Na czas Pucharu Świata wszystkie
ligi wstrzymały rozgrywki, a skoro tylko reprezentanci wracali do swoich krajów
z powrotem, kluby szykowały się do walk o mistrzowskie tytuły. Wśród nich i
polska Plusliga.
Brunet wiercił się na swoim
miejscu w samolocie. Tyle się wydarzyło podczas jego nieobecności. Tak jak
wylatywał w konflikcie z Mely, tak też wracał. Z tym, że chodziło o coś
zupełnie innego. Nie potrafił zbyt jasno się wysławiać, co do swojej strefy emocjonalnej.
Wbrew temu, co myślała o nim teraz Polka, liczył się z jej zdaniem i doceniał
wszystko, co robiła. Dla niego.
Bartosz odrobinę wcześniej zjawił
się w kraju, a już zdążył zdobyć dla kolegi informację, iż Melania dalej
przebywa w szpitalu, a dziewczyna Michała wybiera się do niej z wizytą. Czy to
była szansa atakującego na trafienie do jego przewodniczki?
Bez wahania oddałby nawet dla
niej krew, jeśli byłoby trzeba. Aleksandar miał nadzieję, że ona jest już
bliżej wyzdrowienia. Nie chował w sobie ani gniewu, ani innej urazy. Wracał do
Bełchatowa po prostu z sercem na dłoni. Spokój zapewni mu dopiero zobaczenie na
własne oczy całej i zdrowej szatynki.
- Cześć, Michał. Miałbym sprawę –
zaczął telefoniczną rozmowę.
- Hej, nie ma cię kto odebrać? –
zaśmiał się brunet.
- Co? Nie, nie. Cupko już na mnie
czeka. Nie o to chodzi.
- Czyli jednak dzwonisz w tej
drugiej sprawie - usłyszał wesoły głos kolegi.
- Jakiej drugiej, Bąku? Ja
chciałem tylko... - Atanasijević chciał przejść do sedna sprawy.
- Zabrać się na przejażdżkę z
Ulą?
- Co? Ale jak? Skąd? – Serb
wyrzucał z siebie monosylaby.
- Proste. Kurek już ci tę podróż
załatwił – wyjaśnił Bąkiewicz. – Tylko, mamy się rozumieć, ręce przy sobie,
Młody.
- Oczywiście. Misiek, nie
podejrzewaj mnie o takie rzeczy.
- Wybacz, odruch automatyczny.
Mam nadzieję, że wszystko załatwisz, jak należy – kontynuował bełchatowianin.
- Uwierz, gorzej na pewno nie
będzie. To do zobaczenia.
Zaśmiał się cicho na myśl o
planującym wszystko Bartoszu. Chłopak bardzo zaangażował się w pomoc kumplowi z
boiska. Aleksandar miał nadzieję, że kiedyś zdoła się odwdzięczyć inaczej niż
procentowymi trunkami.
_ _ _
Nigdy tak bardzo nie marzyłam o
powrocie do swojego łóżka. Chyba mało kogo pasjonowało spędzanie długich dni w
szpitalu. Zdecydowanie gorzej bym narzekała, gdyby ominęła mnie końcówka
turnieju. Oni naprawdę nie chcieliby znosić obrażonej pacjentki jak ja. Nie
wiem, czy ktokolwiek by wtedy ze mną wytrzymał. A tak, potrafiłam wykrzesać z
siebie trochę emocji.
Pobyt w szpitalu aż tak mi doskwierał,
aż zaczęłam się uczyć z książek i nadrabiać zaległości. Może i chodziłam trochę
jak staruszka, ale musiałam się poruszać w jakikolwiek sposób. Stojaczek na
kroplówkę sprawował się całkiem nieźle w roli oparcia.
Wysiliłam się na staranniejszą
poranną toaletę, skoro dziewczyny miały mnie odwiedzić. I tak byłam zdania, że
odstraszam z kilometra wyglądem, ale same się do mnie pchały. Ostatnio nasunął
mi się wniosek, iż towarzystwo dobrze mi zrobi i odpędzi wszystkie smętne i
ponure myśli.
- Dzień dobry. Widzę, że pani
dzisiaj już na nogach – przywitał mnie lekarz na porannym obchodzie.
- Tak wyszło, dzień dobry.
- Jak samopoczucie?
- Szału nie ma, ale chyba lepiej
– odparłam z uśmiechem.
- To dobrze. Na szczęście na
jakiś czas musi sobie pani odpuścić te nocne eskapady, a osobiście doradzałbym
ich zaniechać całkowicie. – Spojrzał surowo na mnie.
- Skoro pan tak mówi.
- Tak, bo niewiele pani brakuje
do anemii – ostrzegł.
- Anemii? Przecież ja jestem
gruba – zdumiałam się.
- Pani Melanio – pokręcił głową z
dezaprobatą. – Przeforsowała pani swój organizm. Nie można tak długo ciągnąć.
- Ale.. – zaczęłam.
- Jest pani mądrą, inteligentną
dziewczyną. Proszę w każdej dziedzinie życia korzystać ze zdrowego rozsądku –
wygłosił na odchodne.
Do popołudnia obracałam w
dłoniach telefon. Spis ostatnich połączeń zawierał prawie same te nieodebrane
od atakującego. Konia z rzędem temu, kto pomógłby mi wytłumaczyć, czemu ani
razu nie wcisnęłam zielonej słuchawki. Już tak bardzo nie ściskało mnie w
środku na wspomnienie ostatniej rozmowy. Po cichu liczyłam, że on znajdzie tu
sobie wkrótce kogoś i zejdę na dalszy plan. Przyznam, nie marzyłam o czymś
takim, ale to naprawdę byłoby niezłe rozwiązanie.
Zerknęłam na godzinę na
wyświetlaczu. Zbliżała się pora odwiedzin Aśki. Miałam nadzieję, że przez to
wszystko nie skomplikowała sobie sytuacji w szkole. Zajmowanie się mną to
przecież nie priorytet. Cały czas była dla mnie dużym wsparciem. Oparłam głowę
na poduszce i przymknęłam powieki. Uznałam, że miałam chwilę na małą drzemkę.
_ _ _
Brunet poznał godzinę temu
kolejną uroczą Polkę. Partnerka jego kolegi bez problemów zajęła jego głowę
swobodną rozmową, ostrożnie wkraczając w tematy związane z Melanią. Urszula o
nic nie wypytywała. Chciała tylko zorientować się w sytuacji. On z kolei
zapewniał, że nie zamierza psuć im planów. Był gotów czekać w samochodzie
podczas babskiego spotkania.
- Nie będę cię poganiać. Najpierw
wejdziesz ty i spróbujesz odkręcić to wszystko. – Uśmiechnęła się do niego
dziewczyna.
Atmosfera zgęstniała, gdy w pojeździe
zjawiła się panna Stałecka. Atanasijević lekko się spiął, nie wiedząc, jakie
podejście ma ona do jego osoby. Po przywitaniu się zapanowała chwilowa cisza. W
dodatku Serb odkrył u młodszej brunetki
zaskoczenie na twarzy. Czyżby ona nic nie wiedziała? A to ci Kurek.
- Przepraszam, ale wprosiłem się
na ten wyjazd. – Zerknął na tylne siedzenie.
- Ja… Nie spodziewałam się.
Jedziesz tam z nami? – spytała.
- Tak. Ona nigdy nie chciała i
dalej nie będzie chcieć się spotkać, dlatego to ja muszę doprowadzić do
spotkania. Nie będę nalegał, jeśli mnie wyprosi. Po prostu za dużo się
zdarzyło, żeby rozmawiać o tym przez telefon – wyjaśnił siatkarz.
- Z tym się zgodzę – przytaknęła
Asia. – Mel biegała, żeby się zmienić, schudnąć. Może nigdy nie powiedziała
tego wprost, ale...
- Kompletnie nie mogę tego pojąć.
Nic nie mówiła - wtrącił poruszony chłopak.
- To było dla ciebie - mruknęła,
kończąc wypowiedź.
- Dla mnie? Przecież ja nie
kazałem się jej zmieniać. Nic mi w niej nie przeszkadza.
- Uważała, że taka ci się nie
spodoba i cóż. Chciała być ładna, żebyś zwrócił na nią uwagę. To po tym waszym
nieudanym spotkaniu jej odbiło – tłumaczyła przyjaciółka.
- Przepraszam, ja niczego nie
zrobiłem specjalnie. Nawet nie pomyślałem o wyglądzie. Sądziłem, że będzie się
do mnie uśmiechać, a nie ukrywać, ot co.
- Nie mogę was osądzać w tych
przygodach, bo ciebie prawie nie znam, ale z kolei Mela lubi się umartwiać i
pogarszać sytuację – westchnęła pasażerka ze smutnym uśmiechem.
- Powinnaś mnie nie lubić bo
skrzywdziłem twoją przyjaciółkę.
- Albo ona siebie. Chyba więcej
pożytku byłoby z tego, gdybyś przemówił jej do rozumu. Wygląd, uczucia, te
sprawy – stwierdziła Joanna.
- To szykuj przemowę, bo już
jesteśmy – wtrąciła Ulka.
- Dziękuję.
Spojrzał na obie swoje
towarzyszki z wdzięcznością i skierował się do wskazanej przez nie sali.
Przyspieszyło mu tętno. W końcu ją zobaczy. Po kilku miesiącach znajomości z
pewnymi przerwami. Oddychał głęboko, by zapanować nad emocjami. Żyła,
dochodziła do siebie, na co ogromnie mu ulżyło.
Pchnął delikatnie drzwi,
oddzielające go od jego przewodniczki. W pierwszej chwili zobaczył tylko
wybrzuszenie na łóżku, by potem rozpoznać w nim śpiącą dziewczynę. Po braku
reakcji z jej strony domyślił się, że spała. Chłonął ten obrazek, powoli dopasowując
sylwetkę przed oczami do tej, którą miał w głowie. Jedna i ta sama Melania.
Poruszyła się przez sen,
nieznacznie obracając się w stronę atakującego. Ten przysunął sobie taboret pod
skraj łóżka. Usiadł, mając szatynkę na wyciągnięcie ręki. Była blada, mizerna i
podłączona do kroplówki. Uleciała z niej cała pozytywna energia, którą zawsze
odczuwał. Nie powstrzymał się przed pogłaskaniem dłoni Melanii. Ujął ją w swoje
ręce i pochylając się, ostrożnie ucałował.
Gdy jego usta dotknęły jej skóry,
chłopak poczuł nikły zapach cytrusowego płynu do kąpieli. Domyślił się, że
dziewczyna nie tylko z zewnątrz była taka delikatna. Wciąż trzymał ją za rękę,
nie wiedząc czemu i na co czekając. Na dłuższe rozmyślania nie pozwoliła mu
para otwierających się niebieskich oczu, które zamrugały kilkakrotnie.
_ _ _
Nie pamiętałam, co mi się śniło,
ale wszystko było jakieś dziwne, abstrakcyjne. Budząc się, liczyłam, iż nie
przespałam dziewczyny. Może nie kontaktowałam jeszcze zbyt dobrze, ale wyczułam,
że czyjś dotyk na mojej ręce to już nie jest sen. Otwarcie oczu wcale nie
upewniło mnie w tym przekonaniu.
Znajomy brunet oblegający krzesełko,
znajome loki okalające jego twarz. Znajome oczy, tym razem lekko przestraszone.
Zapewne faktem mojej pobudki nim zdążył się odsunąć po… pocałunku? Zerknęłam na
nasze dłonie. Serb wypisz wymaluj przy moim łóżku?
I co ja miałam zrobić? Czułam się
kompletnie zaskoczona, a wszystkie pomysły na odezwanie się wydawały się
głupie.
- Witaj, Mely – powiedział cicho.
- Cześć, Aleks – wychrypiałam.
Nie tak przewidywałam nasze
pierwsze spotkanie. Ja w totalnej rozsypce na jego oczach. Ech…
- Jak się czujesz? – chłopak przerwał
chwilowe milczenie.
- Lepiej. Jak tylko żebra choć
trochę się zagoją, to mnie wypuszczą – odpowiedziałam.
- Nieźle cię pokiereszowało –
dodał.
- Przyjechałeś z Asią i Ulą? Od
nich się dowiedziałeś? – zadałam najbardziej dręczące mnie pytania.
- Tak, poniekąd. Przykro mi, że
mnie nie powiadomiłaś. Być może sobie tego nie życzyłaś, więc tym bardziej przepraszam
za pojawienie się – opowiadał brunet cichym, spokojnym i smutnym tonem.
- Nie umarłam i mi to nie grozi,
więc nic takiego – rzuciłam niedbale, na co siatkarz zmierzył mnie karcącym
spojrzeniem.
Nie potrafiłam zbyt długo patrzeć
mu w oczy, w obawie przed rozklejeniem się. Krępowała mnie jego obecność, bo
wyglądałam teraz jak kiepski strach na wróble.
- Widzę, że nie masz ochoty na
moje towarzystwo, więc ja już pójdę. – Podniósł się ze swojego miejsca.
- Nie wyganiam cię – odparłam szybko.
- Po co mam cię męczyć.
Przepraszam za to, że cię wtedy uraziłem. Musisz mi uwierzyć, że nie o to mi
chodziło. Gdybyś chciała bilety albo coś podobnego, to daj znać.
Uśmiechnął się do mnie na pożegnanie
tak, że aż ścisnęło mi serce. Wcale nie chciałam, żeby wychodził. Jak dla mnie
mógł siedzieć cały dzień, głaskać moją dłoń i co tylko chciał. Pierwsze
spotkanie potoczyło się zupełnie nie tak. Dlaczego nie mogłam go potraktować
bardziej ludzko? Przyjechał tu specjalnie dla mnie, a ja…
- Mely? Wszystko w porządku? – do
pomieszczenia zajrzała moja przyjaciółka.
- Tak, tak. Wejdźcie – zachęciłam
przybyszki.
- Co wam tak szybko poszło?
- Bo nie poszło w ogóle -
mruknęłam, odwracając twarz do okna.
Miałam ochotę się rozpłakać. Tak
po prostu ze smutku i rozczarowania sobą. Tylko utwierdziłam się w przekonaniu,
że ja i faceci to złe połączenie.
- Ej, kochana – Asia nie
ustępowała. – Możesz nam powiedzieć.
Wraz z Urszulą spoglądały na mnie
z troską. Nie wątpiłam w ich dyskrecję. Wątpiłam w siebie.
- Nie ma nawet czego opowiadać.
Chyba go spłoszyłam. Jestem beznadziejna w tych sprawach i w ogóle – jęknęłam,
tarmosząc kołdrę.
- Wyglądał bardziej na smutnego –
wtrąciła druga brunetka.
- Faktycznie nadaję się tylko
przez telefon – podsumowałam.
- Nie gniewaj się na nas. Jak
coś, to wszystko Kurek organizował – zrobiły miny zbitego psa.
- Spokojnie. Ktoś mu musiał coś
powiedzieć – uśmiechnęłam się znacząco do Joanny. – Nie jestem taka okropna.
- Czyli mam rozumieć, że widzimy
się na meczach? – spytała Ula.
- My jak najbardziej chętnie.
Tylko nie wiem, czy Mely da radę się wykurować szybko.
- Dam radę wszystko! Pojedziemy
samochodem, to praktycznie tylko na halę będę musiała dotrzeć. Nie mogę cały
czas leżeć w łóżku, helo. Poza tym chłopcy z Olsztyna też są fajni – rzuciłam zadowolona.
- Niech to tylko Skra usłyszy.
_ _ _
Mając na uwadze czekającego na
nie chłopaka, nie rozsiadywały się na zbyt długo. Dziewczynom udało się
poprawić trochę humor Ziemborowskiej. Na następne wspólne spotkanie liczyły już
poza murami szpitala. Może w innym miejscu również szatynce i brunetowi lepiej
by poszło dogadywanie się.
Gdy już cała trójka wsiadła do
samochodu, Asia zaczęła grzebać po kieszeniach.
- Coś się stało?
- Chyba zgubiłam czapkę – jęknęła
zrezygnowana.
- A nie zostawiłaś jej u Melanii?
– spytała towarzyszka.
- Może… Przepraszam za
zamieszanie. Szybko to załatwię.
- Aleks, poszedłbyś po zgubę? - Ulka
mrugnęła ukradkiem do koleżanki, zagadując atakującego.
- Pewnie. Zaraz wracam –
odpowiedział bez wahania.
- Zaczekamy.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Cześć :)
Czyż nie czekałyście na to spotkanie? Oto ono.
Czekam na wasze wrażenia, a co nieco możecie dojrzeć w zakładce "Niebawem" tuż pod notką ;)
Jeden przeniesiony odcinek na "Miłość w kapeluszu".
A tak w ogóle to oczywiście nowe historie kołują w mojej głowie. Będziecie chętne na coś nowego? :)
Trzymajcie się :*