wtorek, 31 grudnia 2013

- ten -

            - O matko, ja też tak chcę – jęknęła Aśka po mojej opowieści.
- Może kiedyś. – Uśmiechnęłam się do niej.
- Tak, oczywiście – ironizowała. – Ciekawe, skoro jaśnie wstydliwa i nieśmiała pani Melania nie zamierza się z nim spotykać i zobaczyć. Więc nie pierdziel.
- Asieńko… - zaczęłam, ale przerwała mi gestem dłoni.
- Nic mi nie mów na ten temat. Cieszę się razem z tobą seksownym głosem Kurka w słuchawce.
- Wiesz, tak mnie zaskoczył, że nie wiedziałam, co powiedzieć. Na szczęście nie zrobiłam z siebie idiotki – wyznałam.
- Co ty, jeszcze żartowałaś. Szkoda, że wam tak dobrze tylko przez telefon idzie – posmutniała brunetka.
- Kochana, bez takich. Cieszmy się tym, co jest i odróbmy tą matmę na jutro. – Wskazałam na czekające zeszyty.
- Tak swoją drogą, spytaj z czego on jest dobry, może kiedyś go wykorzystamy. – Moja przyjaciółka wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

_ _ _

                Poranek minął Serbowi w tempie sprintera. W ciągu 30 minut wykonał toaletę, zjadł śniadanie i pognał na halę. Wszystko za sprawą budzika, którego nie ustawił. Jednak jakimś cudem zdążył i zdyszany wpadł do szatni.
- Młody, co ci? Godzilla cię goniła? – zaśmiał się Winiar, po czym w drzwiach pojawił się Kurek i wszyscy ryknęli śmiechem.
Zdezorientowany szatyn nawet nie pytał, o co chodzi, tylko szybko zaczął się przebierać. Atanasijević dołączył do kolegi. Po chwili Jacek zapukał do drzwi i zawołał ich na trening.
Na rozgrzewce i grze w dwóch drużynach spędzili dobre dwie godziny. Statystycy przygotowali już materiał na odprawę taktyczną o zespole Trefla, przez co wszystkim zapachniało Plusligą. Pierwszy mecz w tym sezonie przypadał w piątek i każdy zawodnik z niecierpliwością czekał na wyjazd do Gdańska.
Aleks pełen emocji wrócił do mieszkania. Bartek, tak jak obiecał, zaprosił go dziś do siebie. Na szczęście mieszkał sam, bo dziewczyna przyjmującego nie zamierzała się sprowadzać w te rejony.
Serb odruchowo zerknął na telefon w celu sprawdzenia nowych wiadomości. Uśmiechnął się od ucha do ucha, widząc wśród nadawców imię nowej znajomej.
„Dzień dobry :) Mam nadzieję, że się nie obijałeś na treningu i cię zobaczę w Gdańsku :p”
„Jakaś ty zabawna. Prawie bym zaspał, ale dałem radę. Nie bój żaby, zabiorą mnie ;)”
„Czyli poza Kurkiem będzie na czym oko zawiesić? :P”
„Oj, moja osoba szybko ci Bartka z głowy wybije :D”

                _ _ _

Pierwsze spostrzeżenie ogólno-siatkarskie Aleksandara były troszkę zabawne. Starałam się go uspokoić, najlepiej jak mogłam, bo przecież nie było się czego bać. On, chłop jak dąb. Domyślałam się, że gra w Polsce może wyglądać inaczej niż w Serbii. Jednak moje mówienie na nic się zdało, bo on musiał się przekonać na własnej skórze.
Na pewno dzięki meczom i wyjazdom Serb zobaczy trochę Polski. W końcu prawie we wszystkie strony pojadą. Już sobie wyobrażałam jego reakcje. Czekało mnie wiele atrakcji.
Zastanawiałam się jak rozegrać to, że pojawię się na meczach, a nie będę się chciała z nim zobaczyć. Na pewno Aleks będzie nalegał. Przy takim natrętnym upartym facecie trudno obstawać przy swoim. Ja po prostu nie chciałam kończyć tej znajomości. A zapewne tak by się stało, gdybym mu się nie spodobała. Nie bez powodu nie mam faceta.
Atanasijević jest słodki i uroczy, ale to mężczyzna. Oni są wzrokowcami i nie mogę ich za to potępiać. W końcu pierwsze wrażenie jest bardzo ważne i nie wiem jak, można się zapierać, ale i tak zdarza się nam oceniać spotkanych ludzi. Widocznie ja nie zadbałam o swoją prezencję.
W szkole od razu każdy nam dowalił. Bynajmniej na razie w przedmowach, czego to będą oczekiwali. Podejrzewałam, że rozkręcą się dopiero koło półrocza. Zawsze mogłam sobie ponarzekać z Aśką. Dzięki Bogu, miałam ją obok w ławce i każdą, co nudniejszą, lekcję mogłyśmy spędzić na rozmowie. Jak się miało opinię obowiązkowej, pilnej uczennicy,  to można było sobie pozwolić na małe odstępstwa.
- Oj Melcia, idź ty zagadaj, bo ona cię lubi – wypchnęła mnie przyjaciółka.
Miałyśmy do napisania zaległą kartkówkę ze słówek i koniecznie należało ustalić termin.
- Nie melciuj mi teraz. Zauważ, że zawsze to ja chodziłam, ale zero wdzięczności dla człowieka.
- Los ci to wynagrodzi w postaci boskich ust Aleksa. – Wyszczerzyła się niemiłosiernie, a ja pozostawiłam to bez komentarza. – Serio, mówię ci. Stworzone do całowania.
Obrzuciłam brunetkę wymownym spojrzeniem i poszłam czatować pod pokój nauczycielski.

_ _ _

Pełen podekscytowania wsiadał do autobusu. Dla bruneta był to pierwszy wyjazd na mecz. Sezon rozpoczynał się na dobre, a chłopak chciał się sprawdzić jak najlepiej. Poprawił torbę na ramieniu i rozejrzał się po siedzeniach. Chłopacy przeważnie siedzieli pojedynczo. Cupković machał już do niego jak oszalały. Powoli podążał na właściwe miejsce.
Rozglądał się po krajobrazie dookoła. Jedyne, co wiedział to, że jadą na północ Polski w stronę morza. O trochę wypytał Melanię i czuł się lepiej z tą wiedzą. Wolał być doinformowany, bo to dodawało mu trochę pewności. Mimo to, i tak musiał zdawać się na nowych kolegów. Bał się jakichś głupich kawałów z ich strony. Domyślił się, co go czeka, gdy zobaczył Konstantina z białym krzyżem na plecach. Wystarczyło, że Serb spojrzał na uśmiech Winiarskiego i wszystko było jasne.
- Ja też taki mam? – spytał brunet Kurka dyskretnie.
- Yyy… Nie, no.
- Nie kręć i mów prawdę! Nie obrażę się, chcę tylko wiedzieć. – Atanasijević mierzył kolegę spojrzeniem.
Polak postrzelał oczami na boki, podreptał w miejscu i w końcu uśmiechnął się bezradnie.
- Taka tradycja.

Szatyn wiedział, że zaczyna się walka i każdy zawodnik będzie zmotywowany do tej o najwyższe cele. Jednak jemu po głowie chodziło coś jeszcze. Osoba, z którą był w związku. Podobno… W końcu chyba zerwali. Bartek nie potrafił się połapać w humorach Dominiki.
„Sprawdzę wieczorem wynik. Jak się postarasz, to może zmienię zdanie. Liczą się tylko wygrani :*”
Kurek westchnął pod nosem i zapatrzył się na krajobraz. Próbował sobie przypomnieć, kiedy się poznali. Znajoma znajomej znajomego. Jakoś odgórnie ich sparowano, a oni nie protestowali. Zauroczył się od razu i chyba właśnie to wykorzystała blondynka. Los potrafi być pokrętny.
Chłopak zerknął na siedzącego na krzesełku młodego atakującego. Aleks uśmiechał się do telefonu i zapewne pisał do Melani. Bartosz zazdrościł mu tej znajomości, takiej relacji. Dziewczyna ewidentnie miała pojęcie o tej dyscyplinie i poukładane w głowie. To bardziej Serb nalegał na kontakt i jakieś nowe kroki. On też potrzebował przewodnika. Po życiu.

_ _ _

Oglądając pierwszy mecz sezonu, a zarazem pierwszy mecz naszej Skry, przyłapałam się na wyłapywaniu na ekranie sylwetki Aleksandara. Dobrze prezentował się w stroju i ogólnie w telewizji. Aż się uśmiechnęłam pod nosem na przypomnienie uwagi Asi o ustach siatkarza.
Chyba byłam na jej celowniku, bo śmiała się cicho i szturchała mnie w ramię. Rozmasowałam bolące już miejsce i przesunęłam się na drugi skraj jej łóżka.
- Meluś, nie gniewaj się, noo – jęknęła moja przyjaciółka, dopadając mnie czym prędzej.
- Oskarżę cię o maltretowanie!  – Wycelowałam w nią palcem.
- Wiesz, to z tej radości. Zwalmy na Kurka – oznajmiła, pokazując na przyjmującego w telewizorze.
- Co on robi z dziewczynami – jęknęłam.
- Chyba ja powinnam spytać, co Atanasijević robi z tobą.
- Nic – odparłam obojętnie, a przynajmniej się starałam.
- Oczywiście – rzuciła kpiąco.
Nie wiem, o co robiła afer ę. Skoro mam z brunetem jakiś kontakt, to chyba jasne, że jestem do niego przychylnie nastawiona. Przecież chłopak był tak sympatyczny, że nie dało się go nie lubić. Na pewno będą mieli z niego pociechę, a Michał konkurenta do żartów.
Zgodnie z moimi przewidywaniami, po niedługim czasie rozległ się dzwonek telefonu.
- Romeo dzwoni – chichotała Aśka.
- Lecz się, upadły Szekspirze. – Rzuciłam w nią poduszką i wyszłam porozmawiać do kuchni.

- Tak?
- Widziałaś mnie? – rzucił podekscytowany do słuchawki.
- Cześć Aleks. Oczywiście, że tak. Nie bój się, ekran cię nie poszerza – zaśmiałam się.
- O matko, co za szczęście – ironizował. – I jak ci się podobałem?
- Hmm… Fajne masz włosy – palnęłam po chwili namysłu.
- Dzięki. Trochę są czasem z nimi problemy, ale jakoś je dzisiaj uklepałem. Coś jeszcze mam fajnego? – dopytywał brunet.
- Uspokój się, bo w narcyzm wpadniesz. Lepiej mów, jak tobie się podobało – zmieniłam temat.
- Jeny, nie wiem od czego zacząć. Tyle ludzi przyszło! Dopingowali, krzyczeli. Karol mi co nieco tłumaczył. Jakby mogli, to momentami by wskoczyli na boisko i nam pomogli.
- Kibicami polska siatkówka stoi – pochwaliłam rodaków.
- Same pozytywne wrażenia. Tylko mi ciebie brakowało, Mely – wyznał spontanicznie, czym mnie totalnie ujął.
- Mnie? Do czego ja ci tam? – Uśmiechnęłam się do siebie.
- Żebyś mnie wspierała z trybun, a potem bym mógł do ciebie podejść i uściskać.
- Oj, Aleks… - Pokręciłam głową, zaskoczona jego szczerością.
- Musisz mi obiecać, że się kiedyś zjawisz.
- Dobrze, już dobrze – przytaknęłam dla świętego spokoju, nie mijając się zbytnio z prawdą.
- Koniecznie! I wiesz, co? Wyślę ci moją  koszulę, co? Chcesz z autografami? – nakręcił się atakujący.
- Spokojnie, powoli – uspokajałam go. – Nie musisz męczyć chłopaków.
- Wybacz, po prostu rozpiera mnie energia.
- Słyszę – zaśmiałam się. – Na pewno masz coś do roboty, więc lepiej kończmy.
- Spokojnie, mała – usłyszałam jego ucieszony głos i wyobraziłam sobie tą chochliczą minę.
- Chyba się przesłyszałam, nie sądzisz? Pa, Aleks.
- Pa, mała – rzucił na koniec.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _


Hej, ho. Nie zasypało mnie, bo śniegu nie ma :D
Martitta ma się dobrze :)

Wiem, zaniedbałam blogi i moje historię. Chyba nie mam nic na usprawiedliwienie. Zobaczymy jak to będzie w tym 2014 ;) 
Nie porzucam pisania, ani was :)

...

Chyba xD