzień wygraną 3:1 nad Egiptem. Może nie byli
idealnym zespołem, ale dało się z nich coś wycisnąć. Zasługiwali na awans z
pewnością, tak jak mówiła szatynka, o której Serb miał słabość.
Cierpliwie zniósł wizytę u
fizjoterapeuty. Pozwolił się wymasować i „naprawić”. Potem bawił się telefonem
na przemian z przeglądaniem Internetu i zerkaniem na telewizor. Prawie spadł z
łóżka, gdy usłyszał sygnał przychodzącej wiadomości. Jeszcze większy szok
wywarła na nim treść i nadawca.
_ _ _
Bardzo możliwe, iż odrobinę
odleciałam w tamtej chwili, bo lada moment i znajdowałam się gdzieś zupełnie
indziej. Byłoby bardzo, ale to bardzo miło, gdyby ktoś mi cokolwiek wyjaśnił,
naprawdę. Spróbowałam się wyprostować na łóżku, ale jakoś nie bardzo mi to
wyszło.
- To nie twoje łoże małżeńskie z
domu, więc bez szalonych manewrów – usłyszałam głos rodzicielki.
- Co ja tu robię? – spytałam,
mrużąc oczy przed jasnym światłem.
- Leżysz. Cieszę się, że się
obudziłaś. – Ucałowała moje czoło – Jak się czujesz? Boli cię coś?
- Eee… Wszystko? – mruknęłam bez
przekonania.
Na tą chwilę byłam ogromnie
zdezorientowana. Niewiele mogłam sobie przypomnieć. Nie potrafiłam połączyć ze
sobą pewnych faktów.
- Poczekaj, zawołam kogoś –
odparła mama, wychodząc z pomieszczenia.
Niedługo potem zjawiła się w towarzystwie
lekarza w białym kitlu.
- Dzień dobry, jak się pani
czuje? – spytał uprzejmie.
- Niezbyt dobrze. Coś mi jest?
- Jeszcze wczoraj zrobiliśmy pani
USG klatki piersiowej i tomografię głowy. Stwierdziliśmy dwa złamane żebra i
wstrząśnienie mózgu.
Z niedowierzaniem wysłuchiwałam
diagnozy. Skąd to wszystko u mnie?
- Ale ja tylko biegałam… -
zaczęłam.
- I potrącił panią samochód –
skończył za mnie mężczyzna. – Dobrze, że tylko tak to się skończyło a nie
gorzej. Odradzałbym słuchawki na drogach uczęszczanych przez samochody.
Potarłam twarz dłońmi, próbując
to wszystko połączyć. Możliwe, że nie zauważyłam auta? Biedny kierowca,
wpakowałam mu się na maskę. Znowu tworzyłam same kłopoty.
- Długo mam tu zostać?
- Doradzałbym jeszcze kilka dni.
Do Mikołajek co najmniej – odpowiedział doktor.
- Będę mogła obejrzeć mecze? –
spytałam, spoglądając na telewizor.
Mężczyzna spojrzał pytająco na
moją mamę.
- Córka ogląda siatkówkę. Odbywa
się Puchar Świata, a raczej już kończy – wytłumaczyła.
- Aaa. Niestety nie mamy tu zbyt
wielu kanałów. – Rozłożył bezradnie ręce.
- No trudno. – Uśmiechnęłam się
krzywo. – Dziękuję.
Już myślałam, że ominą mnie najważniejsze
mecze, ale chyba za szybko się poddałam. Mamę odesłałam do domu, żeby nie
marnowała przy mnie całego dnia. Odbyłam też rozmowę telefoniczną z tatą, który
bardzo się zmartwił moim wypadkiem. Musiałam go uspokoić, że jeszcze nie
umieram i go trochę pomęczę na tym świecie.
Wracając do siatkówki. Koło
południa zafundował sobie drzemkę, odnalazłszy w końcu dogodną pozycję.
Wszystko przerwało ciche pukanie, czyli nie personel.
- Proszę.
- Cześć. – Nieśmiało wyglądająca
zza drzwi czarna czupryna momentalnie przyprawiła mnie o uśmiech.
- Co ty tu robisz? – spytałam.
- Jak to? Nie ma cię w domu, w
szkole, a twoja mama serwuje mi takie
rewelacje. Dziewczyno, tak się przestraszyłam! - Przylgnęła do mnie lekko,
obejmując rękami za szyję. – Naprawdę, przestraszyłaś mnie. Mówiłam, że to
bieganie, to zły pomysł. Chciałaś się wykończyć? Mam nadzieję, że nie zrobiłaś
tego specjalnie.
- Co ty, czysty wypadek, Asia… -
Spojrzałam na nią smutno.
- Już dobrze, przepraszam. Po
prostu nic nie wiedziałam, a wyobraźnia działa – tłumaczyła.
- Kochana jesteś. A ty nie w
szkole albo na meczu?
- Co ty, skończyliśmy wcześniej,
więc pozwoliłam sobie… - Zaczęła grzebać w torbie, by wyciągnąć z niej swojego
laptopa.
- Targałaś tu to?
- Nie bój się. Obejrzymy wszystko
razem. – Uśmiechnęła się, uruchamiając sprzęt i szukając transmisji.
- Jesteś niemożliwa. Myślałam, że
tu będę leżeć plackiem. – Pokręciłam głową.
- A gdzie tam. Kibicujemy, bo
przyda ci się trochę emocji. Strasznie blada jesteś – wytknęła mi.
- Zdaje ci się. To przez ten
szpital. – Machnęłam ręką.
Hmmm… Wypadałoby ograć Włochów w
odwecie za Serbię albo coś. Oni mieli zdecydowanie mniejszą szansę na awans niż
my, bo ja już wyczuwałam podium. Jeśli wygrana pozbawi kogoś kwalifikacji, to
czemu mamy odpuszczać? My też chcieliśmy tam jechać.
Po dwóch setach nie mogłam
patrzeć na przeciwnika. Kto im pozwolił nas tak ogrywać? Chyba jednak nikt.
Nasi zawodnicy w końcu odpalili swoją grę i przypomnieli kolegom z południa
maksymę o nie wygrywaniu przy 2:0.
Tak bardzo się cieszyłam z tego
obrotu spraw. Podnieśli się, potrafili postawić swoje warunki i wygrać. Cała
batalia została okraszona małą utarczką Kubiak-Travica pod siatką. Nikt z
postronnych nie wiedział, o co chodzi, ale sami zainteresowani na pewno.
Obawiałam się jakichś rękoczynów lub innych potyczek, ale wszystko zostało
opanowane. Oczywiście w obronie każdego rzucili się na pomoc koledzy, więc
mogło się to różnie skończyć.
- Ja nie mogę, jeszcze punkt do
pewnego awansu! Rozumiesz? Czyż oni nie są fantastyczni? – Szturchnęła mnie
Stałecka.
- Oczywiście, ze są. Mam
nadzieję, że się gdzieś w szatniach nie pobiją z Włochami. – Uśmiechnęłam się.
- Nie na darmo Kurek taki nabity
– zażartowała.
- Co tam u niego?
- A nic nowego nie wiem. Dopiero
coś mogę mu napisać ewentualnie – odpowiedziała dziewczyna.
- Pogratuluj mu koniecznie.
- A ty pogratulowałaś Aleksowi?
Wygrał z Egiptem – spytała zaczepnie.
- Nie, bo nawet nie wiedziałam co
i jak. Od razu uprzedzę inne pytanie. O szpitalu też mu nie powiedziałam, bo to
mu niepotrzebne – powiedziałam wszystko, co zapewne chciała wiedzieć.
- Mel, przecież jesteście jak
przyjaciele, więc się informuje o takich rzeczach – westchnęła.
- A proszę cię, nie musi się już
tak o mnie zamartwiać, phi. Więc doradzam ci nie kombinować niczego, bo to i
tak bez sensu. Niech sobie skończy turniej.
_ _ _
Milczeć w takich sytuacjach nie
potrafiła nigdy. Domyślała się, że Aleksandar na pewno telefonował do jej
przyjaciółki. Zachowanie jak u obrażonego przedszkolaka coraz bardziej
przypominało reakcje Melanii. Nerwowo dreptał po swoim pokoju z telefonem w
ręce.
„Gratulacje dla całej drużyny!
Byliście fantastyczni. Misiek cały?”
„Dziękujemy bardzo :) Same ciężkie mecze teraz, ale jesteśmy tak blisko…
Cały i zdrowy :)”
„Trzymamy kciuki dalej :) Inaczej
niż dobrze, nie może być :) Odzywał się do ciebie Aleks?”
„Fantastyczny doping to fantastyczne wyniki ;) Trochę go uspakajałem z
grą i Melanią. Czemu pytasz?”
„Takie gadki to na wywiady zostaw
:p Nie chciałam, żeby się przejmował, ale ona teraz jest w szpitalu.”
„Wymyślę coś nowego :) Co się stało? On nie wie?”
„A jak sądzisz? Oczywiście, że nie
-.- „
„Co za ludzie. I my ich musimy ratować :p”
„Z pożytkiem dla wszystkich ;-)”
„Zamawiam ciebie na partnerkę na ich wesele :-D”
„Słoneczko w Japonii przygrzało?”
„Lepszego partnera nie znajdziesz ;-)”
Ze strony przyjmującego zawsze
mogła liczyć na poprawę humoru. Obojętnie o czym by nie pisali, wszystko
kończyło się w żartobliwym tonie. Przynajmniej Bartosz nie zamulał przed
meczami i nie zjadały go nerwy.
Joasia tłumaczyła sobie, że taki
facet zawsze ma dużo znajomych, koleżanek i na pewno każdą traktuje równie
uprzejmie. Po prostu potrafił, jeśli tylko mu zależało, zjednywać sobie ludzi.
Domyśliła się, że z każdym powrotem jego do domu zapanowywało rodzinne święto.
Gdyby nie miał młodszego brata, to kompletnie by go wszyscy rozpieszczali, a
tak to część rodzinnej troskliwości zgarniał Kuba.
Kolejne dni zorganizowała tak, by
odwiedzać Melanię w okolicach godzin meczowych. Cieszyła się, że chociaż w taki
sposób mogła przysłużyć się przyjaciółce. Stałecka martwiła się jej stanem
zarówno fizycznym i psychicznym. Może nie byłoby tego całego wypadku, gdyby
szatynka nie ubzdurała sobie konieczności schudnięcia. W ćwiczeniu nie ma nic
złego, ale trzeba zachować rozwagę i, jak się okazało, ostrożność.
_ _ _
„Przysięgnij, że się nie zdenerwujesz i skończysz Puchar w takiej
świetnej formie jak teraz. Piszę to do ciebie w tajemnicy na razie. Melania
trafiła do szpitala i dlatego się nie odzywa.”
Ale jak to Bartek się dowiedział,
a on nie? Pewnie od tej koleżanki. Mimo wszystko, nie zasłużył na krótkiego SMS
od Polki? Oczywiście, że się martwił o jej zdrowie. Chyba utrzymywali na tyle
dobrą znajomość , by miał prawo wiedzieć, co się z dziewczyną dzieje.
„Nic mi nie napisała… Jest przytomna?
Jak poważne to jest?”
A co jeśli była w śpiączce?
Przecież Kurek nie napisał, czemu ona tam leży. Coraz bardziej podnosiło się mu
ciśnienie. Bruneta przerażała jego własna niewiedza. Obiecał sobie, że jeśli
wszystko pójdzie w porządku, to koniecznie ją odwiedzi. Obojętnie gdzie, w domu
czy w szpitalu.
Zależało mu na niej? A nawet
jeśli, to nie mogli mu zabronić niczego odnośnie Melanii. Sami mu ją podsunęli
do pomocy. Gdyby Polka okazała się niemiła, dziwna, natarczywa albo
wykazywałaby inne negatywne cechy, nie zżyłby się z nią aż tak. Może nadawali
na podobnych falach, skoro czuł się przy szatynce swobodnie. „Przy” znaczyło w
jego przypadku dziewczynę po drugiej stronie telefonu lub komputera.
„Samochód potrącił ją podczas biegania. Nie ma poważnych obrażeń,
niedługo ją wypuszczą. Obiecaj, że nie będę żałował, że ci dałem znać.”
„Co ty, Bartek. Jestem bardzo, ale
to bardzo wdzięczny. Będę jeszcze potrzebował w tej sprawie twojej pomocy :)”
„Bylebyśmy nie oberwali od dziewczyn ;)”
Jeszcze kilka razy próbował
dodzwonić się do Melanii, ale bezskutecznie. Bardzo nie lubił być ignorowany.
Zwłaszcza znienacka. Skoro tej sprawy nie rozwiąże już na wyjeździe, to
należało się przygotować na działanie w Polsce. Westchnął głęboko kilka razy,
układając w głowie misterny plan. W końcu rzeczy najlepiej załatwia się twarzą
w twarz.
_ _ _
Wcale się nie dziwiłam szalonej
radości moich rodaków na parkiecie w Tokio. Wygrali dwa pierwsze sety z
Brazylią. Wygrali awans! Polecimy do Londynu! Jedynym minusem tej sytuacji był
chyba brak koncentracji na dalszą część meczu. Kanarki doprowadziły do
tie-breaka, a my straciliśmy szansę na przysłowiowe dobicie ostatniego gwoździa
do ich trumny.
Również piątego seta doczekaliśmy
się w ostatnim starciu polskich siatkarzy na japońskiej ziemi. Już oficjalnie
był to pojedynek o pierwsze miejsce, o zwycięstwo w Pucharze Świata. Niestety i
tym razem to po naszej stronie znalazła się „2”. Celem było podium i to zostało
wywalczone.
Euforia moja i Joanny zwabiała
nieraz do sali dyżurujące pielęgniarki. Jak można być cicho w takich chwilach?
Każdy, kto kibicuje całym sercem, zrozumie te emocje. Nie przeszkadzał mi nawet
lekki ból w klatce piersiowej. Moje pokiereszowane wnętrzności dawały o sobie
znać w różnych momentach.
Panowie masakrowali wręczane im pamp
erki, ciesząc się do kamer i siebie nawzajem. Marcin, El capitano, został
dodatkowo najlepiej blokującym całego turnieju. Dzień pełen radości.
Serbowie wygrali swoje ostatnie
spotkania z Chinami i USA, ostatecznie plasując się na 8 pozycji. Mimo wszystko
byłam zdania, że i tak nie zabraknie ich na Igrzyskach Olimpijskich. Stałecka
zafundowała mi rundę po zdjęciach meczowych Aleksandara. Nie poskutkowało
mrożenie jej wzrokiem.
- Napisałabyś mu coś miłego, to
nie – prychnęła.
- Żeby mi odpisał, że go wcale
nie rozumiem? Dzięki. – Zamknęłam kartę przeglądarki z jego podobizną.
- Przesadzasz. Jakoś nigdy
wcześniej ci tego nie wytknął.
- Może mu się coś odmieniło? Nie
zamierzam słuchać podejrzanych wyjaśnień – odparłam.
- Już raz z nim zrywałaś kontakt.
Na pewno powtórki z rozrywki mu się nie spodoba. – Spojrzała na mnie surowo brunetka. – Z innej
beczki, to Ulka chce cię odwiedzić.
- Ta od Bąkiewicza? Masz z nią
kontakt? – zdumiałam się na takie rewelacje.
- Tak się jakoś dogadałyśmy w sieci. Będziemy miały z kim siedzieć na
meczach – mrugnęła.
- Wydawała się bardzo
sympatyczna. Możesz ją przyprowadzić, jak chce oglądać chorego ludzia w
szpitalu. – Uśmiechnęłam się nieznacznie.
- Chyba, że wcześniej to ciebie
stąd wypuszczą, niż my się wybierzemy – stwierdziła Asia w zamyśleniu.
- To mi chyba nie grozi. Mówili,
że do końca tygodnia, a potem i tak leżakowanie w domu. – Przewróciłam oczami.
- Zapewnię ci atrakcje. Będziemy
razem nadrabiać twoje zaległości. – Wyszczerzyła się do mnie.
- Niech okażą wyrozumiałość
choremu człowiekowi.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Here we go again ;)
Rozkręca się, nieprawdaż? :) Postaram się zbyt długo nie trzymać w niepewności.
Nie krzyczcie na autorkę, bo nikomu głowa nie odpadła :P
Mała informacja. Reaktywuję "Miłość w kapeluszu". Pomału wrzucę tam, co już kiedyś powstało, a potem zajmę się dokończeniem tej historii ;) Cieszycie się?
Mała informacja. Reaktywuję "Miłość w kapeluszu". Pomału wrzucę tam, co już kiedyś powstało, a potem zajmę się dokończeniem tej historii ;) Cieszycie się?
Zajrzyjcie trochę niżej pod notkę, mała niespodzianka xD
Też was uwielbiam!